Nie jest rad z takiej rady

Nasz Czytelnik z Wojsławic ma zastrzeżenia do przebiegu i wyników wyborów nowej rady parafialnej w miejscowym kościele pw. św. Michała Archanioła. – Ksiądz sam wybrał sobie takich członków rady, jakich chciał – uważa. Proboszcz parafii tłumaczy, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurą, a z wyborem składu rady nie miał nic wspólnego.

Z końcem ubiegłego roku upłynęła pięcioletnia kadencja rad duszpasterskich działających przy parafiach Archidiecezji Lubelskiej. W związku z tym zarządzono nowe wybory. Odbyły się one także w parafii w Wojsławicach, ale – zdaniem niektórych – mieszkańców ksiądz proboszcz nie zadbał o ich należyte przeprowadzenie.

– W dniu, kiedy odbywały się wybory, ludzie zostali po mszy, by oddać głosy. Panował chaos, nie było ani długopisów, ani listy kandydatów. Ludzie nie wiedzieli, na kogo mogą zagłosować. Widocznie proboszczowi tak pasowało… Wybrał sobie do rady, kogo chciał – uważa jeden z mieszkańców.

Ksiądz Zbigniew Kasprzyk, proboszcz parafii pw. św. Michała Archanioła w Wojsławicach, tłumaczy, że wybory odbyły się zgodnie z harmonogramem ustanowionym przez archidiecezję. 30 października ub.r. wierni zostali poinformowali o planowanych wyborach i zasadach zgłaszania kandydatur. Nazwiska chętnych do pracy w radzie parafialnej były przyjmowane do 26 listopada, a dzień później ogłoszono ostateczną listę kandydatów i poinformowano o terminie i sposobie głosowania. Głosowanie odbyło się 4 grudnia, w niedzielę. Po mszach wierni wpisywali na kartkach nazwiska swoich kandydatów i wrzucali głosy do urny.

– Lista kandydatów była upubliczniona już wcześniej na tablicy ogłoszeń, więc każdy mógł się z nią zapoznać. Przygotowaliśmy też kartki i długopisy, może chwilowo ich zabrakło. Jeśli chodzi o skład rady, nie miałem z jej wyborem nic wspólnego. Głosy liczyła powołana w tym celu komisja, w której skład weszły osoby cieszące się w naszej społeczności zaufaniem: mama kapłana, mama siostry zakonnej, ksiądz wikariusz i organistka. Po ostatniej mszy otrzymałem protokół z liczenia głosów, a tydzień później podałem informację o składzie nowej rady. Nie miałem na jej wybór wpływu – zapewnia ksiądz i dodaje, że żałuje, że nie zgłoszono tych zastrzeżeń bezpośrednio do niego.

Proboszcz cieszy się, że zgłosiło się na tyle dużo kandydatów, że udało się powołać radę, bo w niektórych parafiach jest z tym coraz większy problem.

– W dzisiejszych czasach jest ogromna potrzebą, by świeccy włączali się w życie parafii i pomagali jej się rozwijać. Księży jest coraz mniej, mamy kryzys powołań, więc tym bardziej osoby, które chcą się angażować w życie parafii, są na wagę złota – podkreśla ks. Z. Kasprzyk.

Nasz Czytelnik zwraca uwagę na jeszcze inne aspekty działalności parafii, które w jego ocenie należałoby zmienić.

– Odkąd kilka miesięcy temu kościelny przeszedł na emeryturę, nie zatrudniono nikogo na jego miejsce. Parafii ponoć na to nie stać… Podczas mszy dzwonkami dzwoni organistka, z góry, a na tacę zbierają panie z nowej rady parafialnej. Ksiądz wyznacza je na mszy przez mrugnięcie okiem czy skiniecie głową. Moim zdaniem, to co najmniej śmieszne – narzeka parafianin. (w)

News will be here