Górki zaczynają mówić?

O odkryciu na Górkach Czechowskich ludzkich szczątek IPN oficjalnie poinformowali w ubiegły czwartek

Pojedyncze, porozrzucane kości ludzkie – szczątki co najmniej dwóch osób odnaleźli badacze z IPN na Górkach Czechowskich w Lublinie. Według wstępnych oględzin, szczątki te przebywały w ziemi co najmniej 50 lat. Jest to więc postęp na drodze poszukiwań prowadzonych przez Instytut Pamięci Narodowej, mających odkryć mogiły pomordowanych tam więźniów z czasu okupacji niemieckiej i służb PRL.

W dniach 16-20 maja 2022 r. Biuro Poszukiwań i Identyfikacji IPN prowadziło kolejne poszukiwania na Górkach Czechowskich. Ich celem była weryfikacja miejsc, w których mogły znajdować się groby ofiar z okresu II wojny. Już 16 maja, w pracach ciężkim sprzętem budowlanym, ujawniono tu fragmenty kości. Jednak poza Prokuraturą Rejonową i Policją nie powiadomiono o tym znalezisku opinii publicznej.

Drugiego dnia po fakcie na miejscu prac pojawił się prof. Krzysztof Szwagrzyk, zastępca prezesa Instytutu Pamięci Narodowej. Jednak oficjalnie nie wypowiadał się na temat odkrycia. 17 maja obecność tego wybitnego historyka wykorzystali społecznicy doglądający prace archeologów. Wieczorem, w spotkaniu z nimi opodal tego miejsca profesor jako pierwszy oświadczył, że znalezisko zawiera fragmenty ludzkich kości. Podkreślił, że Górki Czechowskie są jednym z miejsc, gdzie Niemcy, a później komuniści dokonywali swych zbrodni.

Kolejnego dnia w rozmowie telefonicznej prof. Szwagrzyk potwierdził nam tę diagnozę i zapewnił, że będą kolejne odsłony prac wykopaliskowych IPN w Górkach.

Powiadomienie mediów

To nastąpiło dopiero 19 maja – w czwarty dzień po odkryciu. Wówczas w konferencji na miejscu prac ziemnych wypowiadali się badacze i szef lubelskiego oddziału IPN, dr Robert Derewenda.

– Szczątki ludzkie odnaleźliśmy tu już pod koniec pierwszego dnia poszukiwań – mówił dr Artur Piekarz, naczelnik Oddziałowego Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN w Lublinie. Informował, że podczas prac przebadano długi na około 50 metrów, o szerokości kilku metrów i głęboki na 3 metry wykop, znajdujący się przy jednej ze skarp głównego wąwozu. Artefakty zostały przekazane do badań biegłym, którzy określą, czy szczątki pochodzą z czasów II wojny światowej.

– Były to pojedyncze, mocno porozrzucane kości ludzkie, ich fragmenty – powiedział naczelnik Wydziału Archeologii Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN dr Krzysztof Radka, odpowiedzialny za techniczną stronę wykopalisk. – Szczątki były rozproszone na kilkunastu metrach kwadratowych. Zalegały na głębokości od pół metra do ponad dwóch metrów w głąb wykopu – dodał dr Radka. Poza protokołem snuje on przypuszczenie, że szkielety te mogły zostać rozdrobnione podczas prac ziemnych nad pobliskim kolektorem ściekowym, budowanym tu w czasach PRL. Póki co, nie natrafiono na żadne ślady regularnych mogił, czy szkielety wskazujące na pochówek w tzw. układzie anatomicznym. Po zakończeniu prac wykop zakopano.

– Koncentrujemy się na rozwidleniu wąwozów w pobliżu placu zabaw. Główną osią naszych poszukiwań są relacje, informacje przekazane przez społeczników – podkreślali archeolodzy. – Z punktu widzenia dalszych losów mogił w rejonie Górek Czechowskich, istotne dla ich odkrycia mogą być każde prowadzone tu prace ziemne. Zasadne wydaje się utrzymanie stałego nadzoru archeologicznego nad takimi pracami – twierdzą zgodnie obaj specjaliści.

Pytania dziennikarzy koncentrowały się wokół kontynuacji prac poszukiwawczych. Usłyszeli, że wykopaliska będą dalej prowadzone, również w innych miejscach Górek.

– Czy prezydent Lublina określił uwarunkowania środowiskowe dla planowanych prac poszukiwawczych, a RDOŚ wydał decyzję o odstępstwach dla gatunków chronionych? – pytał Andrzej Filipowicz, radny dzielnicy Czechów Południowy. Uzyskał odpowiedź dyrektora lubelskiego IPN, że instytucja zawsze działa zgodnie z obowiązującym prawem. Bez odpowiedzi zostało pytanie radnego o przyczynę zawężenia poszukiwań do masowych pochówków z czasu II wojny światowej, tj. z pominięciem poszukiwań mogił ofiar powojennych mordów komunistycznych.

Dlaczego badają ten teren?

– Wiemy o przeprowadzeniu tu co najmniej sześciu masowych egzekucjach – z dokumentów zachowanych po Komisji Ścigania Zbrodni Hitlerowskich, również z opracowań historycznych. To egzekucje wykonane w latach 1940-42. Nie możemy stwierdzić, że egzekucji nie było więcej. Póki co, nie odnaleziono na ten temat nowych materiałów – mówi dr Artur Piekarz. – Są jednak relacje, że pojedyncze egzekucje wykonywano także w okresie późniejszym. Wiemy, że tutaj rozstrzeliwano więźniów Zamku Lubelskiego. Z całą pewnością procedura mordów na więźniach Zamku zmieniła się jesienią 1943 r., kiedy w większości wypadków wywożono straceńców na teren obozu koncentracyjnego na Majdanku. Tam więźniów rozstrzeliwano w krematorium albo bezpośrednio za piątym polem obozu.

Wskazówki zawiera także raport pułkownika Rudolfa Ostrzyńskiego, który w latach 70. i 80. XX w. prowadził na tym terenie wizje lokalne, spotykał się z żyjącymi jeszcze świadkami. Było to 30 lat po wojnie, żyło bardzo wielu świadków. Na podstawie zebranych relacji i materiałów udało mu się w przybliżeniu ustalić, gdzie znajdowały się miejsca ekshumacji przeprowadzonych w latach 1947-48.

– Uważa się, że przynajmniej w jednym z miejsc te ekshumacje nie zostały przeprowadzone prawidłowo lub też zostały przeprowadzone częściowo. Dlatego też chcemy sprawdzić te miejsca, które zostały oznaczone na mapach przez pułkownika – mówi dr Artur Piekarz. Dodaje, iż możliwe jest również odkrycie grobów ofiar komunizmu grzebanych potajemnie w Górkach.

Racja po stronie społeczników

„Było dużo irytacji na obrońców Górek, że przedmiotowo traktują pamięć, ale okazuje się, że chyba tam po prostu są groby, tylko wygodniej było tę hipotezę lekceważyć” – czytamy w opinii Forum Kultury Przestrzeni w Lublinie.

Faktem jest, że tylko dzięki determinacji i nieustępliwości mieszkańców Lublina doszło do kolejnych prac poszukiwawczych IPN. Miasto, a tym bardziej inwestor zabudowy tego terenu, nie byli tym zainteresowani. To właśnie środowisko lokalnych aktywistów nagłośniło raport płk. Rudolfa Ostrzyńskiego – notatki, rysunki, zeznania świadków gromadzone przezeń obecnie wykorzystują badacze.

– Może teraz zaczniemy mówić inaczej o tym terenie, a nawet media zaczną pisać o nim dużą literą: Górki Czechowskie. To przez szacunek dla pomordowanych tam i wrzuconych bezimiennie do masowych dołów ludzi. Miejsca te pokryła nie tylko gruba warstwa ziemi, ale i niepamięci tych, którzy planują tu blokowiska i parkingi. To wyparcie pamięci o ofiarach zbrodni niemieckich oraz zbrodni czarnego okresu PRL. Wiedząc o tych faktach miasto nie zrobiło nic, by odkryć tę ponurą prawdę. Jest to wyłączna zasługa grupy obrońców Górek Czechowskich – mówi jeden z aktywistów, prosząc o anonimowość.

TBV Investment, który chce, na części Górek wybudować osiedle mieszkaniowe, na wieść o odkryciu ludzkich szczątków wydał oświadczenie, w którym wskazuje, że znaleziono je na obszarze, który został przekazany przez spółką miastu, na którym ma powstać park naturalistyczny, a nie osiedle mieszkaniowe. – „Informacje przekazane przez IPN nie są dla nas zaskoczeniem, ponieważ lata doświadczeń funkcjonowania na rynku lubelskim pokazują, że nasze miasto skrywa przed nami wiele pomników historii. Przykładem może być budowa centrum handlowego Plaza przy ul. Lipowej, gdzie odkryto dziesiątki szczątków, czy też niedawno zrewitalizowany Plac Litewski i odnalezienie kilkuset szczątków ludzkich. Wierzymy, że tak jak w podanych wcześniej przykładach, dojdzie do ekshumacji i godnego pochówku szczątków ofiar II wojny światowej” – oświadczyły ponadto władze spółki.

Z kolei władze miasta zapowiedziały, że z zajęciem stanowiska wstrzymają się do czasu otrzymania oficjalnego pisma z IPN w sprawie odkrycia na Górkach Czechowskich i zapoznaniu się z zawartymi w nim informacjami.

Marek Rybołowicz

News will be here