Dzik szarżował po Kalinie

Na terenie ROD „Kalina” skutki „odwiedzin” dzików widać na każdym kroku

– Boimy się o własne życie – mówią działkowcy z ROD „Kalina”. Na teren ogrodu wróciły dziki. Władze ROD „Kalina” po raz kolejny proszą prezydenta Krzysztofa Żuka o wydanie zgody na ich odstrzał.


Niecodzienną przygodę przeżyła pani Wioletta, jedna z działkowiczek z ROD „Kalina”. – Prowadziłam na działce prace porządkowe. W pewnym momencie z impetem na działkę wpadł wielki dzik, taranując i rozrywając ogrodzenie z siatki leśnej. Działka jest ogrodzona, więc zwierzę nie mogło się z niej wydostać, miotało się po działce, uderzając o metalowe części ogrodzeni i niszcząc je. W pewnym momencie dzik zaczął biec w moją stronę. Ze strachu znieruchomiałam – relacjonuje kobieta.

Kobieta zaczęła krzyczeć. Zwierzę ostatecznie przebiło mocowania i wybiegło na alejki. Pozostali działkowicze również zaczęli krzyczeć, a spłoszone zwierzę uciekło w zarośla. – Strach o własne życie – tak można skwitować to, co się stało. To, co przeżyłam podczas tego zdarzenia, spowodowało, że miejsce, które powinno być miejscem rekreacji, miłego spędzania czasu oraz przyjemności, stało się dla mnie miejscem lęku i strat materialnych – żali się pani Wioletta.

Z kolei Halina Gaj-Godyńska, prezes ROD „Kalina”, po raz kolejny prosi prezydenta o „wydanie decyzji o redukcyjnym odstrzale dzików lub innym sposobie usunięcia tych zwierząt z ogrodu”. – Zwiększająca się ilość dzików pustoszy alejki i działki oraz zagraża zdrowiu działkowców. Działkowcy boją się wchodzić na działki, bo istnieje obawa, że za którymś razem dzik poturbuje człowieka – dodaje H. Gaj-Godyńska. Prezydent jeszcze nie odniósł się do jej pisma.

Przypomnijmy, że dziki niepokoją działkowców ROD „Kalina” od dobrych kilku miesięcy. Problem dzików miało rozwiązać ustawienie na terenie ogrodu specjalnej odłowni. Plany spaliły jednak na panewce z przyczyn technicznych. W czerwcu H. Gaj-Godyńska poprosiła prezydenta o zgodę na odstrzał redukcyjny dzików. Urzędnicy nie przychylili się wówczas do prośby działkowców. Powołali się m.in. na kwestie bezpieczeństwa, przekonując, że „w przypadku chybienia lub zrykoszetowania pocisku możliwy jest postrzał osób znajdujących się w okolicy”. Wątpliwości prawne urzędników budził również „fakt wykorzystania myśliwskiej broni palnej do odstrzału zwierząt na terenie miast, które z mocy ustawy zostały wyłączone z obwodów łowieckich”.

ROD „Kalina” to ważne miejsce na „zielonej mapie Lublina”. Położony jest między ulicą Turystyczną, a osiedlem RSM „Motor”, po lewej stronie Bystrzycy. Zajmuje powierzchnię około 22 hektarów i składa się obecnie z 570 działek, z których 475 jest użytkowanych.

Grzegorz Rekiel

 

News will be here