Znów pokłócili się o Jagodne

– Dla pana ważniejsze było szkolenie pożarnicze niż sprawa oddania sołectwa Jagodne gminie Chełm – grzmiał w stronę wójta gminy Sawin radny Wojciech Adamowicz. – A co pan zrobił, by do tego procesu nie doszło? – ripostował Dariusz Ćwir.

Środowa sesja Rady Gminy Sawin dobiegała końca, niewiele ciekawego się na niej działo, gdy dość niespodziewanie głos zabrał radny Wojciech Adamowicz.

– Pan tu dziś mówił o inwestycjach, o wodociągach, to prawda, ale wie pan, jak pana kadencję zapamiętają mieszkańcy naszej gminy? Zapamiętają jako kadencję, podczas której oddał pan sołectwo Jagodne gminie Chełm – stwierdził Adamowicz i dodał: – To był rzeczywiście piękny deal.

Wywołany do tablicy wójt Dariusz Ćwir zarzucił z kolei radnemu, że ten dotąd nie przejmował się zbytnio przejściem Jagodnego do gminy Chełm. – Gdzie pan był, gdy były konsultacje z mieszkańcami w tej sprawie? Owszem ubolewam, że stało się, jak się stało, to mój minus, pewnie można było zrobić więcej, ale czy pan zajął wtedy jakieś stanowisko wobec tego, co się działo? – kontratakował Ćwir.

Adamowicz stwierdził, że jako zwykły radny niewiele mógł zrobić. – Decyzje zapadały na szczeblu ministerialnym i w biurach naszych posłów – powiedział. W dyskusję włączył się radny Zbigniew Krzanowski. Według niego poza mieszkańcami Jagodnego o konsultacjach nikt w gminie Sawin nie wiedział. – Nie było ogłoszeń, o sprawie dowiedzieliśmy się przypadkiem – stwierdził.

Adamowiczowi nie spodobało się jeszcze jedno. – Jak już było przesądzone, że oddajemy Jagodne, to pojawił się temat jednej z naszych działek, którą przed przekazaniem sołectwa można było sprzedać. Przypomnę, że rok wcześniej zrobiliśmy w Jagodnem drogi za 1 mln zł. Sprzedając tę działkę chociaż część pieniędzy można było odzyskać. Chcieliśmy to z panem przedyskutować na sesji, ale pan wówczas nie przyszedł – mówił radny.

Ćwir stwierdził, że na sesje jest zapraszany, nie ma jednak obowiązku w nich uczestniczyć. A wtedy akurat był na szkoleniu pożarniczym. – Pan też mógł jako radny wprowadzić do porządku obrad punkt o sprzedaży tej działki – zauważył wójt.

– Ja sam tego nie mogłem zrobić, może to zrobić czterech radnych. To pan jako wójt miał obowiązek się tym zająć. Dla pana ważniejsze było jednak szkolenie pożarnicze niż sprawa oddania sołectwa Jagodne – grzmiał Adamowicz.

Atmosferę starała się uspokoić przewodnicząca rady Iwona Wołoszkiewicz, która zauważyła, że „mleko już się rozlało”.

Na koniec głos zabrał jeszcze radny Andrzej Kędzierawski. – Był przygotowany wówczas projekt o sprzedaży tej działki, ale chciałem go wprowadzić pod obrady pod warunkiem, że wszyscy się zgodzą, by go poprzeć, takiej woli jednak nie było – przypomniał. (kg)

News will be here