Kwestia połączenia Teatru Muzycznego w Lublinie, Filharmonii Lubelskiej im. Henryka Wieniawskiego i Centrum Spotkania Kultur rozpaliła lubelskie środowisko tej branży. Z tych trzech instytucji miałaby powstać opera lubelska. Problem w tym, że w mieście praktycznie nikt tego nie chce. Na ostatią sesję sejmiku województwa przyszli w czarnych koszulkach z białym napisem „Dyrektorem będę ja” i plakatami „NIE dla fuzji”. Marszałek uchwałę o zamiarze fuzji placówek zdjął z sesji, ale zaraz zapowiedział, że niebawem powróci. Ale w piątek z protestującymi związkowcami spotkał się przebywający w Lublinie wicepremier i minister kultury Piotr Gliński i nazwał pomysł „fuzji” zbyt pochopnym.
– Kultura w naszym mieście ma się dobrze i będzie jeszcze lepiej – mówił marszałek województwa lubelskiego Jarosław Stawiarski 19 maja po podjęciu uchwały intencyjnej w tej sprawie. – Zarząd wyraził wolę połączenia tych instytucji. Nazwa się zmieni, dołożymy jeszcze jeden komponent. I to wszystko. Musimy wyrwać się z tej niemożności, z przekonania, że w Lublinie można grać tylko w sposób bardzo kiepski. Nie. Lublin i Lubelskie stać na więcej.
23 maja Bartłomiej Bałaban – członek zarządu województwa, również przesłał do mediów stanowisko argumentujące, że utworzenie Opery i Filharmonii im. Henryka Wieniawskiego w Lublinie będzie wzmocnieniem kultury w województwie lubelskim. Uzasadniając propozycję fuzji CSK, Teatru Muzycznego i Filharmonii wskazał, że instytucje mieszczą się w jednym obiekcie, który od początku był połączony fizycznie i kulturowo, chociaż nie ekonomicznie i pod względem infrastruktury.
„Mieszkańcy województwa lubelskiego zasługują na to, żeby w stolicy regionu odbywały się wielkie widowiska, również operowe” – głosi oficjalne stanowisko Zarządu Województwa Lubelskiego przygotowujące planowaną fuzję. – „Połączenie instytucji kultury i utworzenie z nich jednego podmiotu pozwoli na efektywne wykorzystanie potencjału całego zaplecza lokalowego i wyposażenia technicznego, a przede wszystkim wyspecjalizowanej kadry pracowników” – czytamy w dokumencie. Co ciekawe, jednym z argumentów zarządu jest to, że największa i najpiękniejsza w Lublinie sala widowiskowa na 1000 osób znajdująca się w Centrum Spotkania Kultur i nosi nazwę Sali Operowej.
Nie zgadzamy się na to!
Tak twierdzą przeciwni połączeniu wspomnianych instytucji związkowcy z CSK i Filharmonii Lubelskiej. Przeciwko temu jest również Związek Kompozytorów Polskich. Uważają oni, że połączenie jest fatalnym rozwiązaniem pod względem ekonomicznym, artystycznym i organizacyjnym.
– Wszystko dzieje się poza nami – mówi przewodniczący NSZZ Solidarność w Filharmonii Lubelskiej, Dariusz Dąbrowski. – Rozpoczęcie tej procedury to bardzo zła decyzja. Świadczy ona o tym, że marszałek się nie zna, a próbuje podejmować decyzje i narzucać rodzaj funkcjonowania instytucji artystycznych. Na miejscu pana marszałka posypałbym głowę popiołem.
Zarząd Województwa w swych oświadczeniach zapewniał, że program artystyczny nowej instytucji będzie kontynuowany pod jednym szyldem. I że nie ma mowy o likwidacji miejsc pracy czy zmniejszeniu wynagrodzenia pracowników.
Projekt sążnistej uchwały, uzasadnianej głównie ambicjami jej autorów, w sprawie fuzji tych placówek i utworzenia samorządowej instytucji artystycznej o kształcie opery miał 30 maja trafić pod obrady Sejmiku Województwa Lubelskiego.
Póki co trafia na krytykę…
Wzbudza gwałtowną reakcję opozycji demokratycznej w mieście. Radny sejmiku Krzysztof Komorski (KO) wskazał, że połączenie tych instytucji kultury oznaczałaby de facto ich likwidację. – Gdy brakuje pomysłu na ich funkcjonowanie i rozwój, wtedy PiS podejmuje takie decyzje. Jeśli ten samorząd chce coś poprawiać, można być pewnym że dojdzie do zniszczenia. Bo to jest zamach na lubelską kulturę. Ludzie PiS likwidują wszystko czego się boją albo nie rozumieją. Bezrefleksyjnie. Trzeba więc zrobić wszystko by ocalić wspomniane instytucje.
Radny staje w obronie Wojewódzkiego Ośrodka Kultury, który marszałek przeniósł do CSK rok temu naruszając autonomię organizacyjną, artystyczną instytucji. Po drodze zwolnił niemal połowę zatrudnionych i zatracił wiele cennych wydarzeń artystycznych o charakterze regionalnym: dla młodzieży, niepełnosprawnych, seniorów. – Politycy na taki teren nie mają prawa wchodzić, winni trzymać łapy precz od kultury – ostro kończy radny.
Pomorskiego wspierają parlamentarzyści KO. Poseł Stanisław Żmijan, w trakcie swej konferencji prasowej, sprzeciwił się planom zarządu województwa. Uznał łączenie tych instytucji za bulwersującą próbę zlikwidowania CSK. Przypomniał, że Centrum powstało za rządów PO-PSL z uznania dla wielkiej tradycji Lublina, jako miasta wielu kultur i otwartości na świat. Wezwał marszałka do refleksji i wycofania się z tego zamiaru.
Z kolei posłanka Marta Wcisło zapowiedziała złożenie interpelacji do wicepremiera Glińskiego – ministra kultury i dziedzictwa narodowego oraz wystąpienie do marszałka Stawiarskiego z nagraniem i dosłowną transkrypcją rozmów dyrektorki Teatru Muzycznego ze związkowcami, z 27 kwietnia, podczas której Kamila Lendzion powiedziała, że będzie dyrektorem powstającej już Opery i Filharmonii Lubelskiej.
Wszyscy oni akcentują fakt, że nie było żadnych ekspertyz ekonomicznych ani symulacji zdarzeń wynikających z owej fuzji na rzecz opery w Lublinie.
Zdecydowany opór tworzywa
Bo tworzywo stanowią ludzie wspomnianych instytucji kultury. Tego dnia w gmachu Sejmiku Województwa przy ul. Grottgera w Lublinie nie było spokojnie, prócz radnych pojawili się w nim również pracownicy tych trzech wspomnianych placówek. Na sali obrad usiadło kilkadziesiąt osób protestujących przeciwko ich połączeniu, trzymając plakaty i krzycząc „Nie dla fuzji”.
Marszałek Jarosław Stawiarski już na początku owej sesji sejmiku wycofał z porządku obrad punkt dotyczący podjęcia uchwały w sprawie zamiaru połączenia samorządowych instytucji kultury Teatru Muzycznego w Lublinie, Filharmonii im. Henryka Wieniawskiego w Lublinie i Centrum Spotkania Kultur (CSK) w Lublinie oraz utworzenia w to miejsce pery.
Do zebranych zwrócił się z apelem, by wszyscy wyciszyli emocje i zastanowili się co robić, (cyt.) „żeby kultura i sztuka zawitały do Lublina i województwa lubelskiego”. Słowa te skonsternowały przedstawicieli instytucji kultury, którzy nie mają się czego wstydzić. Po sali przeszedł pomruk oburzenia.
Następnie Stawiarski, drżącym od własnych emocji głosem, miał długą przemowę, w której uzasadniał podjęty zamiar głównie ambicją władz samorządowych narzucających tę zmianę. I potrzeb wizerunkowych województwa – bynajmniej nie od strony korzyści ekonomicznych czy pracowniczych łączonych instytucji.
– Żeby pozbawić was tego co się nazywa emocjami dzisiaj zgłaszam wniosek o wycofanie wniosku o połączenie… – urwał Stawiarski. I długo nie mógł dokończyć. Tym razem z powodu oklasków i okrzyków satysfakcji ze strony pracowników Filharmonii i CSK, którzy podjęli ten protest.
Marszałek cofnął się, ale robi swoje. W chwilę później zastrzegł: „Nie wszyscy będziecie zadowoleni”. Otóż na pierwszej czerwcowej sesji sejmiku zapowiedział złożenie uchwały o planie powołania opery lubelskiej. – Utworzymy nowy byt kulturalny – operę. I ci państwo, którzy protestowali, mam nadzieję, że już nie będą protestować. – Bo Lublin i województwo lubelskie stać na operę, przez duże „O” – zakończył.
Wszystko to zaczęło się od
…opublikowanego w kwietniu br. w Internecie nagrania dyrektor Lendzion, która na zebraniu związków opisuje szczegóły fuzji Centrum Spotkania Kultur, Filharmonii Lubelskiej oraz Teatru Muzycznego. Jej zdaniem, nowa całość ma być korzystna dla wszystkich. Wówczas jednak zapowiedziała redukcję kadry połączonych jednostek o ca 25%. I wyrzekła tak mocno prześmiewane dziś zdanie: „Dyrektorem będę ja”.
– Słowa te są absolutnie wyrwane z kontekstu – odpowiada Kamila Lendzion na zarzut. – Jedyne, co mogę powiedzieć, to że rozmawiałam z moimi związkami. Na pytanie, kto będzie dyrektorem, powiedziałam, że jako autor koncepcji, jeżeli będzie taka potrzeba, będę startować w konkursie, w zależności od decyzji, jaką podejmie zarząd. Natomiast żadne decyzje nie zostały podjęte, bo mój wniosek dopiero wpłynął. Jest w trakcie analizy. Nikt nie podjął żadnych decyzji związanych z tym wnioskiem.
Tymczasem do prokuratury w Lublinie wpłynął wniosek o możliwości popełnienia przestępstwa przez dyrektorkę Teatru Muzycznego. Sporządzili go związkowcy z Centrum Spotkania Kultur na nagraniach, zdaniem których Kamila Lendzion dąży do zlikwidowania ich jednostek kultury powołując się na wpływy w instytucjach samorządowych. Wniosek ten poparł również związek zawodowy NSZZ Solidarność w Filharmonii Lubelskiej.
Dyrektor Kamila Lendzion tego samego dnia zrewanżowała się swoim wnioskiem do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Jej zdaniem, dopuścił się go Jacek Piasecki, przewodniczący związku zawodowego CSK „Kultura”, m.in. nękaniem jej i zniesławieniem.
Przeciwnicy fuzji mogą mieć jednak poważną nadzieję, że mimo zapowiedzi marszałka, że projekt wróci na sesję sejmiku, do niej nie dojdzie. W piątek ze związkowcami z CSK i FL spotkał się przebywający w Muzeum Narodowym w Lublinie wicepremier i minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński, który w obecności wojewody Lecha Sprawki stwierdził, że jego zdaniem pomysł łączenia placówek jest zbyt pochopny…
Marek Rybołowicz