Znowu zgrzyt w punkcie szczepień w chełmskim szpitalu. Rodzice poskarżyli się, że w minioną środę nie było lekarza, który powinien przebadać ich dzieci przed podaniem drugiej dawki szczepionki. – Kazano nam czekać a potem wysłano na oddział pediatrii, z którego odeszliśmy z kwitkiem – poskarżyli się nam i dyrekcji szpitala.

Przed tygodniem pisaliśmy o rozluźnieniu w punkcie szczepień, który funkcjonuje w chełmskim szpitalu. Nasza Czytelniczka skarżyła się, że pracownicy szpitala, którzy na początku pandemii bardzo rygorystycznie podchodzili do obostrzeń, teraz za bardzo folgują sobie, dając przy tym zły przykład innym.

– Nie ma lekarza, który zbadałby przed podaniem szczepionki, a ludzie, którzy krzątają się w punkcie szczepień, już nawet nie zakrywają ust maseczkami – mówiła.

O ile badanie dorosłych przed podaniem szczepionki nie jest wymagane, to dzieci powinny zostać poddane kwalifikacji lekarskiej przed ukłuciem. Ale w minioną środę w punkcie szczepień nie było pediatry, który miałby to zrobić. – To jakaś granda! – denerwował się jeden z rodziców, który przywiózł syna na szczepienie. – Byliśmy już o godzinie 8.00 rano, zgodnie z harmonogramem, na podanie drugiej dawki szczepionki. Dorośli byli obsługiwani na bieżąco, bez żadnych problemów. Ale szczepienie dzieci utknęło. Pracownicy tłumaczyli, że nie ma lekarza i nie podadzą szczepionki.

W końcu poradzono rodzicom, aby poszli na oddział pediatrii i tam uzyskali kwalifikację na szczepienie. Ale z oddziału rodzice odeszli z kwitkiem. – Lekarz nie zbadał dzieci, bo przyjmował pacjentów na oddział – mówią rodzice, którzy w końcu poskarżyli się dyrekcji szpitala. – Przecież niektórzy brali wolny dzień w pracy, żeby zawieźć dzieci na szczepienie. I co my mamy teraz zrobić?

– Ostatecznie dzieci zostały przebadane i zaszczepione, ale doszło do niepotrzebnego zamieszania,  które nie powinno już się nie powtórzyć – mówi Lech Litwin, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w szpitalu w Chełmie.

Kwalifikację pacjentów lekarz prowadzi w ramach swoich obowiązków i musi zejść z oddziału do punktu szczepień. L. Litwin trochę tłumaczy medyka, że nie mógł, bo miał przyjęcia na oddziale. – Żeby zapobiec kolejnemu zamieszaniu będziemy wyznaczać konkretnego lekarza, który w danym tygodniu będzie miał obowiązek zejścia do punktu szczepień i przeprowadzenia badań – obiecuje. (bf)

News will be here