Pierwsza weryfikacja

Komitety wyborcze poszczególnych kandydatów przeszły pierwszą poważną weryfikację przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, które odbędą się za mniej niż 5 tygodni. 26 maja będziemy wybierać spośród kandydatów z aż ośmiu list o ile, oczywiście wszystkie dotrwają do dnia głosowania…


Podpisy pragnień

Ustawowy wymóg zebrania co najmniej 10 000 podpisów poparcia oczywiście bez problemu spełnili liderzy stawki – Prawo i Sprawiedliwość oraz Koalicja Europejska, wielokrotnie zresztą przekraczając wyznaczony limit. Dla mniejszych ugrupowań akcja ich zbierania okazała się jednak prawdziwym wyzwaniem organizacyjnym, zwłaszcza że po zeszłorocznych przejściach z osławionym RODO coraz mniej chętniej podajemy publicznie swoje dane.

Ostatecznie zadaniu podołały Konfederacja (zwolenników Janusza Korwin-Mikkego i narodowców), KUKIZ’15, Wiosna Roberta Biedronia, Lewica Razem (koalicja partii Razem, Ruchu Sprawiedliwości Społecznej Piotra Ikonowicza oraz Unii Pracy) i – niemal rzutem na taśmę – liberalna Polska Fair Play Roberta Gwiazdowskiego i Ruch Prawdziwa Europa – Europa Christi prof. Mirosława Piotrowskiego. Te dwa ostatnie komitety miały największe problemy z zebraniem podpisów, choć kwestia ta stała się tematem sporów także innych uczestników kampanii.

Oto bowiem politycy Konfederacji starli się w sądzie z działaczami KUKIZ’15 na temat pogłosek, jakoby to PiS pomogło w rejestracji list kukizowców, widząc w nich przyszłego sejmowego koalicjanta i chcąc dodatkowo podzielić głosy prawicowego planktontu. KUKIZ’15 domagało się zakazania głoszenia tego typu informacji, sąd jednak uznał, że skoro plotki takie faktycznie krążą, to wypowiedzi na ich temat nie mogą być uznane za jednoznacznie nieprawdziwe.

Nie był to jednak jedyny spór z udziałem KUKIZ’15. Na finiszu tego etapu kampanii, o nieczyste zagranie oskarżył kukizowców europoseł Mirosław Piotrowski, powołując się na nagłą zdradę, jakiej miał wobec niego dopuścić się Marek Jurek z grupą działaczy koalicyjnej Prawicy Rzeczypospolitej. Mimo wcześniejszych deklaracji startu z list Ruchu Prawdziwa Europa, przeszli oni w ostatniej chwili do Pawła Kukiza, w dodatku – według Piotrowskiego – zabierając ze sobą podpisy poparcia. W tej sytuacji Piotrowski rozważał całkowite wycofanie się z wyborów, ostatecznie jednak zarejestrował kadłubową listę kandydatów w okręgu lubelskim (oraz w Małopolsce). Obok obecnego europosła znalazła się na nim m.in. artystka lubelskiego Teatru Muzycznego Elżbieta Grądziel.

Hetman czy Mucha?

Wygląda więc na to, że role zostały już rozdzielone. Na pięć tygodni przed głosowaniem do wyjaśnienia pozostały już bodaj tylko dwie kwestie. Pierwsza – czy Prawo i Sprawiedliwość zdobędzie w lubelskim okręgu dwa mandaty i druga – kto zostanie europosłem z ramienia Koalicji Europejskiej. O ile w pierwszym przypadku ma to znaczenie przede wszystkim dla układu w samym PiS-ie, o tyle w ramach KE trwa już coraz wyraźniejsza rywalizacja między Krzysztofem Hetmanem a Joanną Muchą. – Hetman liczy na to, że głosy PO rozbiją się między Muchę, Karpińskiego i Żmijana, a w dodatku sam prowadzi kampanię, jakby był z Platformy: tylko niebieskie, broń Boże nie zielone plakaty i straszenie PiS-em, która tak podoba się babciom z KOD-u.

Krzysztof wie, że głosy PSL-u ma, teraz musi zabrać ile się da koalicjantom – tłumaczą taktykę swojego kandydata działacze sztabu ludowców. PSL-owcy nie ukrywają też, że liczą na… PiS. – Każdy atak takiego wojewody Czarnka na nas tylko wzmacnia Hetmana jako głównego wroga PiS w regionie, a kiedy tamci mówią np. o LBGT, to ludziom kojarzy to się głownie z kandydatami Platformy – cieszą się ludzie Hetmana. I w PO jednak sięgają po swoje atuty – kampanię posłanki Muchy wsparł bowiem prezydent Lublina, Krzysztof Żuk.

Właściwie jedynym, który wobec rywalizacji wielkich mógłby, przynajmniej teoretycznie otrzeć się o trzeci lubelski mandat, jest liderujący liście KUKIZ’15 Jarosław Sachajko, przewodniczący sejmowej komisji rolnictwa.TAK

 

News will be here