Nie odpuszczają. Walka o ziemię

Rada Gminy Chełm jednogłośnie opowiedziała się za odzyskaniem kolejnych ziem przejętych przez miasto

Gmina Chełm występuje o zwrot kolejnych terenów „zagarniętych” przez miasto. W odpowiedzi miasto straszy, że sięgnie po następne obszary wiejskie.

Za rządów PiS miasto przejęło gminie działki z terenu Pokrówki, Depułtycz Królewskich, Srebrzyszcza, Kozy Gotówki i Rudki o łącznej powierzchni ok. 470 ha.

– Wskutek decyzji Rady Ministrów wyłączono z granic gminy Chełm głównie cenne dla produkcji rolniczej obszary upraw rolnych, ale także tereny zagospodarowane przez Cemex, stanowiące dotychczas istotne źródło wpływu podatków – podkreślił na ostatniej sesji rady gminy (18 listopada) wójt Wiesław Kociuba.

Miasto nie płaci

W ramach porozumienia zawartego z prezydentem Chełma Jakubem Banaszkiem miasto zobowiązało się wypłacać gminie rekompensatę z tytułu zmiany granic i utraconych dochodów podatkowych od działających tam firm. Mimo to – jak wskazywali od dawna gminni urzędnicy – prezydent Banaszek nie wywiązywał się z zapisów porozumienia. Dlatego rada gminy wystąpiła do MSWiA o ponowne włączenie do gminy części Pokrówki i Depułtycz Królewskich (tworzących enklawę). Radni gminni wskazywali m.in. na brak działań zmierzających do powstania na tych terenach strefy przemysłowej Euro-Park oraz brak rekompensaty. Zgodnie z rozporządzeniem z 30 lipca, 300 ha enklawy zagarniętej przez miasto będzie od przyszłego roku ponownie stanowić własność gminy Chełm.

Na tym jednak nie koniec. Miasto, co podkreślił na ostatniej sesji Kociuba, w dalszym ciągu nie płaci gminie. Wójt w ciągu niespełna dwóch lat wystosował do prezydenta Banaszka dziewięć pism, ale ten odpowiedział na zaledwie pięć. Ostatnie (z września br.) wciąż pozostaje bez odpowiedzi.

– Przedmiotowy sposób traktowania sąsiedniej wspólnoty samorządowej przez prezydenta przeczy zapowiedziom partnerskiej współpracy i doprowadza do uszczuplenia budżetu gminy, a tym samym działa na szkodę mieszkańców – zaznacza Kociuba.

W takiej sytuacji gmina zamierza odzyskać kolejne utracone tereny.

Oddajcie nam ziemię!

Gmina dopomina się o kolejne działki przejęte przez miasto za rządów PiS. Chodzi o ponad 75 ha:

  1. teren o pow. ok. 31,49 ha położony na północ od budowanej drogi ekspresowej S12 (w obrębie Kozy Gotówki i Srebrzyszcza, gdzie trwa budowa farmy fotowoltaicznej),
  2. teren o pow. ok. 37,82 ha zlokalizowany na południe od linii kolejowej Warszawa – Lublin – Chełm – Dorohusk, obejmujący część terenów Cementowni, a także otaczające je niezabudowane grunty rolne,
  3. obszar o pow. ok. 6,15 ha zajmowany przez wyrobisko kopalniane Cementowni.

Stosowna uchwała w tej sprawie została już jednogłośnie podjęta. Kolejnymi krokami są konsultacje z mieszkańcami i wniosek do MSWiA o zmianę granic.

„Za uzasadnieniem przystąpienia do procedury zmiany granic przemawiają dotychczasowe działania samorządu gminy (prowadzone przed podjęciem decyzji o włączeniu ich w granice miasta Chełm) skutkujące przygotowaniem planistycznym terenów, co ma wymiar w realizowanej aktualnie inwestycji – farmy fotowoltaicznej, a także fakt utraty uzasadnionych względami społecznymi dochodów gminy z części terenów należących do Cementowni Cemex, z tytułu podatków oraz opłaty środowiskowej, które stanowiły niejako rekompensatę za uciążliwości dla mieszkańców gminy wynikające z emisji pyłów, uciążliwych zapachów i hałasu” – czytamy w uchwale.

Jeśli procedura przebiegnie na korzyść Kociuby i gminie uda się odzyskać kolejne utracone ziemie, miastu pozostanie tylko 94 ha zajętych od gminy terenów (m.in. potencjalnie inwestycyjny obszar na południe od obwodnicy).

Miasto: Gmina blokuje nam rozwój

W lipcu, kiedy gmina odzyskała część ziem, Banaszek milczał. Teraz, gdy sąsiedni samorząd inicjuje proces kolejnej zmiany granic, miasto zabrało głos. Zdaniem magistratu, podjęta przez gminnych radnych uchwała to „kolejna próba blokowania potencjału rozwojowego Chełma”.

Jak tłumaczy rzecznik prasowy Urzędu Miasta Chełm Damian Zieliński, chełmski samorząd cierpi na brak terenów inwestycyjnych, a odbieranie przez gminę wskazanych w uchwale terenów to „odbieranie miastu możliwości do sprawnej realizacji swojej działalności o charakterze gospodarczym”.

– Gmina Chełm, funkcjonująca jako gmina obwarzankowa, nieprzerwanie korzysta z zasobów miasta – podkreśla Zieliński. Wylicza przy tym, że mieszkańcy gminy korzystają z chełmskich dróg, parkingów oraz bezpłatnej komunikacji na terenie miasta, a gminne autobusy zatrzymują się na chełmskich przystankach. Jak mówi, dzięki temu gmina może zaoszczędzić i przeznaczyć środki np. na remonty dróg.

– To wygodna i szkodliwa z perspektywy miasta postawa, stosowana przez część gmin obwarzankowych na terenie całej Polski, która polega korzystaniu z miejskich zasobów przy jednoczesnym braku chęci partycypowania w ponoszonych kosztach – mówi rzecznik urzędu miasta.

Chełmski magistrat zapowiada, że podejmie wszelkie kroki związane z utrzymaniem terenów, po które dopomina się Kociuba i grozi, że sięgnie po kolejne tereny sąsiedniego samorządu.

– Chełmski samorząd nadal dostrzega deficyty obszarowe, dodatkowo miasto nieustannie się rozrasta, dlatego niewykluczone, iż podjęte zostaną stosowne kroki w tym zakresie – zapowiada Zieliński. (p)