Prezydent popędził ZNK: w trybie pilnym!

O problemie pana Roberta dowiedzieli się również lubelscy radni podczas ostatniej sesji

Tylko kilka schodków dzieli niepełnosprawnych mieszkańców wieżowca przy ulicy Władysława Jagiełły na lubelskim Felinie od samodzielności. Teraz, ilekroć chcą wyjść z domu, zmuszeni są liczyć na pomoc sąsiadów.


– Ja już nie mogę tak żyć. Ciągle tylko wyczekuję pod tymi schodami, aż ktoś będzie przechodził i mi pomoże, i zniesie mnie na wózku tych parę stopni w dół. Ja już słyszę, jak niektórzy sąsiedzi mówią do siebie: „O znowu stoi, idziemy innym wyjściem”. To bardzo przykre. Zadaję sobie sprawę, że nie wszyscy mogą dźwigać taki ciężar – żali się pan Robert.

W dziesięciopiętrowym wieżowcu na Felinie, w którym mieszka, są wprawdzie windy – nawet dwie, w tym jedna dość szeroka, ale przeszkodą nie do pokonania są schody. Po siedem, pięć schodków prowadzi do każdego z trzech wejść do bloku. Dla osoby na wózku inwalidzkim, to przeszkoda nie do przebycia. Ktoś, kto jest sprawny, pokonuje takie schodki w minutę. – Ja tu już wiele razy ryzykowałem schodzenie na własną rękę, ale jak raz poleciałem i upadłem, to już nie próbuję. Poleciałem prosto na beton, a wózek upadł na mnie. Dobrze, że sąsiadka szła, to mi go podniosła i pomogła doczołgać się do kaloryfera. Wsparłem się na nim i wstałem – mówi pan Robert.

Na wózku inwalidzkim pan Robert porusza się od trzech lat, a jego stan zdrowia ostatnio mocno się pogorszył. Od ponad trzydziestu lat choruje na stwardnienie rozsiane. Jest na rencie, a skromny dochód niemal w całości przeznacza na leki. W domu opiekuje się nim żona, dzieci są na stałe za granicą.

Problemem dla pana Roberta jest nawet zwykłe wyjście na balkon, bo wąskie i wysoko umieszczone drzwi balkonowe uniemożliwiają mu wjazd wózkiem. Jeśli chce posiedzieć chwilę na słońcu, musi ostrożnie przesiąść się na krzesło. – Ja bym bardzo chciał korzystać z życia, chodzić na rehabilitację. Mamy tu blisko, na Doświadczalnej, niedrogi gabinet. Jak bym tylko mógł zejść i wyjechać z klatki, to już sam sobie poradzę. Nogi mam całkowicie niesprawne, ale na szczęście mam silne ręce, to wózkiem sobie powolutku dojadę – tłumaczy.

Czekają na podjazd

Sąsiadką pana Roberta jest pani Patrycja. Mieszka na parterze, ma 12-letniego synka z dziecięcym porażeniem mózgowym. Chłopiec ma niesprawne ręce i nogi, przewożony jest w specjalnym wysokim i ciężkim wózku inwalidzkim. Pani Patrycja opiekuje się synem sama, czasem przychodzi pomóc jej mama. Każdorazowe wyjście z klatki do lekarza czy sklepupani to dla młodej, drobnej kobiety ogromny wysiłek. – Sama go wnoszę, sama znoszę. Najgorzej, jak muszę do sklepu pojechać i mam pod wózkiem zakupy. Wtedy jest najciężej – mówi pani Patrycja.

Dźwigać takiego ciężaru nie powinna, bo jest po poważnej operacji. W tym bloku mieszka od dwóch lat. Nigdy nie zostawia wózka w przedsionku klatki, bo boi się że ktoś mógłby go ukraść. – Tu rzeczy giną, widzimy to. Sąsiadka remontowała mieszkanie. Klej zostawiła przed drzwiami i za chwilę już go nie było – dodaje. Blok, w którym mieszkają z panem Robertem znajduje się w gestii Zarządu Nieruchomości Komunalnych Urzędu Miasta Lublin. Trzy mieszkania są własnościowe, pozostałe 97% należy do ZNK (104 mieszkania). W tym komunalnym wieżowcu, od czerwca 2017 działa wspólnota mieszkaniowa. – Ja, odkąd jestem na wózku, to staram się i proszę o budowę lub montaż podjazdu i ciągle słyszę, że nie ma pieniędzy – martwi się pan Robert.

Mieszkańcy proszą prezydenta

Swoim problemem pan Robert zainteresował radną rady miasta Małgorzatę Suchanowską (PiS). Radna już w marcu br. interpelowała o zakup i montaż platformy schodowej lub wykonanie podjazdu przy ul. Władysława Jagiełły z pieniędzy budżetu miasta. Otrzymała odpowiedź, że takie udogodnienie powinna sfinansować wspólnota z zasobów funduszu remontowego, ale aktualnie nie ma na to środków. Radna nie odpuściła i zaprosiła pana Roberta i panią Patrycję na czerwcową sesję rady miasta. Tam udzielono im głosu i z bezpośrednim apelem o podjazd zwrócili się do prezydenta Krzysztofa Żuka.

– My, jako gmina, nie możemy prosto z budżetu prrzeznaczyć na ten cel środków, bo prawo nam na to nie pozwala – wyjaśnił Krzysztof Żuk. Jednocześnie zadeklarował, że nie zostawi mieszkańców Felina bez pomocy, polecając dopilnować sprawę obecnemu na sali Henrykowi Łackowi, dyrektorowi ZNK. – To jest wspólnota mieszkaniowa, a podjazd można zbudować tylko w trybie właściwym dla wspólnoty – tłumaczył prezydent Lublina.

ZNK nie może w całości sfinansować budowy podjazdu, bo do niego należy 97% udziałów w całej nieruchomości. Brakujące trzy procent powinni dołożyć mieszkańcy wykupionych lokali, istnieje też szansa na dofinansowanie podjazdu ze środków PFRON-u. Aby wszystko odbyło się zgodnie z prawem, potrzeba zwołać zebranie współwłaścicieli nieruchomości.

– Zarząd ma zwołać zebranie niezwłocznie – podkreślał na sesji prezydent Krzysztof Żuk.

O postęp działań zapytaliśmy w ZNK. – Tego samego dnia, tj. 28 czerwca, poprosiliśmy zarządcę wspólnoty mieszkaniowej o zwołanie w trybie pilnym spotkania w tej sprawie – informuje Łukasz Bilik, rzecznik prasowy ZNK. Wszyscy właściciele nieruchomości powinni być o nim powiadomieni na tydzień przed zebraniem. – Z informacji, jakie uzyskaliśmy, termin zebrania przewidziany jest na okolice 20 lipca b. r. Do tego czasu zarządca zbierze oferty potencjalnych wykonawców, które zostaną przedstawione do wyboru współwłaścicielom nieruchomości – dodaje rzecznik.

– Nie ma mowy o nieprzegłosowaniu tej inwestycji, ponieważ gmina Lublin ma w tym budynku ponad 97 procent własności. Nie chodzi tu o pieniądze, tylko o to, że musi być formalna podstawa do wydatkowania tych środków. Musimy działać w trybie przepisów – uspokajał mieszkańców podczas sesji prezydent Krzysztof Żuk. Podjazd wykona firma zewnętrzna, ale jeszcze nie wiadomo, przy którym z trzech wejść do bloku zostanie on zbudowany. – Miejsca jest tu sporo, może być nawet od strony parkingu. Na pewno będzie to dla nas ogromne udogodnienie, na które bardzo czekamy. I to nie tylko dla nas – być może skorzystają z niego także osoby starsze czy mamy z wózkami dziecięcymi – podkreśla pan Robert. Do sprawy wrócimy.

Emilia Kalwińska

News will be here