Krematorium za oknami?

Mieszkańcy Głuska przed rokiem zorganizowali pikietę przeciwko budowie spopielarni

– Ludzie gubią się już w tych odwołaniach. Jedno jest pewne, my nie chcemy tu, za płotem krematorium – mówi pani Grażyna z ul. Strojnowskiego. A sprawa spopielarni, którą chce postawić przy ul. Głuskiej właściciel zakładu kamieniarskiego Kalcyt, powraca na drogę administracyjną.


Mieszkańcy dzielnicy Głusk zebrali setki podpisów pod petycją o wstrzymanie procedur dotyczących pozwolenia na budowę spopielarni zwłok w bliskim sąsiedztwie ich domów. Około 200 osób pikietowało pod bramą zakładu. Ludzie byli zdezorientowani, na jakim etapie jest postępowanie administracyjne, skarżyli się na utrudniony dostęp do informacji, a inwestor nie powiadamiał ich o swoich zamierzeniach.
W marcu br. prezydent uchylił decyzję o „warunkach zabudowy” spopielarni zwłok i sali pożegnań, którą inwestor otrzymał w 2014 r. Ale ponieważ w 2014 r. nikt nie wnosił odwołania, decyzja ta stała się prawomocna. Dlatego inwestor odwołał się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które uchyliło decyzję prezydenta, zwracając ją do ponownego rozpatrzenia przez urząd do połowy października.
W międzyczasie pojawiły się liczne wnioski mieszkańców dzielnicy Głusk, którzy sąsiadowaliby z planowanym krematorium oraz wnioski gminy Głusk. Społecznicy i gmina domagali się uznania ich za stronę postępowania, ale tak się nie stało
– Po werdykcie SKO uznano, iż podmioty te nie mogą skutecznie wnosić o wznowienie postępowania, gdyż nie mają przymiotu strony – wyjaśnia zawiłości prawne tej sprawy Joanna Bobowska z biura prasowego ratusza. – Miasto wznowiło natomiast postępowanie z urzędu. Załatwienie sprawy wszczętej z urzędu powinno nastąpić do końca 2017 roku. Z uwagi na specyficzny rodzaj usług, budzący kontrowersje wśród mieszkańców, zabudowa jednorodzinna w okolicy terenu inwestycji oraz ta realizowana w oparciu o obowiązujące w Gminie Głusk miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego stanowi okoliczność istotną dla rozstrzygnięcia sprawy – dodaje Joanna Bobowska.
– Uważamy, że budowa spopielarni w terenie z liczną zabudową jednorodzinną jest niedopuszczalna – mówi pani Agnieszka, mieszkanka Dominowa przede wszystkim ze względów zdrowotnych. Proces spalania nie jest obojętny dla środowiska. Do tego doszedłby spadek wartości naszych działek. Kto chciałby mieć „za płotem” piec z kominem?
Do sprawy wrócimy. BACH

News will be here