Ciągnięcie psa za samochodem to nie przestępstwo

Pies przyczepiony do haka samochodu i ciągany po ulicach skonał na jezdni. Prokuratura po raz drugi umorzyła sprawę wobec braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa.

Wracamy do bulwersujących wydarzeń z 30 kwietnia br. Jak opowiadali nam świadkowie tych makabrycznych scen, kierowca peugeota jechał ulicą Lwowską, na rondzie skręcił w aleję 3 Maja. Widząc psa przyczepionego do haka jego samochodu, inni kierowcy zaczęli trąbić na mężczyznę z peugeota, ale ten nie reagował. Dopiero przy kolejnym skrzyżowaniu z ul. Wojsławicką małżeństwo z Łodzi wyprzedziło go i zajechało mu drogę. Kolejny samochód stanął z tyłu, by mężczyzna nie mógł uciec.

Pies przyczepiony za smycz do haka holowniczego peugeota był martwy. Przed śmiercią wiele wycierpiał. Zwierzę miało starty do kości cały bok od ciągnięcia po jezdni, łapy – do mięsa, było pozbawione wnętrzności, które wypadły po drodze. Widok był okropny.

63-latek z gminy Chełm został zatrzymany pod zarzutem znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem, za co grozi do 5 lat więzienia. Według jego wersji to żona uczepiła na chwilę psa do haka stojącego na podwórku samochodu, by zwierzę nie uciekło z otwartej posesji. On miał o tym nie wiedzieć, a spiesząc się, wsiadł szybko do auta i ruszył do miasta. Śledczy z Prokuratury Rejonowej w Chełmie przyjęli, że był to nieszczęśliwy zbieg okoliczności i po kilku miesiącach postępowanie przeciwko 63-latkowi zostało umorzone.

Z takim obrotem spraw nie zgodziła się Prokuratura Okręgowa w Lublinie, która nadzoruje postępowania prowadzone przez podległe jednostki (w tym chełmską), uchylając decyzję o umorzeniu. Sprawie został nadany nowy bieg, ale – jak się okazuje – nie na długo. W ubiegłym tygodniu prokurator ponownie umorzył postępowanie przeciwko 63-latkowi, ponownie wobec braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przez niego przestępstwa. Co na to lubelska prokuratura? (pc)

News will be here