Pedofil powrócił (po raz drugi)

Co tym razem narozrabiał? Dlaczego znów przed jego domem całymi dniami stoi radiowóz? – pytają ludzie we wsi. Złorzeczą, bo „jak można tak trwonić pieniądze z budżetu państwa?”, ale jednocześnie lękają się, bo chodzą słuchy, że nadzór policji nad Kamilem P. lada moment się skończy. I co wtedy?

Choć Kamil P. (33 l.) spędził w więzieniu większość swojego życia, wciąż wielu z jego rodzinnej wsi nie może uwierzyć, że ten młody człowiek był w stanie „to” zrobić.

– Ja tam nie wiem – kwituje jeden z mieszkańców Kozy Gotówki w gminie Chełm. – No, ale inaczej by go nie pilnowali, prawda? Więc chyba to zrobił. Jakby nie było, teraz jest grzeczny. Nawet, gdyby chciał coś zrobić, to nie ma jak, bo policja go pilnuje. Ale ludzie mówią, że to tylko do przyszłego roku. Co wtedy? Jednak jakoś tak bezpiecznie, gdy stoją pod jego domem.

Kamil P. został skazany w 2013 roku (rok wcześniej, po ponad sześciu latach wyszedł z zakładu karnego, gdzie odsiadywał karę za rozbój, kradzieże, groźby karalne i pobicie) m.in. za przetrzymywanie i gwałty na 14-latce. Grożąc dziewczynie nożem, 2 marca 2012 r., uprowadził ją i uwięził, a następnie robił z nią, co chciał. Wypuścił ją dwie doby później, gdy już się nacieszył (całą sprawę opisywaliśmy w marcu tego roku, „Pedofil wychodzi na wolność”).

W 2018 r. dyrektor zakładu karnego, w którym przebywał, wystąpił do Sądu Okręgowego w Lublinie z wnioskiem o zastosowanie wobec Kamila P. tzw. ustawy o bestiach. Stworzona naprędce, przy zbliżającym się końcu kary M. Trynkiewicza, ustawa o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi, stwarzającymi zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób pozwala na kontrolę szczególnie niebezpiecznych skazanych po wyjściu z więzienia.

Kamil P. nie trafił do zamkniętego ośrodka w Gostyninie, ale na mocy orzeczenia sądu ma być całodobowo pilnowany przez policjantów (w ramach tzw. nadzoru prewencyjnego). Wyszedł w marcu tego roku, wrócił do domu, a mieszkańcy wsi przyzwyczaili się do widoku nieoznakowanego radiowozu przed jego posesją. Do czasu. Bo choć nie wszystkim mieści się w głowie, że jeden z nich przetrzymywał i gwałcił 14-latkę, i niejednokrotnie na widok radiowozu psioczyli, że „tak trwoni się pieniądze z podatków”, to gdy policja oraz P. zniknęli na dłuższy czas i niedawno wrócili – we wsi zrobiło się jakoś nieswojo…

– Całe tygodnie ich nie było. Teraz znów policja sterczy pod jego oknami. Pewnie nie bez powodu. Co tym razem nawywijał? – pytają, a ich lęk potęguje krążąca po wsi pogłoska, że w marcu przyszłego roku policjanci na stałe stąd odjadą i P. zostanie bez nadzoru.

Podkom. Ewa Czyż, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Chełmie, zapewnia, że żadnych nowych zdarzeń z udziałem Kamila P. policja nie odnotowała. Mundurowi pilnują go bezustannie, w celu zapobieżenia przez niego popełnienia przestępstwa nie odstępują na krok, a że mężczyzny nie było jakiś czas w domu, to patrolu również – pilnowali go tam, gdzie był (nieoficjalnie ustaliliśmy, że chodzi o szpital psychiatryczny).

Teraz wrócił, a oni za nim. Jak wynika natomiast z treści orzeczenia sądu, Kamil P. ma być pilnowany bezterminowo. W świetle prawa, jeśli sąd uzna, że P. nie stwarza już zagrożenia (leczenie dało rezultat, a charakter stwierdzonych zaburzeń nie wskazuje już, że zachodzi wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez niego czynu zabronionego), może uchylić nadzór prewencyjny. Dodatkowo sam objęty nadzorem może po upływie 6 miesięcy złożyć wniosek o jego uchylenie.  (pc)

News will be here