Sezon grzewczy trwa już ponad miesiąc. Pomimo obowiązującej od czterech lat ustawy śmieciowej oraz wielu akcji edukacyjnych ludzie wciąż do pieców wrzucają wszystko, co mają pod ręką. Po wydobywającym się z kominów dymie i zapachu czuć, że wielu mieszkańców w dalszym ciągu spala w piecach śmieci i bardzo słabej jakości węgiel.
Choć nowa ustawa śmieciowa obowiązuje od ponad czterech lat, to tak naprawdę niewiele się zmieniło. Popołudniowy spacer ulicami osiedli domów jednorodzinnych, zwłaszcza na Rejowieckiej czy Działkach, w okresie jesienno-zimowym lepiej sobie odpuścić. No chyba, że komuś nie przeszkadzają wydobywające się z kominów toksyczne związki.
W dalszym ciągu wielu mieszkańców spala w piecach różnego rodzaju śmieci. Ładują w nich tworzywa sztuczne, opakowania, stare meble, butelki typu PET, folie, gazety czy gumy. Takie „paliwo”, o czym na pewno nie wszyscy wiedzą, nie spala się całkowicie, np. folia wzlatuje do komina i oblepia go. To groźne dla zdrowia, ale też niebezpieczna dla właściciela. Wystarczy nieszczelny komin, drewniany strych, dach pokryty papą. Niejeden budynek już spłonął przez takie palenie. W wielu domach są stare piece, które emitują najwięcej zanieczyszczeń, nawet gdy jest spalany w nich węgiel. Do nowoczesnych pieców nie da się wrzucić śmieci i byle czego, i właśnie takie powinny być w domach.
Domowe kominy, o czym powinniśmy pamiętać, są pozbawione filtrów, dlatego produkują więcej zanieczyszczeń niż zakłady czy spalarnie śmieci. Odpady w warunkach domowych są palone w niskich temperaturach, co powoduje wydzielanie się zanieczyszczeń. W dymie z kominów można znaleźć całą tablicę Mendelejewa. Tlenek i dwutlenek węgla, dwutlenek siarki, metale ciężkie, kadm, chlorowodór i cyjanowodór, to tylko część szkodliwych substancji, jakie powstają przy spalaniu śmieci w przydomowych instalacjach grzewczych. Szczególnie niebezpieczne dla zdrowia jest spalanie odpadów z tworzyw sztucznych np. typu PET, worków foliowych, odpadów z gumy czy lakierowanych materiałów. W wyniku spalania tego typu śmieci do powietrza przedostają się substancje rakotwórcze, których toksyczny wpływ na zdrowie może objawić się dopiero po kilkudziesięciu latach w postaci m.in. chorób nowotworowych. Wielu mieszkańców na spalanie śmieci w piecach, bądź niskiej jakości węglem decyduje się głównie z powodu oszczędności, nie zdając sobie sprawy, że w ten sposób narażają swoje i sąsiadów zdrowie. A tak naprawdę w domowych piecach powinno się palić węglem najwyższej jakości. – I to zauważamy podczas kontroli – mówi Leszek Smutniak ze straży miejskiej. – Dostajemy wezwania, że ludzie spalają śmieci w piecach. Jedziemy na miejsce i okazuje się, iż najczęściej jest stosowany bardzo niskiej jakości węgiel z importu, stąd też wydobywający się z komina dym o tak nieprzyjemnym zapachu. Do tej pory mieliśmy kilkanaście sygnałów, żaden nie potwierdził, że mieszkańcy wrzucają do pieców śmieci. Wielu właścicieli domów wyposażonych w stare piece nie do końca wie, jak należy je rozpalać. I tu przydałaby się edukacja. Na węgiel należy ułożyć drewno, a na to rozpałkę. Każdy piec ma nadmuch. Wydobywający się z kominów dym nie będzie miał aż tak ciężkiego do zniesienia zapachu – dodaje L. Smutniak.
Są też przypadki, że właściciele domów na swoich posesjach regularnie spalają liście i świeżo skoszoną trawę, zatruwając przy tym całą okolicę. Zwrócenie im uwagi najczęściej kończy się awanturą. Nie zdają sobie sprawy, że takie działania są niezgodne z obowiązującym prawem i mają wpływ na zdrowie sąsiadów. Równie dobrze mogą wpakować liście do worków i przygotować do wywozu. – Frakcję zieloną odbieramy od 1 kwietnia do 30 listopada, dwa razy w miesiącu – podkreśla Anna Poźniak, kierownik Biura Gospodarki Odpadami w chełmskim magistracie.
Na ostatniej sesji rady miasta radny Dariusz Grabczuk pytał, czy urzędnicy szykują akcję edukacyjną, która miałaby na celu informowanie mieszkańców, jakie należy stosować paliwa w sezonie grzewczym, by nie zatruwać środowiska i ludzi. W odpowiedzi usłyszał, że o tym wszystkim można dowiedzieć się ze strony internetowej ministerstwa ochrony środowiska, a urzędnicy na miejskim portalu zamieszczą link do informacji z resortu. To jednak chyba trochę za mało… (s)