Zabójca dziecka stanie przed sądem

Czy uda się w końcu przeprowadzić postępowanie dowodowe, czy w dalszym ciągu trzeba będzie czekać na uzupełniającą opinię w tej sprawie? Lata mijają, a proces Leszka P., przez którego zginął 10-letni chłopiec, stoi w miejscu.

20 czerwca miną dokładnie dwa lata od tej potwornej tragedii, która rozegrała się w gminie Uchanie, w sąsiednim powiecie hrubieszowskim. Właśnie tam, do dziadków, pojechał pierwszego dnia wakacji 2019 roku uczeń Niepublicznej Szkoły Podstawowej „Razem” w Chełmie. Tego feralnego dnia, po procesji Bożego Ciała, 10-latek bawił się z grupką dzieci obok posesji dziadków, na poboczu wiejskiej drogi. Było ich pięcioro. W pewnym momencie dosłownie znikąd przed zajętymi zabawą dziećmi pojawił się samochód. Za kierownicą audi siedział 44-letni wówczas Leszek P. Mężczyzna mieszka w Warszawie, a na wieś przyjechał w odwiedziny. Jego rodzinny dom stoi zaledwie kilka budynków dalej od posesji dziadków 10-latka.

Najpierw P. miał tłumaczyć się, że oślepiło go zachodzące słońce. Później miał przyjąć wersję, że sądził, iż potrącił zwierzę. Prawda jest taka, że kierowca audi uderzył w 10-latka z Chełma, który nie stał na jezdni. Kierowca musiał zatem zjechać na pobocze. Lecąc, ciało chłopca uderzyło kolegę, po czym upadło bezwładnie na ziemię. Na miejsce przyleciał śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który miał jak najszybciej przetransportować chłopca do szpitala. Niestety, nie było już podstaw, serce 10-latka stanęło.

Zatrzymany do wyjaśnienia sprawca śmiertelnego wypadku, jako że był trzeźwy, od razu po czynnościach został zwolniony. Od tamtego momentu rodzice chłopca z Chełma odczuwali niekończący się ból po stracie dziecka, a Leszek P., którego znają od lat – jak opowiadał nam swego czasu ojciec chłopca – ani razu nie okazał skruchy i nie powiedział „przepraszam”, choć sam ma małego syna.

Sprawcy śmierci dziecka grozi do 8 lat więzienia. Czy i jaką karę poniesie? Tego chyba się szybko nie dowiemy. Minęło wiele miesięcy nim w ogóle usłyszał prokuratorskie zarzuty. Teraz od miesięcy sprawa przeciąga się w sądzie. W grudniu miało być przeprowadzone na rozprawie postępowanie dowodowe, ale nie wpłynęła na czas opinia uzupełniająca biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Sąd wyznaczył więc kolejny termin na środę, 27 stycznia. (pc)

News will be here