Przed kilkoma laty miasto Świdnik ogłosiło, że pracuje nad wznowieniem produkcji legendarnego motocykla WSK. Od tamtej pory przynajmniej raz w roku informowało o postępach w tych działaniach, a w 2018 roku zaprezentowało projekty wykonawcze nowej maszyny zapowiadając, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, za dwa lata zobaczymy jej prototyp. Jednak nie poszło…
Legendarne wueski nadal można spotkać na polskich drogach. Są również gratką dla kolekcjonerów. Zainteresowanie tą legendą PRL-u postanowili wykorzystać świdniccy pasjonaci i władze miejskie, ogłaszając przed kilkoma laty pomysł na wznowienie produkcji odświeżonej wersji motocykla, który przez ponad trzydzieści lat był produkowany w świdnickiej Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego.
W 2018 roku, podczas sierpniowego zlotu motocykli WSK, przedstawiono projekty wykonawcze nowej wueski na bazie silnika o poj. 125 ccm w dwóch wariantach: turystycznym, dwuosobowym, ważącym ok. 148 kg z silnikiem o mocy 24 KM oraz sportowym, jednoosobowym, lżejszym o ok. 8 kg i z silnikiem o mocy 28 KM. Autorem tych projektów był Jędrzej Jacek Synakiewicz z Kwidzyna, architekt i pasjonat jednośladów.
Informowano również, że przygotowywany jest biznesplan reaktywacji wueski, studium wykonalności i analiza rynku oraz, że świdnicki ratusz szuka partnerów oraz sposobu na sfinansowanie przedsięwzięcia. Miasto było również po rozmowach z Ursusem, który zadeklarował, że jest zainteresowany zaangażowaniem się w projekt i nowe wueski mogłyby być produkowane w jego lubelskich halach. W 2018 roku była też mowa o tym, że jeśli nic się nie zmieni, najprawdopodobniej w 2020 zobaczymy prototyp nowej maszyny. Tak się jednak nie stanie, bo ostatnio plany na reaktywację WSK mocno wyhamowały.
– Projekt jest w zawieszeniu – przyznaje Marcin Dmowski, zastępca burmistrza Świdnika ds. inwestycji i rozwoju. – Ale nie z winy miasta, a Ursusa, który miał z nami współpracować i dać swoje moce produkcyjne. Firma można powiedzieć upadła i przez to ten projekt także został zawieszony.
Miasto jednak nie chciałoby, aby przedsięwzięcie, na które wyłożono już kilkadziesiąt tysięcy złotych, trafiło do kosza. Wiceburmistrz zapewnia, że goszcząc na forach i kongresach ekonomicznych czy podczas spotkań z przedstawicielami biznesu, zawsze wspominają o tym projekcie i starają się nim zainteresować potencjalnych inwestorów.
– Rozmawialiśmy również z przedstawicielami Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Chełmie, czy byliby w stanie wyprodukować prototyp. Przekazaliśmy im całą dokumentację, ale jeszcze nie mamy informacji, czy i co mogą z tym zrobić – mówi M. Dmowski.
Tyle, że od tamtej pory minęły już dwa lata i jak na razie nic nie zapowiada, by w sprawie projektu reaktywacji produkcji wueski coś się zmieniło… (w)