Zakończył ziemską podróż zielonym taunusem

W wieku 85 lat zmarł Lucjan Szoda, znany w Chełmie z pasji motoryzacji i miłośnik zabytkowych samochodów. Przyjaciele wspominają go jako osobę pracowitą, serdeczną, z coraz rzadziej już spotykaną przedwojenną kindersztubą.

Niestety, takich doświadczonych osób, zarażających dobrą energią i pasją, jest już w mieście coraz mniej. Pan Lucjan zmarł 2 stycznia br. po długiej, ciężkiej chorobie. Pozostawił w żałobie najbliższych, a także przyjaciół, z którymi od lat dzielił pasję motoryzacji. Wielu chełmian znało pana Lucjana, chociażby z widzenia. Można było go spotkać m.in. na zlotach motoryzacyjnych i chełmskich wydarzeniach kulturalnych. Wielu mogło też kupić u niego swoje pierwsze dżinsy, bo pan Lucjan miał kiedyś stoisko z odzieżą na bazarze. Wszyscy, którzy znali pana Lucjana, wiedzą, że był bardzo pracowity. Trzydzieści lat przepracował na Kolei.

Jeździł po Chełmie zabytkowym, zielonym Fordem Taunusem M12. Auto rzucało się w oczy, było bardzo zadbane, wypielęgnowane. Wyróżniało się na chełmskich ulicach, ciesząc oko. Pan Lucjan uwielbiał tę markę. Rozległą wiedzą na ten temat dzielił się z pasjonatami motoryzacji z całego kraju. Przyjaciele mówią, że pan Lucjan pozostawił wielką pustkę w chełmskim środowisku motoryzacyjnym.

Przede wszystkim jednak twierdzą, że jego życie odzwierciedlają słowa Jana Pawła II: „Człowiek tyle jest wart, ile może dać drugiemu człowiekowi”. Znajomi wspominają go jako osobę bardzo serdeczną, skorą do pomocy, elegancką, kulturalną, z tzw. przedwojenną kindersztubą. Zachował pogodę ducha, mimo że nie miał łatwego startu w życie. Jego rodzice zginęli podczas wojny, gdy był małym chłopcem. Wychowaniem pana Lucjana i jego rodzeństwa zajęła się babcia.

Mszę pogrzebową odprawiono 5 stycznia br. w kościele pw. Rozesłania Świętych Apostołów w Chełmie. W ostatniej drodze panu Lucjanowi towarzyszyli bliscy, przyjaciele, znajomi. (mo)

News will be here