Dużo zgonów w Chełmie

Statystyki z końca minionego tygodnia są przerażające. Tylko w piątek w województwie lubelskim zmarło aż 56 osób zarażonych koronawirusem. A większość z nich pochodziła z Chełma, powiatu chełmskiego i krasnostawskiego. – Jest bardzo ciężko – mówią o sytuacji chełmscy lekarze.

Dawno nie było tak fatalnych statystyk z naszego regionu, jak te z minionego piątku. Liczba nowych, dziennych przypadków zakażeń utrzymywała się przez cały tydzień powyżej tysiąca, ale cały czas rosła liczba zgonów. W piątek zmarło aż 56 osób z koronawirusem i większość z nich pochodziła naszego terenu. Według ministerialnych danych było to osiem osób z Chełma, osiem z powiatu chełmskiego, dziewięć z krasnostawskiego i jedna z powiatu włodawskiego. Wśród nich 11 osób zmarło wyłącznie z powodu Covid-19.

– W piątek mieliśmy w szpitalu 140 dodatnich pacjentów, więc mamy jeszcze wolnych kilkadziesiąt łóżek, ale widzimy, że zapychają się szpitale w Lublinie i Puławach. Chorzy są stamtąd przewożeni do nas – mówi Lech Litwin, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w chełmskim szpitalu. – Sytuacja jest coraz trudniejsza. Trafiają do nas pacjenci w coraz gorszym stanie, stąd rosnąca liczba zgonów. Coraz częściej to mężczyźni w wieku 50-65 lat, niedotlenieni, którzy mają już tak poważne zmiany w płucach, że wymagają podłączenia do respiratora.

Statystyki z kraju pokazują, że Covid-19 przeżywają niestety tylko dwaj-trzej z dziesięciu pacjentów podłączonych do respiratora. W chełmskim szpitalu jest 12 miejsc respiratorowych na Oddziale Intensywnej Terapii przygotowanym specjalnie dla pacjentów covidowych. Jest też kilka stanowisk z możliwością podłączenia chorego do respiratora lub pod tlen z wyższym stężeniem na standardowych oddziałach. Większość tych miejsc jest stale zajęta.

Lekarze przestrzegają, aby nie leczyć się na własną rękę i nie zwlekać z prośbą o pomoc. – Są osoby, które wolą przechorować w domu i mimo ewidentnych objawów nie korzystają z pomocy medycznej. To błąd, bo nie wiadomo, jak szybko covid przejdzie w ostrą fazę – mówi dyrektor Litwin. – W szpitalu mają wdrożony proces leczenia, dostaną steryd, antybiotyk i w razie potrzeby tlen. Na miejscu wykonane zostanie zdjęcie płuc czy tomografia. Tego w domu nie dostaną. A gdy trafiają do nas z założonymi płucami, poważnymi zmianami i niedotlenieniem, to leczenie jest o wiele trudniejsze. (bf)

News will be here