Niech cię strażnik miejski strzeże

Zbigniew Grochmal od lipca br. dowodzi chełmskimi strażnikami miejskimi. Wcześniej związany z policją, w której pracował od 1990 roku. Zaczynał w chełmskiej komendzie. Później pokonywał kolejne szczeble kariery w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Lublinie, by po latach znów wrócić do rodzimej placówki, tym razem jako jej szef. Był komendantem w KMP w Chełmie w latach 2009-2015.

„Czy ten pająk jest jadowity?”, „Sąsiad pali śmieci!”, „Znak drogowy jest niewidoczny”, „Nie mogę wyjechać, ktoś mnie zastawił”, „Auto nie pali – pomóżcie”. Z takimi sprawami dzwonimy do strażników miejskich. A co jeśli ich zabranie? O tym rozmawiamy z komendantem Straży Miejskiej w Chełmie Zbigniewem Grochmalem.


Nowy Tydzień: – Do sejmu trafił projekt zakładający likwidację Straży Miejskiej w całym kraju. Czy rzeczywiście formuła jej istnienia się wyczerpała?

Nauka obrony przed agresywnym zwierzęciem

Zbigniew Grochmal: – Nie po raz pierwszy słyszę to pytanie. Byłem proszony o opinię w tej sprawie kilka lat temu, gdy pełniłem funkcję komendanta KMP w Chełmie. Wówczas też toczyła się polityczna debata dotycząca likwidacji Straży Miejskiej. Podobnie jak wtedy, tak i teraz moja odpowiedź brzmi: Patrząc na to, jak ta jednostka funkcjonuje w Chełmie,

opowiadam się za jej utrzymaniem.

Uważam, że samorządom powinno się pozwolić w tej kwestii samodzielnie podejmować decyzję. Nie ma przecież żadnego przepisu, który mówi o obowiązku posiadania takiej formacji. Są jednak takie miasta – i uważam, że Chełm do nich należy – w których Straż Miejska jest potrzebna i robi naprawdę wiele.

– Przeciwnicy istnienia Straży Miejskiej mówią jednak, że z powodzeniem te zadania mogliby przejąć policjanci.

– Tego typu argumenty mnie zupełnie nie przekonują. Pracowałem w obu tych formacjach i z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że są to zupełnie inne jednostki. Oczywiście łączy je jeden cel – bezpieczeństwo i porządek publiczny. Jednak doskonale znam specyfikę pracy w policji i wiem, że jest wiele zadań, które realizują strażnicy miejscy, a na które policjanci zwyczajnie nie znajdą czasu.

 

Policja zajmuje się ściganiem i wykrywaniem sprawców przestępstw i wykroczeń. Działania jednostek terenowych są koordynowane centralnie, co powoduje, że siły i środki są często dyslokowane tam, gdzie pojawiają się różne zagrożenia, a poza tym rotacja policjantów pomiędzy komórkami organizacyjnymi i jednostkami jest duża.

Zimą strażnicy miejscy mają wiele próśb o pomoc w uruchomieniu pojazdu

Wśród wielu działań różnych służb składających się na bezpieczeństwo obywateli jest mnóstwo zadań, drobnych, ale niezmiernie ważnych dla mieszkańców, które wynikają z prawa miejscowego stanowionego przez lokalne samorządy, którymi policjanci się nie zajmą, albo nie w tak kompleksowy sposób, w jaki robią to strażnicy miejscy.

– Jakieś przykłady?

– Gros zgłoszeń dotyczy zaniedbań porządkowych. Na telefon dyżurnego Straży Miejskiej ludzie dzwonią, by poinformować o niesprawnie działającym oświetleniu, niewidocznych znakach drogowych lub groźnych ubytkach na drodze. W takich sytuacjach strażnicy przekazują informacje do odpowiednich urzędów, instytucji, nadają bieg tym sprawom.

Strażnicy zwracają też uwagę na porządek w mieście: występują do zarządców budynków o usunięcie niecenzuralnych napisów, posprzątanie przyległego terenu, usunięcie sopli lodu zwisających z dachu a zagrażającym przechodniom, kierują pisma do spółek zajmujących się utrzymaniem czystości np. w sprawie przepełnionych śmietniczek bądź ich braku, brudnych przystanków autobusowych, nielegalnych wysypisk śmieci, nieuporządkowanej zieleni.

– A jak dużo jest takich interwencji?

Proza życia… „Podrzucanie” śmieci to typowy obrazek w centrum Chełma. Kontrola przestrzegania przepisów o gospodarce odpadami to jedno z zadań Straży Miejskiej. Zapewne i tu sprawca znajdzie się pod lupą strażników i zostanie przykładnie ukarany. Bezczelny typ 30 września w nocy zauważył, że na czas remontu na ulicy Jatkowej ustawiono kontener na gruz i zaczął podrzucać swoje śmieci. Ich wygląd pozwala sądzić, że to odpady z lokalu gastronomicznego. – W poniedziałek kieruję do Straży Miejskiej oficjalne zawiadomienie o łamaniu przepisów. Mam nadzieję, że sprawca zostanie ustalony i ukarany – mówi przedstawiciel zarządu pobliskiej wspólnoty mieszkaniowej.

– W tym roku już 4 tysiące. Zgłoszenia napływają od mieszkańców, przedstawicieli rad osiedli, policji i wielu innych instytucji. W ubiegłym roku było ich łącznie 7 217, z tego dla przykładu 1 454 zakończyło się kontrolami posesji, które opierały się na sprawdzeniu stanu sanitarnego i porządkowego lub np. udokumentowania wywozu nieczystości, 1 274 dotyczyło bezpieczeństwa i porządku w komunikacji, głównie nieprawidłowego parkowania, 652 – kontroli bazarów, a 343 chowu zwierząt.

W 2017 roku przekazaliśmy także 1 168 wniosków, w tym m.in. o awariach do służb technicznych spółek komunalnych, zakładów energetycznych i gazowniczych, o przestępstwach i wykroczeniach do policji, o osobach nieprzytomnych i chorych do pogotowia ratunkowego, a także o zagrożeniach wynikających ze stanu technicznego budynków do nadzoru budowlanego. Te liczby mówią same za siebie. Straż Miejska jest instytucją pierwszego kontaktu i stanowi niezbędne ogniwo systemu porządku i bezpieczeństwa w mieście.

Strażnicy pełniąc służbę ochraniają infrastrukturę miejską, likwidują zagrożenia wynikające z awarii i różnego typu uszkodzeń, pomagają osobom bezdomnym oraz innym mieszkańcom będącym w potrzebie. Chociażby zimą, gdy temperatura spada poniżej zera, a auto odmawia posłuszeństwa. Samochodowe patrole wyposażone są w specjalny aparat rozruchowy, który pomaga chełmianom odpalić ich pojazdy.

– Ilu strażników miejskich zajmuje się tym wszystkim?

– Czternastu. Pracują na dwie zmiany od poniedziałku do soboty. Pierwsza zmiana od godziny 7 do 15 i druga od godziny 14 do 22. A w wyjątkowych wypadkach pracujemy w systemie trzyzmianowym oraz w niedziele i święta. Mamy także dwa stanowiska urzędnicze.

– A ile to podatników kosztuje?

– W 2017 roku wydatki z budżetu miasta na poczet straży miejskiej to ok. 948 tys. zł, z czego zdecydowana większość to koszty wynagrodzeń. W całym roku funkcjonariusze nałożyli na mieszkańców miasta mandaty w kwocie 109 tys. zł. Nie chciałbym jednak, aby ktokolwiek próbował zestawiać ze sobą te kwoty. Nie jesteśmy po to, aby osiągać zyski, ale służyć mieszkańcom.

Jeśli sytuacja tego wymaga, to nakładamy mandaty, podobnie jak inne służby mundurowe. Ale nie ma w naszym przypadku żadnego odgórnego nakazu wystawiania określonej ich liczby. Obraz Straży Miejskiej został skrzywiony przez takie podejście. Dotyczyło to czasów, gdy straże miały w swojej gestii obsługę fotoradarów. Wtedy wiele samorządów traktowało je jako przypływ gotówki i ustawiało mnóstwo takich urządzeń.

Z całą pewnością nie przyniosło to chluby i nie budowało dobrego wizerunku strażników. My wychodzimy z założenia, że skoro utrzymujemy się z podatków mieszkańców, to – jak pracownicy samorządowi i cała administracja – jesteśmy po to, aby mieszkańcom służyć, a nie na nich zarabiać. Niestety, czasem aby służyć ogółowi, musimy ukarać kogoś kto utrudnia życie innym. Tak jest np. w przypadku karania za spalanie śmieci w przydomowych piecach.

– To zadanie, na które w ostatnich latach kładziecie coraz większy nacisk.

– I nie bez kozery. Media często pokazują, jak bardzo w różnych rejonach naszego kraju zanieczyszczone jest powietrze i jak pyły i różne związki chemiczne, które wdychamy, szkodzą naszemu zdrowiu. Chełm w porównaniu z wieloma innymi miastami nie należy do tych, w których powietrze jest bardzo zanieczyszczone. Odczuwamy jednak w okresie zimowym, szczególnie na osiedlach domków jednorodzinnych, że nie zawsze oddychamy czystym powietrzem.

Świadomość szkodliwości dla zdrowia spalania śmieci i różnych odpadów jest coraz większa, ale niestety trafiają się osoby, które jakby tego nie rozumieją i trują nas wszystkich. Takie osoby będziemy karali z całą surowością i nie będzie żadnego pobłażania. Już od jakiegoś czasu dysponujemy specjalistycznym pojazdem z detektorem do wykrywania zanieczyszczeń powietrza.

Szukamy jednak nowych pomysłów na walkę z trucicielami. Obecnie jesteśmy na etapie podpisywania umowy z Centralnym Laboratorium Pomiarowo-Badawczym w Jastrzębiu-Zdroju, które będzie badało popiół z kotłów grzewczych, który będzie pobierany przez strażników w trakcie kontroli posesji. Sporządzona przez laboratorium ekspertyza wykaże, czy w kotle grzewczym spalane były np. malowane drewno, tworzywa sztuczne, płyty meblowe, włókna naturalne, syntetyczne.

Właściciel posesji, na której zostanie to stwierdzone, może zostać ukarany przez sąd karą do 5000 złotych. Chcemy też wprowadzić możliwość badania powietrza z kominów poprzez mobilne bezzałogowe stacje latajace, czyli drony. Słowem – działamy. Zarówno w tej, jak i wielu innych dziedzinach, ale zawsze ze świadomością, że służymy mieszkańcom naszego miasta.

Rozmawiała Marlena Gołębiowska

News will be here