Nagła śmierć 46-letniego mężczyzny. Pogrążeni w żałobie bliscy nie mogą zrozumieć, dlaczego to się stało. Medycy też rozkładają ręce: – Nie znamy dnia ani godziny.
Mężczyzna żył i pracował za granicą. Na święta Bożego Narodzenia przyjechał do rodzinnego Chełma. Zaraz potem źle się poczuł. Od tygodnia miał typowe objawy koronawirusa: gorączkę, dreszcze, duszności, ból w klatce piersiowej, utrata węchu i smaku. Na początku minionego tygodnia jego stan pogorszył się na tyle, że do domu wezwano pogotowie.
4 stycznia, o świcie, karetka na sygnale przyjechała pod wskazany adres, a zaraz potem wysłany został tam drugi zespół ratownictwa medycznego. Dwa zespoły toczyły walkę o życie 46-latka, ale bezskutecznie. Mężczyzna zmarł. Dlaczego? Nie wiadomo. Choć wiele wskazywało na covid, test dał negatywny wynik. Mężczyzna podobno był szczepiony wiele miesięcy wcześniej za granicą, gdzie pracował. (pc)