Chełmski szpital wstrzymał zabiegi usuwania zaćmy. Pacjenci zapisani na operację nie wiedzą czy mają czekać na wznowienie zabiegów czy szukać innego miejsca. Dyrekcja przyznaje, że nie wie, co ma im poradzić. – Wszystko powinno się wyjaśnić w drugiej połowie miesiąca – tłumaczy.
W chełmskim szpitalu nigdy nie było pełnoprawnego oddziału okulistycznego. Na podstawowe badania albo zabiegi pacjenci musieli jeździć do Krasnegostawu albo Lublina. Kilkanaście lat temu udało się utworzyć pododdział okulistyczny, w ramach oddziału laryngologii. Co prawda jego działalność ograniczała się do weekendów i wykonywania zabiegów usuwania zaćmy. Ale dzięki temu na zabiegi nie trzeba było już długo czekać ani daleko jeździć. I tak było do czerwca br. Wtedy pojawiły się, jak zwykle w szpitalu w Chełmie, kłopoty kadrowe i kłopoty ze sprzętem. Zabiegi zaplanowane w wakacje odwołano i do dzisiaj nie wiadomo, kiedy i czy nadal będą wykonywane.
– Moja mama miała umówiony termin na 17 listopada, ale teraz nie wiadomo czy zabieg się odbędzie. I niczego nie możemy się dowiedzieć. W sekretariacie szpitala mówią, że szukają lekarza i prawdopodobnie do końca roku operacji nie będzie. Na oddziałach mówi się, że lekarz jest, ale nie ma sprzętu, na którym można robić operację. Nie wiemy, na czym stoimy. Czy mamy czekać czy szukać innego miejsca? – mówiła nam Czytelniczka.
Lech Litwin, zastępca dyrektora ds. medycznych w szpitalu w Chełmie przyznaje, że problem jest nie tylko z lekarzami i sprzętem, ale także pacjentami. – Ci ostatni nam uciekli do innych ośrodków, kiedy pojawił się problem z lekarzami, którzy z różnych przyczyn nie mogli wykonywać zabiegów – tłumaczy dyrektor. – Rzeczywiście jest też kłopot ze sprzętem, który się wyeksploatował, stracił gwarancję, a producenta nie ma już na rynku. Kupowanie nowego sprzętu za kilkaset tysięcy złotych, kiedy mamy zaledwie garstkę pacjentów, mija się z celem. Moglibyśmy komercyjnie wypożyczyć sprzęt, ale to także musiałby nam się kalkulować, wiec musiałaby być odpowiednia liczba pacjentów.
Dyrektor Litwin mówi, że utrzymywanie pododdziału i wypożyczenie sprzętu opłaci się przy co najmniej 30 zabiegach w miesiącu. Tymczasem w kolejce nie ma tylu chorych. Dlatego „zaćma stanęła”. Na jak długo?
– W drugiej połowie października wszystko się wyjaśni. Jeżeli współpracujący z nami okuliści znajdą pacjentów, to jeszcze podejmiemy ryzyko i zainwestujemy chociażby w wypożyczenie sprzętu. Jeżeli nie, to będziemy kierować pacjentów do innych ośrodków – tłumaczy L. Litwin.
Szpital prowadzi też rozmowy z potencjalnym nowym wykonawcą, który przejąłby działalność pododdziału a nawet znacznie rozszerzył zakres oferowanych w nim świadczeń. Na ile jest to realne, to także okaże się za kilka tygodni. (reb)