Zwolnieni kierowcy zachorowali

Pandemia minęła, a do szkoły w Wierzbicy wróciło na chwilę hybrydowe nauczanie, bo nie miał kto dowieźć dzieci do szkoły. Kłopot szybko zażegnano, ale podobno kierowcy do pracy już nie wrócą.

Zamieszanie przyniósł poniedziałkowy poranek w Szkole Podstawowej w Wierzbicy. Żaden z dwóch kierowców szkolnych nie pojawił się w pracy. Jeden już wcześniej był na zwolnieniu lekarskim, a drugi o chorobie poinformował właśnie w poniedziałek rano.

– O godzinie 6.55 rano dostałam informację, że dziecko nie zostanie odebrane i dowiezione do szkoły i musi zostać w domu na nauczaniu hybrydowym – mówiła nam jedna z matek. – Z nastolatkami nie ma problemu, bo można je zostawić same w domu, ale małe dzieci same nie zostaną. Rodzice muszą się zwalniać z pracy, prosić o urlop albo zastępstwo. Ale nie zawsze jest taka możliwość.

Dyrektor szkoły również mówi, że informację o absencji kierowcy dostała w poniedziałek rano. – Od razu zaczęłam organizować zastępstwo, ale właściciel prywatnej firmy, która świadczy usługi transportowe, zgodził się rozwieźć dzieci po zajęciach, bo rano już był w trasie. Stąd decyzja o nauczaniu hybrydowym – mówi Marzanna Jakuta, dyrektor SP w Wierzbicy.

Dyrektor zapewnia, że rodzice, organ prowadzący i kuratorium oświaty zostały o tym poinformowane zgodnie z obowiązującymi procedurami. – Sytuacja była wyjątkowa i niezależna od nas, ale szkoła funkcjonowała normalnie – mówi dyrektor. – 146 dzieci uczyło się stacjonarnie, 135 zdalnie, a 45 było w tym czasie na wycieczce. Zajęcia nie były skracane, ani nie trzeba będzie ich odrabiać. Kłopot zażegnaliśmy. Prywatny przewoźnik zajął się dowożeniem uczniów.

Ale podobno kierowcy do pracy już nie wrócą. Kilka dni wcześniej mieli dostać wypowiedzenia z pracy. Zlecenie dowozu zewnętrznej firmie ma być tańsze. Kierowcy zatrudnieni w szkole, poza wożeniem dzieci, zajmowali się jednak pracami remontowymi. Nowe łazienki w budynku czy uszczelnienie dachu nad salą gimnastyczną to m.in. ich zasługa. (bf)

News will be here