Wyniki cieszą, choć mogło być jeszcze lepiej

Sześć medali: złoty, dwa srebrne i trzy brązowe zdobyli reprezentanci LKSW Dan Świdnik podczas rozgrywanego w Budapeszcie Pucharu Świata w kickboxingu!

Jan Hawrysz w Budapeszcie w kat. kadetów zdobył dwa medale, złoto i brąz!

Tegoroczny Puchar Świata, a dokładniej Hungarian Kickboxing World Cup, był już 26. edycją tej znanej i popularnej wśród polskich sportowców imprezy. Dla wyjaśnienia – w amatorskim kickboxingu nazwę taką noszą największe światowe imprezy trwające minimum trzy dni i spełniające szereg kryteriów międzynarodowej organizacji WAKO, które jednak nie są ograniczone do kadr narodowych – obok nich mogą występować także drużyny klubowe. Ze względu na sytuację pandemiczną był to pierwszy taki turniej po przerwie i jedyny tej rangi w roku bieżącym, co przełożyło się na duże zainteresowanie uczestników, i to mimo ciągle trwających problemów logistycznych.

Organizatorzy dołożyli jednak starań, aby ułatwić przyjazd zawodnikom zagranicznym, organizując m. in. na sali punkt testów na Covid, niezbędnych dla wielu ekip przylatujących do Budapesztu spoza Unii Europejskiej. Ogółem w hali BOK położonej tuż obok narodowego stadionu Puskás Aréna stawiły się 289 drużyny klubowe i narodowe z 45 krajów, których zawodnicy zgłosili się do 3040 startów indywidualnych. Zawody rozgrywano na 12 matach i 3 ringach.

Drużyna LKSW Dan była złożona w sporej części z debiutantów na międzynarodowych turniejach WAKO, w związku z czym nasi zawodnicy rozpoczęli rywalizację od kategorii zielonych pasów rozgrywanych w piątek. W light-contact niestety nikomu z naszych nie udało się wywalczyć medalu podium. Najbliżej sukcesu był Jan Hawrysz, który przegrał swoją walkę ćwierćfinałową 1:2. W pointfighting było już znacznie lepiej. Danowcy zdominowali kategorię -42 kg kadetów młodszych, gdzie w finale spotkali się J. Hawrysz i Igor Głowienka. Były szanse na trzeci medal, niestety – losowanie spowodowało, że po pokonaniu w 1/16 finału złotego medalisty dwóch poprzednich Pucharów Świata w walce o wejście na podium Janek spotkał się z klubowym kolegą Kacprem Kurasiem.

W bratobójczym starciu lepszy 6:2 okazał się Hawrysz, który następnie w półfinale wygrał z Nikolayem Ivanovem z Bułgarii. Z kolei Igor Głowienka odesłał z kwitkiem kolejno zawodników z Węgier (przed czasem 11:1), Mołdawii (10:4) i Ukrainy (11:2). W finale jednak zaważyło większe doświadczenie Janka, który pokonał klubowego kolegę 7:2. Na międzynarodowym turnieju zadebiutował także Jakub Ślązak, który po wolnym losie w pierwszej rundzie w półfinale spotkał się ze znacznie bardziej doświadczonym Csalą Botondem z Węgier i zakończył start brązowym medalem.

Drugi dzień turnieju to rywalizacja w kategorii pointfighting elity, czyli bez podziału na stopień zaawansowania. Tutaj znowu świetnie zaprezentował się Janek Hawrysz zdobywając brąz. W liczącej 16 zawodników kategorii pokonał 7:3 Węgra Mate Matuskę, następnie 2:0 Bułgara Konstantina Petkova – obaj to zawodnicy z paroletnim już doświadczeniem startowym na imprezach WAKO. W półfinale lepszy okazał się inny Bułgar, Teodor Popovski, wygrywając 5:1.

W niedzielę w szranki stanęła dwójka reprezentantów Dana. Paweł Wilczopolski przystąpił niezwykle zmotywowany do rywalizacji light-contact w kategorii kadetów starszych -69 kg. Wolny los dawał mu możliwość startu od razu w ćwierćfinale, gdzie jego rywalem był Hiszpan Jordi Mari Llobet. Pierwsza runda układała się po myśli naszego zawodnika, który uzyskał prowadzenie.

W drugiej jednak Hiszpan odrobił straty i na kilkanaście sekund przed końcem prowadził na punkty u wszystkich trzech sędziów. Popełnił jednak błąd – przekonany o zwycięstwie rozluźnił się i starał się unikać walki. Paweł jednak nie rezygnował, agresywnie atakował i dosłownie na sekundę przed końcem walki trafił rywala kopnięciem w głowę za 2 punkty. Wynik zmienił się na 2:1 dla naszego zawodnika, ku rozpaczy Hiszpana, a radości sporej grupy polskich kibiców.

W walce półfinałowej nasz „Wilku” po raz drugi spotkał się z Callumem O’Connorem z Irlandii. Mimo dobrej postawy Polaka Irlandczyk okazał się lepszy, zasłużenie wygrywając pojedynek, a później całą kategorię. Nasza druga reprezentantka, Adrianna Skowrytko w swojej kategorii +70 kg seniorek miała tylko jedną rywalkę ze Słowacji. Wyższa i cięższa Słowaczka od początku walki przepychała naszą zawodniczkę poza matę, przy milczącej aprobacie sędziego planszowego. Przegrana Ady spowodowała gorącą dyskusję sędziów przy stoliku, ale wyniku nie można było skorygować.

– Start w Budapeszcie był dla nas powrotem na międzynarodowe turnieje WAKO po długiej przerwie – mówi trener Piotr Bernat. – Ostatni raz na zagranicznym turnieju kickboxingu byliśmy reprezentowani ponad dwa lata temu. Wyniki oczywiście cieszą, choć mogło być jeszcze lepiej. Brakuje przede wszystkim międzynarodowego doświadczenia w kickboxingu, umiejętności techniczne i taktyczne nasi zawodnicy mają na dobrym poziomie, mamy zresztą stały kontakt z zagranicznymi trenerami; czasami jednak w sytuacji „podbramkowej” brakowało tej odrobiny sportowego cwaniactwa, odważnej akcji czy też przeciwnie – rozwagi i asekuracji.

W pointfighting szczególne wyróżnienie należy się Jankowi i Igorowi. Janek walczył bardzo rozważnie z trudnymi rywalami i szkoda, że w tym roku odwołane zostały mistrzostwa Europy w jego grupie wiekowej, gdyż miałby realne szanse na podium. Igor stoczył w Budapeszcie życiowe pojedynki. Przez cały sezon obok walk świetnych miał bardzo słabe, tym razem wszystko zagrało. W light-contact gratulacje należą się Pawłowi i to nawet nie tyle samego medalu, co determinacji, z jaką wyrwał rywalowi, zdawało się, pewną wygraną w ćwierćfinale – dodaje P. Bernat.

Już w najbliższy weekend grupa naszych zawodników jedzie do Będzina na mistrzostwa Polski w taekwon-do Polskiego Zrzeszenia TKD ITF. – W październiku czeka nas także Puchar Polski – Pointfighting Grand Prix w Świdniku i mistrzostwa Polski w taekwondo ZS PUT w Częstochowie. Oczywiście liczymy na to, że pandemia nie pokrzyżuje nam planów startowych. Chcielibyśmy wystąpić także na kolejnych turniejach kickboxingu za granicą – w listopadzie jest zaplanowany Czech Open w Pradze, a w grudniu klubowy Puchar Europy w Estonii. Wszystko zależy jednak przede wszystkim od finansów – wyjazd do Budapesztu opłacili sami uczestnicy – kończy trener Bernat. MAG

News will be here