Wyrwał złotego, a zostawił chorego

Pan Jan jest załamany. Jak mówi, stomatolog wyrwał mu niewłaściwy ząb. – Dziwiłem się, że tak długo to trwa. Kilka minut szarpał i nie mógł wyciągnąć. Dopiero w domu to zobaczyłem: dentysta wyrwał złotego, a zostawił chorego zęba.

– Każdy, komu opowiadam tę historię, śmieje się, że to czysta komedia. Tylko jak ja mam teraz jeść? Chory ząb siedzi, a zdrowego nie ma – załamuje ręce pan Jan z Chełma, który poszedł do dentysty i wrócił bez złotej korony.

Mężczyzna ma zaplanowaną operację biodra. Wcześniej lekarz poradził mu zrobić porządek z zębami. Przede wszystkim trzeba było usunąć te, które nie nadawały się już do leczenia. – Gdyby nie to, nie poszedłbym wcale do dentysty i miałbym teraz mój złoty ząb. Był ze mną 50 lat – podkreśla.

Na pierwszej wizycie dentysta wyrwał mu jednego chorego zęba. Rach-ciach i było po wszystkim, a stomatolog pokazał pacjentowi wyrwany ząb, pytając czy chce go na pamiątkę. – Rzucił też coś, że trzeba wyrwać złotego. Byłem pewien, że żartuje. No bo jak, złotego? Wróciłem następnego dnia przekonany, że wyrwie mi tego drugiego chorego. Nie widziałem, co robił. Tylko dziwiłem się, że tak długo to trwa. Kilka minut szarpał i nie mógł wyciągnąć, a przecież tamtego ledwo dotknął i już wyszedł. Z drugim miało być tak samo, też przecież ledwo siedzi. Po wszystkim nie pokazał mi zęba, którego wyrwał, jak poprzednio. Wyszedłem z gabinetu z watą w ustach. Dopiero w domu to zobaczyłem: dentysta wyrwał złotego, a zostawił chorego zęba – opowiada pan Jan.

Oniemiały próbował skontaktować się ze stomatologiem. Gdy w końcu mu się to udało, usłyszał, że konieczne było usunięcie złotej korony, bo wystąpił stan zapalny w jamie ustnej. Otrzymał zaświadczenie, że zapalenia już nie ma i może przystąpić do operacji. – Chciałem, żeby mi chociaż zwrócił mój złoty ząb. Stwierdził, że to niemożliwe, bo oddał go do utylizacji. Spytał, czy mam na niego atest i rzucił, żebym sobie wstawił nowy – dodaje chełmianin, który zaraz potem zgłosił się do miejskiego rzecznika konsumentów. Ten skontaktował się z placówką medyczną, ale – jak przyznaje – sytuacja jest patowa.

– Sprawa została zgłoszona, ale nie ma możliwości jej wyjaśnienia. W momencie wykonywania zabiegu pacjent nie zgłaszał żadnych roszczeń, że chce odzyskać koronę, a dopiero po kilku dniach – mówi Krzysztof Nadolski, rzecznik konsumentów dla miasta Chełm i powiatu chełmskiego.

– Żeby iść do sądu, musiałbym mieć świadków i prześwietlenie, które potwierdzałoby, że wyrwany ząb był zdrowy. Więcej do dentysty nie pójdę, niech ten chory dalej siedzi. Tylko jak tu jeść…? – eksponuje szczerbaty uśmiech mężczyzna. (pc)

News will be here