W gminie Kamień skradziono około dwudziestu banerów wyborczych – nie jednego kandydata – tylko różnych, z przeciwnych obozów politycznych. – Może złodziej wykorzysta potem te banery jako plandekę – mówi jeden z okolicznych mieszkańców. Kandydaci zapowiadają, że kradzieże będą zgłaszane policji.
– Banery pojawiły się w naszej gminie dość wcześnie, bo już na początku września – mówi jeden z mieszkańców gminy Kamień. – W drugi weekend września, w nocy z sobotę na niedzielę, zniknęły z ogrodzeń posesji w Kamieniu, Kolonii Kamień, Rudolfinie banery z wizerunkami między innymi posła Krzysztofa Grabczuka i poseł Anny Dąbrowskiej-Banaszek.
Ktoś je zerwał i zabrał ze sobą. To były banery różnych opcji politycznych, czyli ktoś, kto je zerwał, nie kierował się niechęcią do konkretnego obozu politycznego, tylko szedł i zrywał „jak leci” wszystkie banery, niezależnie od partii. Skoro nie było to na złość jednemu kandydatowi, to może ktoś ma po prostu dość polityki a banery wykorzysta na gospodarce jako plandekę?
Kandydaci i ich komitety wyborcze zdają sobie sprawę, iż kradzież czy niszczenie banerów bywają elementami kampanii wyborczej, ale przypominają, że tak nie wolno postępować, bo to po prostu wbrew prawu. Rafał Bukowski, dyrektor Biura Poselskiego Anny Dąbrowskiej-Banaszek, potwierdza, że kilka banerów z wizerunkiem pani poseł rzeczywiście z gminy Kamień znikło.
– Wieszamy banery na ogrodzeniach za pozwoleniem właścicieli nieruchomości i tak też było tym razem – mówi R. Bukowski. – Odebraliśmy to jako akt wandalizmu. Takie sytuacje wpisane są w kampanię, ale jeśli sytuacja się powtórzy, to z pewnością będziemy zgłaszać sprawę na policji.
Dyrektor Bukowski przyznaje, że zdarzało się, iż jeden z banerów pobrudzono farbą. O dewastacjach plakatów mówią też w Biurze Poselskim Krzysztofa Grabczuka i tam również potwierdzają kradzież kilku banerów w gminie Kamień. Ale takie przypadki zdarzyły się też w Chełmie czy innych miejscowościach.
– Banery, plakaty są kradzione, ale także niszczone, przecinane – mówi poseł K. Grabczuk, dodając, że w miarę możliwości materiały promocyjne są z powrotem wieszane w miejscach, z których je skradziono.
Poseł dodaje też, że w niektórych miejscach, gdzie doszło do aktów wandalizmu, jest monitoring, więc nagrania mogą posłużyć jako dowody. Nie wyklucza zgłoszeń na policję. (mo)