Kia Niro Hybrid 1,6 141 KM

Kia Niro należy do ginącego gatunku samochodów, które niczego nie udają. Jest crossoverem z napędem wyłącznie na przód, ale nie mami potencjalnych klientów niestworzonymi możliwościami terenowymi. Jest hybrydą, choć to nie kierowca decyduje, na jakim źródle napędu auto aktualnie jedzie. To samochód do cna pragmatyczny, przestronny, komfortowy i oszczędny.

Nadwozie i wnętrze

Na pierwszy rzut oka w ogóle nie widać, że Niro to hybryda. Koreańskie auto w niczym nie przypomina swojej, przede wszystkim japońskiej, konkurencji – nie ma dziwnego nadwozia, żadnych ekododatków czy mnóstwa zielonych emblematów. O tym, że auto napędzane jest także silnikiem elektrycznym informuje jedynie mały znaczek na tylnej klapie. To wszystko. W ogóle Niro jakoś trudno jest mi zakwalifikować. Według folderu powinien to być kompaktowy crossover. Ok, wymiary się zgadzają, nieco większy prześwit też. Ale już z sylwetką mam problem. Dla mnie to bardziej podwyższone kombi. Świadczy o tym jeszcze jedna rzecz – całe mnóstwo przestrzeni w kabinie. Przy normalnym ustawieniu przednich foteli z tyłu spokojnie można założyć nogę na nogę (pokażcie mi inny crossover, gdzie coś takiego jest możliwe). Ale po kolei. Niro wygląda całkiem nieźle. Jak już wspominałem, przypomina podwyższone, może nieco przykrótkie kombi. Jego ogromnym atutem jest oryginalność – nie da się Kii pomylić z żadną inną hybrydą. Białe nadwozie w połączeniu z czarnymi listwami i takim obramowaniem dolnej części prezentuje się świetnie. Dzieło wieńczy duży spojler nad tylną szybą i 18-calowe koła.
Wnętrze, mimo że jest utrzymane w czarnej i szarej kolorystyce, wcale nie jest smutne. To zasługa świetnie narysowanej deski rozdzielczej i innych elementów kabiny, chociażby boczków drzwi, bardzo fajnych klamek, czy fenomenalnie wyglądających foteli. Głównym punktem kabiny jest oczywiście wyświetlacz pełniący rolę centrum dowodzenia. Chwała Kii za to, że pod monitorem umieściła manualne przyciski skrótowe, które znacznie ułatwiają sterowanie ustawieniami auta. Standardowe są też pokrętła głośności i wyszukiwania częstotliwości fal radiowych. Manualny i świetnie opisany jest też panel sterowania klimatyzacją i nawiewami, który umieszczono poniżej. Zdecydowanym wyróżnikiem Kii jest potężny lewarek skrzyni biegów wzorowany na styl amerykański, który w dodatku świetnie leży w dłoni. Obok niego znajdziemy malutki panel, z którego wysokości włączamy podgrzewanie siedzeń i kierownicy. Ta ostatnia, wbrew panującej ostatnio modzie, jest idealnie okrągła. Obręcz jest raczej większych rozmiarów, ale wcale nie przeszkadza to ani w prowadzeniu, ani w komforcie jazdy. Na ramionach znajdziemy oczywiście przyciski do zdalnego sterowania komputerem. One również są świetnie opisane i nie ma najmniejszych problemów z połapaniem się, co do czego służy. Na cyferblacie z zegarami mamy klasyczny prędkościomierz, a na obrotomierzu, zamiast wartości liczbowych znajdziemy trzy pola. Jeśli wskazówka znajduje się w zakresie niebieskim oznaczonym jako „Charge” oznacza to, że jedziemy tylko na akumulatorach. Najszerszy zakres ma tryb „Eco”, gdzie silnik spalinowy może być wspomagany przez elektryczny. Gdy wciskamy pedał przyspieszenia w podłogę, a wskazówka wędruje na pole „Power” jest to znak, że korzystamy z całej dostępnej mocy pochodzącej od silnika benzynowego i elektrycznego jednocześnie. O ten nietypowy obrotomierz zahacza wyświetlacz komputera pokładowego poprowadzony w poprzek całego cyferbaltu. Całość wygląda i interesująco, i nowocześnie. Jedną z najfajniejszych rzeczy w Niro jest przestrzeń, jaką zapewnia kabina. Przy ustawieniu foteli pod kierowcę o wzroście 185 cm, pasażerom siedzącym z tyłu na nogi zostaje jeszcze przynajmniej kilkanaście centymetrów luzu. Jak na kompaktowego crossovera jest to wynik wręcz znakomity. Wspomnieć należy też o kapitalnych fotelach. Ten kierowcy jest sterowany elektrycznie i jest jednym z najwygodniejszych, na jakich przyszło mi podróżować. Dzięki szerokiemu zakresowi regulacji świetnie dopasowuje się do sylwetki, podpiera ciało tam, gdzie trzeba i sprawia, że nawet długa podróż nie daje się we znaki.

Silnik i skrzynia biegów

Pod maską Kii Niro drzemie benzynowy motor o pojemności 1,6 l i mocy 105 KM. To właśnie on przez większość czasu napędza samochód. W mieście, np. podczas jazdy w korkach, może się całkowicie wyłączyć i funkcję napędu przejmuje wtedy silnik elektryczny o mocy 43,5 KM. Trzeba od razu dodać, że Niro nie daje kierowcy możliwości wyboru trybu jazdy. Wszystkim zarządza komputer i to on decyduje, czy aktualnie pracuje sam silnik, beznzynowy, elektryczny albo oba naraz. Jak to działa? Pod kanapą umieszczono akumulatory, które są doładowywane wyłącznie w czasie jazdy. Energia w nich zgromadzona, w zależności od potrzeb, jest następnie przekazywana na przednie koła. Przeniesienie napędu realizowane jest za pomocą 6-stopniowego automatu DCT, który bardzo szybko i łagodnie zmienia przełożenia zarówno w górę, jak i w dół. W samochodzie hybrydowym najważniejsze jest spalanie. Niro najlepiej czuje się oczywiście w mieście, gdzie jest najwięcej okazji do wykorzystania jej atutów. W sprzyjających warunkach można pokusić się o zejście w pobliże 4 litrów na 100 km przy średnim spalaniu, choć efektywności trzeba się nauczyć. W trasie zalety hybrydy ulatują, ale i tak jest bardzo dobrze, bo średnie spalanie na trasie Warszawa – Chełm i z powrotem wyniosło 5,3 l bezołowiówki. Lepszej rekomendacji ten samochód chyba nie potrzebuje.

Zawieszenie i komfort jazdy

Kia Niro jest bardzo komfortowym samochodem. Jadąc nim, zapominamy o większości nierówności. Amortyzowanie odbywa się bezgłośnie, nic nie stuka pod podłogą nawet na nieutwardzonych szlakach. Większy niż w osobówkach prześwit pozwala na swobodne zjechanie z asfaltu, nie mówiąc o pokonywania miejskich krawężników, ale uczciwie trzeba przyznać, że na tym jego terenowe możliwości się kończą. Auto jest bardzo dobrze wyciszone, przy prędkościach autostradowych do kabiny przedostaje się tylko delikatny szum powietrza i toczących się kół. Na jego pokładzie znajdziemy kilka gniazd typu USB, AUX czy 12 V, a z tyłu, na tunelu środkowym dodatkowe gniazdo sieciowe.

Wyposażenie i cena

Podstawowa wersja Niro kosztuje 88900 zł. Testowy egzemplarz był o wiele droższy, ale trzeba przyznać, że na jego pokładzie znalazło się chyba wszystko z listy wyposażenia opcjonalnego – od elektronicznych systemów wspomagania kierowcy takich jak system ostrzegania o zmianie pasa, awaryjnego hamowania, martwego pola w lusterkach, przez elektrycznie sterowany fotel pasażera, system nawigacji, aktywny tempomat, skórzaną tapicerkę, podgrzewaną kierownicę i fotele, kamerę cofania i wiele innych.

News will be here