Do 6 kwietnia właściciele przydomowych kurników mają obowiązek zarejestrować w lokalnym oddziale ARiMR tzw. zakład drobiu. Jeśli tego nie zrobią, czekają ich kary. Bzdurny obowiązek wywołał oburzenie w środowiskach rolniczych. Zaprotestowała m.in. Krajowa Rada Izb Rolniczych.
Ustawa z 4 listopada 2022 roku o systemie identyfikacji i rejestracji zwierząt nakłada na każdego właściciela drobiu (nawet jeśli posiada tylko jedną kurę czy kaczkę) obowiązek rejestracji w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa tzw. zakład drobiu. Termin na zgłoszenie drobiu to trzy miesiące od wejścia w życie ustawy i mija 6 kwietnia br.
Nowelizacja przepisów ma skutkować dostosowaniem polskiego prawa do regulacji obowiązujących w Unii Europejskiej, pozwala też na bardziej skuteczne czuwanie nad dobrostanem zwierząt i walkę z dotykającymi je chorobami, np. afrykańskim pomorem świń czy ptasią grypą. Natomiast sam system identyfikacji i rejestracji zwierząt jest kompatybilny m.in. z bazami danych Inspekcji Weterynaryjnej.
Przepisy przepisami, ale rzeczywistość będzie zgoła inna. Przyzagrodowe hodowle drobiu prowadzą głównie osoby starsze i rolnicy. O ile w przypadku tych drugich odwiedziny w lokalnym biurze ARiMR są formalnością, o tyle dla pozostałych hodowców drobiu już nie. Wprawdzie można zgłaszać te hodowle drogą internetową, ale dotyczy to wyłącznie osób posiadających weterynaryjny numer identyfikacyjny.
Pozostali będą musieli osobiście pofatygować się do Włodawy czy Chełma, ale zanim wsiądą do autobusu czy samochodu, będą musieli znaleźć w internecie i wydrukować odpowiedni wniosek zgłoszeniowy, bowiem ARiMR już zastrzegł, że tych druków w biurach powiatowych nie będzie udostępniać. Dla osób starszych może się to okazać przeszkodą nie do przejścia, więc podejrzewamy, że albo nie będą one w ogóle rejestrować swoich kur, albo w obawie przed karami zaprzestaną ich hodowli.
Nowelizacja ustawy ten sam obowiązek nakłada również na właścicieli koniowatych, wielbłądowatych oraz jeleniowatych. Wielu z nich nie jest rolnikami, a przedsiębiorcami, jak Ariel Bedenak z Żukowa (gm. Włodawa), który jest właścicielem ośrodka „Alpaka u Bedenaka”. – Nie mam pojęcia, czemu mają służyć te regulacje – mówi. – Widzę tylko jeden ich efekt: rozrost biurokracji i zmuszenie mnie do poświęcenia jeszcze większej ilości czasu na wypełnianie bzdurnych kwitów. (bm)