Po sygnałach od Czytelników i po naszej interwencji urzędnicy obiecują naprawę kolejnych chodników-pułapek, choć przyznają, że środki w budżecie na ten cel są mocno ograniczone.
– Dzięki interwencji „Nowego Tygodnia” po latach udało się oczyścić z trawy chodnik prowadzący od al. Smorawińskiego do ul. Kiepury. Niestety, po wykonaniu tych prac okazało się, że jego część od strony skarpy się osuwa i stwarza niebezpieczeństwo dla pieszych – zaalarmował nas pan Paweł.
Na własne oczy przekonaliśmy się, że przestrogi naszego Czytelnika nie są na wyrost. Urzędnicy, którym przekazaliśmy spostrzeżenia lublinianina i nasze, początkowo odnieśli się do nich z rezerwą.
– Zostanie przeprowadzona wizja w terenie. W przypadku stwierdzenia uszkodzeń chodnika stwarzających zagrożenie, zlecimy prace zabezpieczające. Natomiast jeśli są to uszkodzenia, które nadal umożliwiają bezpieczne korzystanie z chodnika, a potrzeba jego naprawy wynika jedynie ze względów wygody czy estetyki, to w chwili obecnej nie będą prowadzone prace tego rodzaju. Ze względu na ograniczone środki finansowe, takie prace będą prowadzone dopiero po zapewnieniu odpowiedniej kwoty w planie wydatków – tłumaczyła Justyna Góźdź z Urzędu Miasta Lublin.
W trakcie wspomnianej wizji miejskie służby potwierdziły, że nie tylko o estetykę tu chodzi, ale realne zagrożenie dla pieszych. – Prace naprawcze chodnika przy ul. Kiepury już zostały zlecone. Obejmą one naprawę zniszczonych płyt oraz przełożenie zapadnięć. Prace zostaną wykonane w lipcu – poinformowała Justyna Góźdź.
Jeszcze w lipcu naprawiony zostanie także ciąg pieszy przy ul. Hirszfelda, gdzie w miejscu niewielkiej przerwy w chodniku, między dwoma wjazdami na posesje, powstało wgłębienie i koleiny, o które po zmroku, nie trudno się potknąć. W tym wypadku ekipa naprawcza ma wyłożyć ten fragment kostką brukową.
Marek Kościuk