Znęcał się nad matką, teraz dręczy sąsiadów

Przed włodawskim sądem dobiega końca proces Józefa K. ze Żdżarki (gm. Hańsk), który rok temu obraził swojego sąsiada oraz wójta gminy Hańsk. Oskarżony wywiesił przed domem prześcieradło z napisem „C. jest złodziejem, a wójt jego wspólnikiem”. Okazuje się, że lista jego grzeszków jest o wiele dłuższa.

Józef K. jest doskonale znany nie tylko w Żdżarce, ale w całej gminie. I nie jest to sława pozytywna. Liczący ok. 70 lat mężczyzna ma na swym koncie kilkuletnią odsiadkę za znęcanie się nad matką. Gdy kilka lat temu hodował kozy i konie, sąsiedzi mieli z nim utrapienie, bo puszczone samopas zwierzęta wchodziły w szkodę. Po tamtych wydarzeniach i interwencji wójta Marka Kopieniaka mężczyzna wyjechał. Przez jakiś czas był spokój, więc mieszkańcy Żdżarki odetchnęli z ulgą. Niestety, Józef K. wrócił i od tego czasu regularnie zatruwa życie swoim najbliższym sąsiadom – państwu C. z Lublina, którzy ośmielili się osiedlić „za płotem”. Mężczyzna przy każdej okazji obrzuca ich niewybrednymi inwektywami i na każdy możliwy sposób zatruwa im życie np. poprzez włączanie o 4 nad ranem bardzo głośnej muzyki, krzyczenie, czy wycinanie drzewek.

Mieszkańcy wsi, znając wybuchowy charakter mężczyzny schodzą mu z drogi, bo nigdy nie wiadomo, co akurat może mu przyjść do głowy. Okazuje się, że jest chory, co potwierdziło troje niezależnych biegłych, bo Józef K. w końcu trafił przed oblicze sądu. Stało się to za przyczyną wójta gminy Hańsk i sąsiada mężczyzny, C. Obaj panowie poczuli się dotknięci niezwykłym transparentem, jaki wywiesił przed domem Józef K., który na wielkim prześcieradle wypisał napis o takiej mniej więcej treści: „C. jest złodziejem, a wójt jego wspólnikiem”. Panowie sprawę zgłosili organom ścigania i po przeprowadzeniu śledztwa Józef. K. stanął przed sądem. – Nie chcę komentować tej sprawy. Od tego jest sąd – mówi krótko wójt.

W ostatniej rozprawie wzięli udział niezależni biegli, którzy dopatrzyli się u oskarżonego choroby dwubiegunowej, która objawia się skrajnymi stanami emocjonalnymi. Najprościej rzecz ujmując, osoba chora w jednej chwili może zachowywać się normalnie, by nagle wybuchnąć niepohamowanym gniewem. Co ciekawe, sąd najprawdopodobniej umorzy postępowanie. Na ostatnim procesie sędzia przyznał wprawdzie, że Józef K., jest chory, ale nie na tyle, by stosować wobec niego środki zapobiegawcze. Wygląda wiec na to, że horror państwa C. będzie trwał i kto wie, jak się skończy. (bm)

News will be here