Spędzili miły wieczór w barze, a w drodze do domu spotkało ich coś potwornego. Małżeństwo zostało napadnięte przez nieznanych sprawców. Brutalnie pobity mężczyzna zmarł w szpitalu.

Dramatyczne sceny rozegrały się w nocy z piątku na sobotę (30/31 lipca) nieopodal „Cegiełki” przy ul. Lwowskiej w Chełmie, gdzie około godziny 0:40 dyspozytor 112 odebrał zgłoszenie do ciężko pobitego mężczyzny. Wysłany na miejsce zespół ratownictwa medycznego zastał makabryczny widok. Na chodniku, w kałuży krwi, z wybitymi zębami i roztrzaskaną głową leżał 46-letni chełmianin. Obok była roztrzęsiona żona mężczyzny, a dookoła leżały porozrzucane fragmenty szkła z rozbitej butelki po znanym, lubelskim piwie.
Pobity i cały opuchnięty, ale wciąż przytomny, 46-latek został zabrany do szpitala. Otrzymał kilka mocnych ciosów butelką zarówno w tył głowy, jak i od przodu. Trafił na chirurgię, gdzie w ubiegły poniedziałek (9 sierpnia) zmarł.
Sprawę badają policjanci pod nadzorem chełmskiej prokuratury. Według wstępnych ustaleń ów piątkowy wieczór małżeństwo spędzało ze znajomymi w barze niedaleko miejsca, w którym zostali zaatakowani. Po północy opuścili towarzystwo i udali się do domu. Oboje byli nietrzeźwi. Wersja kobiety jest taka, że w pewnej chwili, gdy przechodzili obok „Cegiełki”, zostali napadnięci. Co było potem, tego już nie pamięta. Jak zeznała, ocknęła się na chodniku, gdy było już po wszystkim, i zobaczyła leżącego obok ciężko rannego męża oraz stojącego nad nimi przechodnia, który wezwał pomoc.
Postępowanie toczy się w kierunku art. 157 Kodeksu karnego. Sprawca bądź sprawcy, którzy skatowali człowieka, pozostają nieuchwytni. Prokuratura czeka natomiast na wyniki sekcji zwłok 46-latka. Jeśli okaże się, że ciężkie pobicie było bezpośrednią przyczyną śmierci, kwalifikacja czynu prawdopodobnie zostanie zmieniona. Wówczas policja będzie już poszukiwać nie sprawców spowodowania uszczerbku na zdrowiu, a pobicia ze skutkiem śmiertelnym lub zabójstwa. (pc)

News will be here