Pacjenci jak bydło?

Chełmianka zarzuciła pracownikom przychodni przy ul. Połanieckiej traktowanie pacjentów jak bydło. – Muszą stać na mrozie i deszczu przed wejściem do rejestracji, podczas gdy panie siedzą w ciepłym, piją herbatkę i plotkują – denerwuje się. Dyrektor MSPZOZ staje w obronie pracowników. – Nie zgadzam się na ich obrażanie – mówi.

– Jestem oburzona funkcjonowaniem, a tym samym zachowaniem pracowników w przychodni nr 2 przy ulicy Połanieckiej w Chemie. Ludzie są tam traktowani jak „bydło”. Muszą stać od godziny 6 rano na zimnie i w deszczu, zanim zostaną wpuszczeni do rejestracji. Usłyszeliśmy, że powinniśmy cieplej się ubierać.

Tymczasem panie w przychodni pracują przy włączonych grzejnikach. Niestety potem okazuje się, że pani doktor postanowiła, że jest tylko 12 numerków i więcej osób nie przyjmie. Pani w rejestracji po zarejestrowaniu 8 osób stwierdziła, że już skończyły się miejsca. Ludzie nie kryją oburzenia, niektórzy przychodzą kilka razy do przychodni, aby się zarejestrować. Są to często ludzie starsi, chorzy, tacy którzy czekają na wizytę z chorym dzieckiem. W dzisiejszej dobie pani lekarz i tak większość wizyt ma w formie teleporady. Jest to karygodne zachowanie pracowników, którzy powinni świadczyć pomoc ludziom. Pracownicy w tej przychodni sami tworzą zasady przyjmowania pacjentów. Poza tym w rejestracji usłyszeliśmy, że im przeszkadzamy i nie mogą pracować. Wobec tego pacjent jest osobą niepotrzebną. Nadmienię również, że w tej rejestracji pracuje 5 osób, które spędzają czas na plotkach i piciu herbaty. Może dlatego pacjent im przeszkadza? Płacimy składki, a uzyskanie pomocy od lekarza w przychodni przy Połanieckiej wiąże się z cudem – napisała do nas oburzona pacjentka.

O komentarz do skargi poprosiliśmy Mariusza Żabińskiego, dyrektora Miejskiego Samodzielnego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Chełmie. Jego zdaniem zarzuty są bezpodstawne i krzywdzące pracowników. MSPZOZ ma kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia na Podstawową Opiekę Zdrowotną, który obejmuje udzielanie świadczeń od godziny 8.00 do 18.00. – Przychodnie MSP ZOZ są otwierane od godziny 7.00, aby w tym czasie pacjenci przed przyjęciami mogli dokonać rejestracji lub skorzystać ze świadczeń laboratorium analitycznego w budynku przychodni przy ul. Połanieckiej, dlatego nie ma potrzeby, aby pacjenci przychodzili o tak wczesnej porze – tłumaczy. Wyjaśnia też, że liczba osób w kolejce nie jest równa liczbie tzw. numerków do przyjęć.

– Niejednokrotnie zdarza się, że jedna osoba rejestruje dwie a nawet trzy osoby (zdarzyła się też sytuacja, że jedna osoba chciała zarejestrować 7 osób – 2 osoby dorosłe i 5 dzieci) co w znaczny sposób może ograniczy dostępność rejestracji dla pozostałych pacjentów na dany dzień – wyjaśnia. – Osobom, którym nie udało się zarejestrować w danym dniu, proponujemy albo wizytę u innego lekarza, albo rejestrację na kolejkę oczekujących (oczywiście w miarę wolnych miejsc). Doktor Małgorzata Gryć-Dubaj (o której w skardze pisała Czytelniczka – przyp. red) udziela każdego dnia porad dla niemal 60 pacjentów, dlatego nie można mówić, że przyjmuje jedynie 12 osób. Przyjęcie większej liczby pacjentów z pewnością odbiłoby się na jakości udzielanych porad.

Dyrektor inaczej widzi też zarzut rzekomego „przeszkadzania” przez pacjentów pracownikom rejestracji. Uwaga została im faktycznie zwrócona, ale po tym, jak głośno dyskutowali. – Używając przy tym inwektyw wobec personelu – twierdzi dyrektor. Rozumiem nerwowość pacjentów, którzy nie zawsze mogą zrealizować swoje potrzeby zdrowotne w oczekiwanym przez siebie terminie. Niedobór lekarzy na rynku świadczeń medycznych, a także obecne absencje chorobowe powodują, że system opieki medycznej nie jest w stanie sprostać popytowi na te świadczenia. Jednak każde miejsce kontaktów międzyludzkich wymaga zachowania kultury i poszanowania wszystkich stron w nim uczestniczących, dlatego nie zgadzam się na obrażanie moich pracowników. (bf)

News will be here