Dzik jest groźny, dzik jest zły…

Dziki rujnują ogródki działkowiczom z ROD Kalina

Jest szansa, że uda się rozwiązać problem dzików wchodzących na teren Rodzinnego Ogrodu Działkowego „Kalina”. Ratusz szuka firmy, która zajmie się ich odłowem.


O dzikach wchodzących na teren ROD „Kalina” pisaliśmy już kilka tygodni temu. – To prawdziwa plaga. Dziki podkopują ogrodzenia, wchodzą na teren działek i niszczą uprawy. Ludzie boją się o swoje zdrowie, bo są to zwierzęta, które mogą zaatakować człowieka – relacjonowała wówczas Halina Gaj-Godyńska, prezes ogrodu.

Działkowcy zgłosili sprawę m.in. do Wydziału Ochrony Środowiska UM Lublin. Jest spora szansa, że problem dzików uda się rozwiązać – ratusz szuka firmy, która zajmie się ich odłowem. Urzędnicy ogłosili już przetarg na „prowadzenie całodobowego pogotowia ds. dzikich zwierząt”. – Przeprowadziliśmy konsultacje z Polskim Związkiem Łowieckim i Powiatowym Inspektorem Weterynarii.

Ustaliliśmy, że formą rozwiązania problemu (dzików – przyp. aut.) będzie przeprowadzenie tzw. odłowu redukcyjnego. Trwają prace na wykonanie zamówienia – informuje Blanka Rdest-Dudak, zastępca dyrektora Wydziału Ochrony Środowiska. – Mamy nadzieję, że dziki znikną z ogrodu – mówią działkowcy.

Przypomnijmy, że ROD „Kalina” to ważne miejsce na zielonej mapie Lublina. Położony jest między ulicą Turystyczną a osiedlem RSM „Motor” po lewej stronie Bystrzycy. Zajmuje powierzchnię około 22 hektarów i składa się obecnie z 570 działek, z których 475 jest użytkowanych. Z kolei obecność dzików na terenie miasta nie jest, wbrew pozorom, rzadkim zjawiskiem. – W 2018 roku otrzymaliśmy 56 zgłoszeń na temat dzików na terenie Lublina – przyznaje Robert Gogola, rzecznik prasowy straży Miejskiej.

Grzegorz Rekiel

News will be here