Miejskie działki z wysoką przebitką

Świdnicki Ratusz sprzedał wszystkie pięć wystawionych na licytację działek. I to z niezłą przebitką, choć cena wywoławcza za metr wynosiła 200 zł. Miejska kasa wzbogaciła się na czysto o ponad 1,6 mln zł.


Wystawione na sprzedaż działki znajdują się w w północno-wschodniej części miasta. Zgodnie z planem zagospodarowania, przeznaczone są pod zabudowę mieszkaniową jednorodzinną, a dodatkowo uzbrojone w sieć energetyczną, wodociągową, gazowniczą i kanalizacyjną.

Cena wywoławcza najmniejszej z działek (o pow. 0,1086 ha), położonej u zbiegu ul. Miętowej 1 i Krańcowej 25 została określona na 217,2 tys. zł; zaś największej działki, przy ul. Krańcowej 27 (0,2268 ha) na 453,6 tys. zł. Ceny pozostałych przedstawiały się następująco: działka przy Kminkowej 3 (0,1441 ha) – 288,2 tys. zł, działka przy Kminkowej 4 (0,1200 ha) – 240 tys. zł, działka przy ul. Anyżowej 3 (0,1260 ha) – 252 tys. zł. Nieruchomości były wystawiane już na sprzedaż jesienią ubiegłego roku, ale wówczas nie znalazły nabywców. Tym razem było inaczej. Zainteresowanych zakupem nie brakowało, a zaproponowane przez nich ceny przewyższyły te wywoławcze.

Działka na rogu Miętowej i Krańcowej została sprzedana za 269,8 tys. zł, przy Krańcowej 27 – 563,5 tys. zł, Kminkowej 3 – 358 tys. zł, Kminkowej 4 – 393,6 tys. zł, Anyżowej 3 – 424 tys. zł (wszystkie podane kwoty uwzględniają 23 proc. VAT). Niewykluczone, że na części działek powstaną domy w zabudowie szeregowej, bo 4 z 5 nieruchomości kupiła lokalna firma z branży budowlanej.

Jak wskazuje wiceburmistrz Świdnika, Marcin Dmowski te przetargi to dowód na to, że wprowadzony jakiś czas temu przez urząd system ustnych licytacji sprawdził się.

– Dochody miasta z tytułu sprzedaży są dużo wyższe, niż ceny wywoławcze i to o kilkaset tysięcy. Dla nas są to zawsze nowe możliwości wykorzystania tych pieniędzy na rozwój. Wcześniej organizowaliśmy przetargi kopertowe. Inwestorzy składali po jednej ofercie, zazwyczaj oscylującej w okolicach cen wywoławczych. Jako miasto traciliśmy na tym. W tej chwili, jeśli jest trzech lub czterech chętnych, ceny są przebijane. To korzystne dla nas z finansowego punktu widzenia, ale także dla inwestorów, bo mogą na bieżąco reagować. Zapewnia to również dużą transparentność postępowań przetargowych – mówi M. Dmowski. (w)

News will be here