Prawnik-nożownik bez diagnozy

Kilka zespołów biegłych psychiatrów to wciąż za mało, by stwierdzić, że adwokat, który – zdaniem oskarżenia – próbował zasztyletować swoją żonę, był poczytalny lub nie. Teraz sąd czeka na kolejną diagnozę, tym razem od lekarzy z małego miasteczka pod Gliwicami.

W lipcu minęły cztery lata od krwawej jatki w domu na Dyrekcji Dolnej. – Był duży problem ze znalezieniem biegłych – tłumaczyła nam przed rokiem sędzia Barbara Markowska z Sądu Okręgowego w Lublinie.

Problem, jak widać, przez ostatni rok urósł do kolosalnych rozmiarów, bo pomimo trzech opinii specjalistów, wciąż nie wiadomo, czy w momencie popełniania czynu oskarżony prawnik-nożownik był poczytalny czy też nie. Psychiatrzy, którzy dotychczas prowadzili jego obserwacje (ostatnio nawet byli to lekarze spod Kielc), mieli podobno bardzo dużo do powiedzenia sędziemu, ale w ich opiniach pojawiły się sprzeczności. Dlatego sąd postanowił dopuścić kolejny dowód w postaci kolejnej już, czwartej, opinii o stanie zdrowia psychicznego Bartosza W. Wyniki swojej diagnozy ma tym razem przedstawić zespół trzech psychiatrów ze szpitala w Toszku (woj. śląskie).

Teoretycznie lekarze z Toszku mieli czas do lipca na sporządzenie i przesłanie do lubelskiego SO swojej opinii, ale nie wyrobili się. Pandemia, sezon urlopowy, trudny przypadek do zbadania? Jakby nie było, sąd postanowił przedłużyć biegłym termin do końca września. Dopiero potem zostanie wyznaczony termin rozprawy. Oznacza to, że przy dobrych wiatrach na koniec tego roku sprawa ponownie – w końcu – trafi na wokandę. A co potem, to się okaże.

Zdradziłaś, nie daruję

Według ustaleń chełmskiej prokuratury dramat wybuchł po tym, jak Bartosz W. znalazł w telefonie żony dowód jej zdrady. Najpierw urządził jej karczemną awanturę, potem rzucił się do bicia. Groził, zastraszał, opluwał. Okładał kobietę po głowie, uderzał pasem, kijem od mopa czy pałką teleskopową. 14.07.2016 roku, po kilku dniach szaleństwa – gdy rodzice W. zabrali wnuczka nad jezioro (dziadkowie mieszkali na parterze domu jednorodzinnego, młodzi na górze), pijany i pod wpływem leków psychotropowych prawnik chwycił dwa myśliwskie noże i zadał żonie dwa głębokie ciosy.

Posiniaczona i zakrwawiona kobieta rzuciła się do ucieczki, a zdradzony mąż-oprawca cisnął w jej stronę tasakiem kuchennym, ale ostrze trafiło we framugę. Ofiara skryła się w pobliskiej aptece, a policjanci weszli do domu prawnika. Oskarżony nie przyznał się do usiłowania zabójstwa, ofiara miała przypadkiem nadziać się na noże, a wcześniej inne przedmioty typu pałka teleskopowa… Sąd już na pierwszej rozprawie uchylił wniosek o areszt, który notabene poparła sama pokrzywdzona. Zawieszony w czynnościach prawnik z zarzutami przebywa na wolności pod dozorem policji. (pc)

News will be here