Mało romantycznie na Romantycznej

Jak na razie nikt nie poczuwa się to rozwiązania problemu mieszkańców bloku przy ulicy Romantycznej 8, który znajduje się za tymi drzwiami

Mieszkańcy bloku przy ulicy Romantycznej 8 na osiedlu Skarpa w Lublinie od lat zmagają się z uciążliwym problemem. Jedna z ich starszych sąsiadek maniakalnie gromadzi w swoim mieszkaniu góry śmieci i odpadków. Efektem jest trudny do zniesienia zapach i pojawiające się w mieszkaniach sąsiadów robactwo.


– Boimy się o swoje bezpieczeństwo. W tym mieszkaniu od lat nie była sprawdzana instalacja gazowa, elektryczna czy wodociągowa. Na klatce pojawiły się szczury. Wiem o tym, bo parę razy przyniósł je mój kot. Z mieszkania tej pani czuć bardzo nieprzyjemny zapach. A najgorzej to jest latem – wtedy nie można okien otworzyć. Ja mam w oknach dodatkowe siatki przeciw owadom, bo już parokrotnie wleciały do mnie mole. Myślę, że to właśnie z tego mieszkania – mówi pani Halina, mieszkanka wieżowca przy Romantycznej.

Nie trafiają żadne argumenty

Z relacji sąsiadów wynika, że problem trwa od 2003 roku. Ich sąsiadka zaczęła w pewnym momencie gromadzić w swoim lokalu śmieci. Dodatkowo trzymała też liczne koty. Pani jest osobą samotną, ma ponad 70 lat. Swoich sąsiadów unika jak może, opuszczając mieszkanie wcześnie rano albo późnym wieczorem.

– Proszę zobaczyć, jakie mam zacieki na suficie. Byłam już wielokrotnie zalewana przez tą panią. Z sufitu sączyła się nie woda, ale czarny i śmierdzący płyn – mówi pani Wiesława. – W reszcie pomieszczeń na suficie są kasetony, bo nie dało się już tak w kółko malować. Dodatkowo żadna z firm ubezpieczeniowych nie chce mi już ubezpieczyć mieszkania, bo tyle jest tych zalań – tłumaczy.

Sąsiedzi narzekają też na pojawiające się w ich lokalach robactwo, takie jak mole czy prusaki. – One schodzą po rurach, my wszystko mamy w domach dodatkowo pouszczelniane, ale bywa, że i to nic nie daje – tłumaczą. – Lokatorzy obawiają się o swoje zdrowie.

Do tej pani nie trafiają żadne argumenty. Ja parę razy proponowałam jej pomoc w uprzątnięciu mieszkania, ale za każdym razem taką pomoc odrzucała – tłumaczy Grażyna Stadnik, wiceprzewodnicząca rady dzielnicy Czuby Północne. – Niektórzy lokatorzy z powodu uciążliwego od lat sąsiedztwa sprzedali swoje mieszkania – dodaje.

Ręce związane przepisami

Tuż przed ostatnimi świętami Bożego Narodzenia przedstawiciele służb miejskich musieli wejść do tego lokalu, bo jego właścicielka zostawiła odkręconą wodę w łazience. Szum lejącej się wody przestraszył sąsiadów, którzy zawiadomili straż pożarną i spółdzielnię.

– Mieszkańcy budynku przy Romantycznej 18 grudnia 2018 r. po raz pierwszy zwrócili się do spółdzielni z prośbą o interwencję w sprawie nieprzyjemnego zapachu wydostającego się z mieszkania. W dniu 20 grudnia w asyście Policji udało się pracownikom spółdzielni wejść do mieszkania.

Zabezpieczono instalację wodociągową – tłumaczy Bożena Zielińska, zastępca prezesa ds. eksploatacji SM „Czuby”. Problem uciążliwych zapachów jest znany w spółdzielni od 2003 roku, do tej pory nie było jednak możliwości interwencji. O problemie wiedzą też miejskie instytucje m.in. MOPR i Sanepid.

Przełom

– Spółdzielnia nie ma możliwości wejścia do mieszkania bez zgody właściciela i pomimo obszernej korespondencji w tej sprawie żadna z uprawnionych instytucji nie podjęła działań w kierunku rozwiązania problemu. Sama zainteresowana – właścicielka mieszkania – nie przyjmowała żadnej formy pomocy oferowanej przez spółdzielnię – tłumaczy Bożena Zielińska.

Grudniowa interwencja pozwoliła udzielić pani odpowiedniej pomocy, w tej chwili znajduje się ona w szpitalu. Zwierzęta przebywające w jej mieszkaniu wyłapano i otoczono opieką. Pani zgodziła się też na posprzątanie zalegających w lokalu śmieci.

– Dalsze działania będą prowadzone przez uprawnione organy. Spółdzielnia służy wszelką pomocą w miarę posiadanych możliwości. Mamy nadzieję, że tym razem sprawa zakończy się pomyślnie dla naszych mieszkańców – tłumaczy wiceprezes Bożena Zielińska. Nie wiadomo jednak, kto posprząta w mieszkaniu. Mieszkańcy obawiają się też, że problem będzie powracał i narastał.

– Kwestia uprzątnięcia mieszkania wymaga przeprowadzenia szeregu procedur, zwłaszcza z uwagi na fakt, że lokal mieszkalny zajmowany przez panią stanowi jej własność (jest to najszersze i podstawowe prawo rzeczowe, które w naszym ustawodawstwie jest chronione), a właścicielka jest aktualnie hospitalizowana – przypomina Magdalena Suduł, rzecznik prasowy MOPR w Lublinie.

Zaburzenie zwane syllogomanią

Takie patologiczne gromadzenie w swoim domu śmieci to zaburzenie psychiczne zwane syllogomanią. Od zeszłego roku jest to jedna z jednostek chorobowych w grupie zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych. – Osoby cierpiące na patologiczne zbieractwo najczęściej nie zdają sobie sprawy ze swoich zaburzeń.

Dla nich najważniejsza rzeczą w życiu staje się posiadanie kolejnego przedmiotu, a powiększająca się „kolekcja” jest niejednokrotnie ważniejsza niż podstawowe potrzeby życiowe i rodzina. Dlatego też osoby te najczęściej nie przejawiają żadnej woli współpracy w rozwiązaniu swoich problemów, bo ich po prostu nie dostrzegają, a wręcz unikają kontaktu ze służbami oferującymi wsparcie – wyjaśnia Magdalena Suduł.

Jak dodaje rzeczniczka, praca z osobami cierpiącymi na patologiczne zbieractwo jest niezmiernie żmudna i długotrwała. – W takich przypadkach – jako pomoc społeczna – możemy przede wszystkim motywować te osoby do zdiagnozowania występujących zaburzeń i podjęcia terapii.

Współpracujemy w tym zakresie z rodziną (o ile dana osoba ją posiada), specjalistami z zakresu psychiatrii, jak również z organizacjami pozarządowymi z terenu naszego miasta, zajmującymi się problemami osób z zaburzeniami psychicznymi – mówi Magdalena Suduł. MOPR nie posiada jednak uprawnień do uprzątnięcia lokalu. Kto więc go uprzątnie? W tej sprawie wciąż trwają ustalenia.

Emilia Kalwińska

 

News will be here