Żulin bez przychodni

Ośrodek Zdrowia w Żulinie nie działa od blisko dwóch lat. Do jedynej przychodni na terenie Łopiennika Górnego, w Łopienniku Nadrzecznym, mieszkańcy nie mają się jak dostać, bo żadne busy nie jeżdżą. – Zostaliśmy bez opieki medycznej – skarży się jeden z nich.

Przez ostatnie lata w Żulinie działała filia Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Łopienniku Nadrzecznym. W wyznaczone dni przyjeżdżał lekarz i przyjmował pacjentów. Gdy nastała pandemia, a chorzy mogli tylko korzystać z teleporad, filia w Żulinie przestała działać. – Zostaliśmy bez lekarza – mówi jeden z mieszkańców. – Wystarczyłoby, żeby przychodnia była otwarta dwa razy w tygodniu.

Jeszcze w minionym roku gmina Łopiennik Górny ogłosiła przetarg na wynajem budynku ośrodka zdrowia w Łopienniku Nadrzecznym i prowadzenie w nim Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej. – W przetargu ujęliśmy również filię w Żulinie. Oznaczało to, że lekarz, który złoży najkorzystniejszą ofertę, miałby również przyjmować pacjentów w Żulinie. To nie wszystko, bo zależało nam również, by zapewnić leczenie nie tylko na podstawowym poziomie, ale też nieco wyższym i ułatwić mieszkańcom dostęp do specjalistów. NZOZ miałby o nich zadbać – tłumaczy Artur Sawa, wójt gminy Łopiennik Górny.

Władze gminy postanowiły nawet obniżyć czynsz na wynajem ośrodka, jeśli w NZOZ pojawi się specjalista. Przetarg wygrała lekarz, która wcześniej prowadziła w Łopienniku Nadrzecznym NZOZ. Jako jedyna złożyła ofertę. Niestety, najwyraźniej z powodu braku lekarzy na rynku, a kto wie, czy również i nie finansowych, filia w Żulinie nie działa do dziś i nie wiadomo, czy w ogóle będzie funkcjonować. – Mieszkańcy ośmiu wsi, pewnie nie wszyscy, ale starsi na pewno, nie mają teraz gdzie się leczyć – podkreśla nasz czytelnik. – Brak lekarza w filii w Żulinie, w dobie pandemii, jest dla nas niezrozumiały. Do Łopiennika Nadrzecznego nie dojedziemy, bo z Żulina nie ma żadnego połączenia, a nie wszyscy mają samochody. Ludzie starsi muszą prosić sąsiadów, ale nie każdemu to pasuje.

Wójt Sawa przyznaje, że na trasie z Żulina do Łopiennika Górnego nie jeździ żaden bus. – Fakt jest taki, że mieszkańcy Żulina, ale również pobliskiej Borowicy, szybciej dotrą do Krasnegostawu, bo na tej trasie jest komunikacja, niż do Łopiennika Górnego – mówi. – Dlatego też wielu z nich jeździ do lekarzy w mieście. NZOZ, który ma swoją siedzibę w Łopienniku Nadrzecznym, prowadzi również ośrodek zdrowia w Krasnymstawie. Część mieszkańców z kolei leczy się w Rejowcu, oddalonym od Żulina o kilka kilometrów.

Wójt podkreśla również, że problemem filii w Żulinie jest infrastruktura techniczna. – Budynek nie jest stale ogrzewany, żeby było w nim ciepło, trzeba rozpalić w piecu. Wiem też, że występują zakłócenia przy korzystaniu z Internetu. Na razie budynek stoi pusty, nie zastanawialiśmy się jeszcze, w jaki sposób zostanie zagospodarowany – dodaje Artur Sawa. (ps)

News will be here