Cupra Born 231 KM

Przyzwoity zasięg, szybkie ładowanie i mnóstwo frajdy z jazdy dzięki napędowi na tył. Cupra Born to kompaktowy elektryk z obszernym wnętrzem i sportowym charakterem, którym bez problemów da się podróżować między miastami bez obawy o to, że zabraknie prądu.


Nadwozie i wnętrze

Cupra Born to nic innego jak Volkswagen ID.3, tyle że w ładniejszym i bardziej sportowym wydaniu. Trzeba przyznać, że auto prezentuje się bardzo atrakcyjnie. Dbają o to łagodne obłości na masce czy boku skontrastowane z ostrymi liniami przetłoczeń. Skośne, trójkątne reflektory przypominają zmrużone ślepia wielkich kotów gotujących się do skoku na niczego nieświadomą ofiarę. Tylne światłą łączy coraz bardziej popularna listwa świetlna, ale nasz wzrok przyciąga głównie wielki i bardzo agresywny dyfuzor w dolnej części zderzaka oraz równie imponujących rozmiarów spojler dachowy. O sportowym charakterze Borna świadczą też aerodynamiczne listwy progowe tak bardzo popularne w motoryzacji w końcówce lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Nieodzownym elementem Borna są też miedziane wstawki w zderzaku, karoserii czy takież akcenty w felgach i we wnętrzu. Wszystko to ma nawiązywać do natury: kamieni, minerałów, drewna i trzeba przyznać, że tworzy to zaskakująco spójną i ciekawą całość.

Wnętrze hiszpańskiego elektryka jest bardzo ascetyczne w przyciski, pokrętła, guziki, dźwigienki i przełączniki. Ani na konsoli środkowej, ani na tunelu centralnym nie znajdziemy żadnego z tych elementów. Nawet obowiązkowy włącznik hamulca postojowego przeniesiono na szczyt dźwigienki zmiany kierunku jazdy, która z kolei znajduje się za kierownicą, z prawej strony wyświetlacza. Dżojstik ten działa bardzo prosto: po przekręceniu do przodu jedziemy do przodu, gdy przekręcimy w tył, włącza się wsteczny. W związku z brakiem fizycznych przycisków, wszystkimi funkcjami Borna steruje się z wysokości komputera. I tu pojawia się problem, bo odczuwamy kolejny brak, tym razem klawiszów skrótowych.

By np. włączyć klimatyzację, trzeba najpierw trafić palcem w małą ikonkę w rogu ekranu i po wybraniu menu głównego wejść w ustawienia nawiewów. Nie jest to ani proste, ani intuicyjne, ani tym bardziej bezpieczne. Podobnie jest z wszystkimi ustawieniami. Mieszane odczucia mam też co do półdotykowych przycisków na kierownicy, znanych z innych modeli koncernu VAG. Niektóre z nich wystarczy dotknąć, niektóre naciskać, żeby zadziałały. Za to złego słowa nie da się powiedzieć o prostym wyświetlaczu za kierownicą. Jest czytelny i bardzo przyjemny pod względem kolorystycznym. Miejsca w kabinie, jak na kompaktowe rozmiary, jest dużo. Czuć to przede wszystkim w szerokości auta. Z tyłu wygodnie zasiądą dwie osoby. Projektanci Cupry postawili duży nacisk na ekologię, więc tapicerka jest uszyta m.in. z włókien powstałych z plastiku, który zalega na dnie oceanu.

Silnik

Model jest dostępny w dwóch wariantach silnikowych – o mocy 150 lub 204 KM i maksymalnym momencie obrotowym równym 310 Nm. My do testu dostaliśmy tę mocniejsza odmianę z pakietem e-Boost, który przez chwilę pozwala zwiększyć moc do 231 KM, co przekłada się na świetne osiągi: pierwsza setka na liczniku pojawia się po 6,6 sekundach, a sprint od 0 do 50 km/h trwa zaledwie 2,6 s, więc wciśnięcie pedału przyspieszenia naprawdę wgniata nas w nieco kubełkowe fotele.

W pełni naładowany akumulator o pojemności 58 kWh daje niemal 300 km zasięgu przy normalnej jeździe z włączoną klimatyzacją i poza miastem. W teście średnie zużycie prądu oscylowało w okolicach 20 kWh. Co warte podkreślenia, Cupra Born dysponuje funkcją szybkiego ładowania i już w 7 minut pozwala zwiększyć zasięg o 100 km.

Zawieszenie i komfort jazdy

Cupra Born była wyposażona w profile jazdy, co oznacza, że może dostosować się do indywidualnych potrzeb kierowcy. Posiada pięć różnych trybów: Range, Comfort, Performance, Individual i CUPRA (dostępny tylko z pakietem e-Boost), a wszystkie te funkcje można wybrać jednym ruchem klikając przyciski na kierownicy. Każdy tryb modyfikuje reakcję silnika, układu kierowniczego i pracę zawieszenia. 20-calowe koła może nie poprawiały komfortu jazdy, ale na pewno wpływały na precyzję prowadzenia i wygląd.

Born to najfajniej jeżdżący elektryk, z którym do tej pory miałem do czynienia. Napęd na tył, niski środek ciężkości i rewelacyjna trakcja sprawiają, że prowadzi się niemal jak gokart. Nie przechyla się w zakrętach, jedzie jak po sznurku, a przy włączonym trybie Cupra i przy odpowiednich warunkach daje nawet szansę na zarzucenie tyłem. Jednym słowem rewelacja.

Wyposażenie i cena

Obecnie ceny Borna zaczynają się od kwoty 204800 zł. Nasza testówka była sporo droższa, bo na jej pokładzie znalazło się mnóstwo dodatkowego wyposażania, w tym panoramiczny dach, podgrzewane i sterowane elektrycznie fotele, 20-calowe obręcze, system nagłośnienia BeatsAudio, tapicerka przypominająca alcantarę i wyświetlacz naszybowy. Oprócz tego kierowca mógł skorzystać z predykcyjnego tempomatu, asystenta jazdy, systemu rozpoznawania znaków drogowych czy systemu ochrony pasażerów Pre-Crash Assist.

Aby zbudować obraz otoczenia pojazdu i wszelkich możliwych zagrożeń, systemy pokładowe wykorzystują dane dostarczane zarówno z szeregu zintegrowanych czujników, radarów, kamer, ultradźwięków, jak i informacje pochodzące ze źródeł zewnętrznych. Co ważne, wszystkie systemy zostały zaprojektowane w taki sposób, aby zapewnić wysoki poziom bezpieczeństwa, a jednocześnie zachować pełne poczucie kontroli po stronie kierowcy.

News will be here