825 zł do hektara pszenicy i 1050 zł do hektara kukurydzy – takie rekompensaty mają dostać rolnicy z województwa lubelskiego w związku z niekontrolowanym napływem ukraińskiego zboża. To skutek ogromnych protestów, które paraliżowały m.in. Chełm i dojazd do przejścia granicznego w Dorohusku.
Od miesięcy rolnicy z naszego regionu protestowali przeciwko niekontrolowanemu napływowi zboża z Ukrainy. A od tygodni organizowali blokady. Jedna z nich sparaliżowała część Chełma i biegnącą przez miasto „krajówkę”, tj. ul. Rejowiecką, a druga odcięła dojazd do przejścia granicznego w Dorohusku. Rolnicy skarżyli się, że magazyny zawalone są zbożem technicznym gorszej jakości, które i tak przerabiane zostaje na produkty spożywcze. A przez napływ zboża z Ukrainy sami nie mogą sprzedać własnego ziarna. Nawet gdy to się uda, to cena nie pokrywa nawet kosztów produkcji. Rolnicze protesty najwyraźniej poskutkowały. W miniony piątek minister rolnictwa Henryk Kowalczyk zapowiedział rekompensaty dla rolników.
– Występuję z wnioskiem do Rady Ministrów w sprawie uruchomienia dla nich pomocy. Równocześnie wystąpiliśmy z wnioskiem do Komisji Europejskiej, aby pomoc ta mogła być sfinansowana z rolniczej rezerwy kryzysowej KE – poinformował.
Wsparcie będzie polegało na dopłatach dla rolników do sprzedanych zbóż: pszenicy i kukurydzy. Resort rolnictwa przygotowuje rozporządzenie w tej sprawie.
Wysokość pomocy będzie uzależniona od zadeklarowanych wcześniej w ARiMR powierzchni upraw pszenicy i kukurydzy. Pomoc będzie udzielana do 60 proc. plonu i do powierzchni 50 hektarów upraw. Najwyższe wsparcie dostaną rolnicy z województw przygranicznych, tj. lubelskiego i podkarpackiego. To 825 zł do ha pszenicy i 1050 zł do ha kukurydzy.
Warunkiem otrzymania pomocy będzie załączenie faktury sprzedaży zboża między 15 grudnia 2022 a 31 maja 2023 r. (bf)
