Miotła Burmistrza poszła w ruch

Adam Purc – inspektor włodawskiego ratusza został w piątek (26 października) dyscyplinarnie zwolniony. – Nie miałem innego wyjścia, bowiem nie wyobrażam sobie współpracy z kimś, kto tak negatywnie wyraża się o swoim pracodawcy – mówi burmistrz Wiesław Muszyński. Inspektor jest w szoku. Oczywiście sprawa znajdzie swój finał w sądzie pracy.

Po zdecydowanej wygranej (w pierwszej turze) przez dotychczasowego burmistrza Włodawy wszyscy spodziewali się zmian w ratuszu i w miejskich jednostkach. Nikt jednak nie spodziewał się, że pierwsze zwolnienie nastąpi tuż po wyborach. Burmistrz zaczął z wysokiego „C” – od dyscyplinarki w ratuszu. Zgodnie z art. 52. § 1, na który powołuje się Wiesław Muszyński, „(…) pracodawca może rozwiązać umowę o pracę bez wypowiedzenia z winy pracownika w razie ciężkiego naruszenia przez pracownika podstawowych obowiązków pracowniczych”.

I właśnie jawnie negatywne nastawienie do burmistrza nazywa włodarz miasta ciężkim naruszeniem podstawowych obowiązków. Zdaniem Muszyńskiego podstawą do zwolnienia A. Purca był zupełny brak zaufania i jego jawna wrogość. – Każdy pracodawca ma prawo dobierać sobie współpracowników, a nie wyobrażam sobie współpracy z osobami, które jawnie w sposób negatywny wypowiadają się o pracodawcy i pracy urzędu – mówi W. Muszyński. Niektórzy zarzucali też inspektorowi prowadzenie w zakładzie pracy agitacji wyborczej, co stanowi naruszenie Kodeksu wyborczego.

Co oczywiste, zupełnie inaczej przedstawia sytuację sam zwolniony. – Tego się naprawdę nie spodziewałem – mówi A. Purc. – Do tej pory moje stosunki z pracodawcą układały się bardzo dobrze. Nie miałem żadnych sygnałów o uwagach burmistrza co do mojej pracy, a wręcz przeciwnie. Od niedawna powierzono mi nowe zadania. Kontrole zewnętrzne też nie miały uwag do mojej pracy. Aż tu nagle dyscyplinarka… Poglądy swoje oczywiście mam, ale żadnej agitacji politycznej w pracy nie uprawiałem.

Na portalu społecznościowym udzielałem się tylko poza godzinami pracy – tłumaczy zwolniony, który na swoim prywatnym profilu jawnie popierał kontrkandydata obecnego włodarza. Nie było też tajemnicą, że w urzędzie, tuż przed wyborami, powstało ciche koło wzajemnej adoracji, które popierało byłego burmistrza Jerzego Września. – Tak jawnego kontestowania pozycji pracodawcy, jak to miało miejsce w magistracie, w żadnym innym urzędzie się nie spotykało – mówili niektórzy. Czy inne osoby, które należały do tego koła też się mają bać? Burmistrz nie udzielił odpowiedzi na to pytanie.

Zdaniem prawników szanse na wygraną A. Purca w sądzie pracy są duże. Art. 52 Kodeksu pracy ma na pewno zastosowanie przy popełnieniu przestępstwa czy np. pracy po spożyciu alkoholu. Trudno jednak będzie obronić burmistrzowi stanowisko, że agitacja polityczna jest wystarczającym powodem do zastosowania „dyscyplinarki”. Sam inspektor nie wie jeszcze, czy będzie się domagał w sądzie przywrócenia do pracy, czy tylko odszkodowania oraz wymazania ze świadectwa pracy „dyscyplinarki”.

Warto dodać, że pracownik, który został zwolniony dyscyplinarnie, musi się liczyć z konsekwencjami. Mając w kieszeni taki „wilczy bilet” bardzo trudno mu będzie znaleźć nową pracę. Nawet jeśli o tym fakcie nie wspomni w CV, to pracodawca dowie się, zaglądając do jego świadectwa pracy. Tam będzie napisane, w jaki sposób potencjalny kandydat do pracy rozstał się ze swoim poprzednim szefem. Co ważne, informacja o zwolnieniu dyscyplinarnym nie przedawnia się. Zatem nie ma takiej opcji, żeby została wymazana ze świadectwa pracy.

News will be here