Wyrostek nie zając?

Przez koronawirusa w całym kraju służba zdrowia kuleje. W Chełmie z powodu ogniska pandemii na oddziale chirurgicznym do szpitala nie przyjęto kobiety z podejrzeniem zapalenia wyrostka robaczkowego. Mimo skierowania odesłano ją, aby szukała sobie pomocy w innych szpitalach w województwie.


„Grzecznie informuję, że chirurgia od dziś jest zamknięta. Trzeba na własną rękę szukać szpitala, który przyjmie w Świdniku, Lublinie, Krasnymstwie lub Zamościu. Mnie dziś odmówiono przyjęcia ze skierowaniem na chirurgię z podejrzeniem wyrostka” – napisała przed tygodniem na portalu społecznościowym chełmianka.

Niedawno faktycznie na chirurgii był dramat. Koronawirusem zarazili nie tylko pacjenci, ale lekarze i pielęgniarki. W pewnym momencie na oddziale był tylko jeden zdrowy lekarz – stażysta. Ale po kilkunastu dniach kwarantanny personel wrócił do pracy. Dlaczego nie przyjmuje pacjentów?

– Na oddziale znowu pojawiło się ognisko koronawirusa. Jednego dnia mieliśmy 16 potwierdzonych przypadków wśród pacjentów – mówi Lech Litwin, zastępca dyrektora ds. medycznych w szpitalu w Chełmie. – Szczęście w tym nieszczęściu, że na razie nie choruje personel i oddział może funkcjonować. Oczywiście w ograniczonym zakresie, ale nagłe przypadki są przyjmowane i operowane.

Czy za nagły przypadek można uznać zapalenie wyrostka, którego ostra forma kończy się przeważnie chirurgicznym usunięciem? – To już decyzja lekarza, jeśli uzna, że można odesłać pacjenta do innego szpitala, to tak zrobi, natomiast w sytuacji ostrego zapalenia nie ma żadnych przeszkód, abyśmy wykonali operację na miejscu – mówi dyrektor Litwin.

Przed wybuchem ogniska oddział został podzielony na dwie części. Na jednej leżą pacjenci tzw. covidowi, a druga, oddzielona śluzami, ma służyć do nagłych wypadków.

W tej chwili większość szpitalnych oddziałów funkcjonuje w ograniczonym zakresie. A decyzją wojewody wykonywane są w nich jedynie pilne zabiegi. Planowe operacje zostały wstrzymane. (bf)

News will be here