Odszedł legendarny radiowiec

Był prawdziwą radiową gwiazdą. Jego charakterystyczny głos, wyrobiony gust i fantastyczna muzyczna wiedza przyciągały do radioodbiorników miliony słuchaczy. W ubiegłą sobotę, wieczorem, zmarł Jerzy Janiszewski. Miał 75 lat.


Choć z wykształcenia był geografem, to całe zawodowe życie poświęcił muzyce i radiu. Swoją przygodę z nim zaczął już podczas studiów na UMCS w Akademickim Radio Centrum. Od 1967 do 2012 roku był prezenterem i dziennikarzem muzycznym Radia Lublin. Współpracował również z radiową „Dwójką” i „Trójką”, na której antenie prowadził nocne audycje wspólnie z takimi tuzami jak Piotr Kaczkowski czy Piotr Metz. Jego głos stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych głosów radiowych w kraju.

O muzyce wiedział wszystko. Przez wiele lat kierował kultowym, działającym przy Radiu Lublin, studiem nagrań Hendrix, w którym nagrywały największe gwiazdy polskiego rocka. Uważany był za odkrywcę, promotora i ,,dobrego ducha” Budki Suflera. Posiadał jedną z największych w kraju kolekcję płyt winylowych. Już za życia stał się legendą.

„W ostatnich tygodniach odchodzą od nas postacie niesamowicie ważne dla Lublina. Właśnie dotarła do mnie wiadomość o śmierci Jerzego Janiszewskiego, znakomitego dziennikarza muzycznego. Czuję wielki żal i smutek” – napisał na Facebooku prezydent Lublina, Krzysztof Żuk.

– Nieoceniona jest jego rola w promowaniu artystów. Muzyce poświęcił swe życie. Był pasjonatem radia, pasjonatem muzyki. Miał powalającą wiedzę. (…) Wielka szkoda i wielka strata – tak na antenie Radia Lublin, wspominał zmarłego basista Budki Suflera, Mietek Jurecki.

„Żegnaj Przyjacielu” – napisał na Facebooku, były wokalista Budki, Krzysztof Cugowski.

Jeszcze, wydaje się, że wcale nie tak dawno widywaliśmy pana Jurka, jak przed naszą redakcją wystawiał swoje winyle, albo siedział i rozprawiał ze znajomymi w restauracyjnym ogródku. Przywitanie się z Nim i zamienienie kilku słów było zawsze prawdziwą przyjemnością. Trudno się pogodzić z tym, że więcej już Go nie spotkamy.

Redakcja

News will be here