Problemy kadrowe dały się we znaki

ChKS CHEŁMIANKA – PODHALE NOWY TARG 0:2 (0:1)
0:1 – Pląskowski (42), 0:2 – Dziedzic (48).


ChKS: Drzewiecki – Kompanicki, Jabkowski, Wołos, Koszel, Kotowicz, Kobiałka, Uliczny, Budzyński, Prytuliak (75 Koprucha), Banaszak.
PODHALE: Szukała – Drobnak, Mikołajczyk, Cyfert, Barbus, Nawrot, Świerzbiński (80 Lewiński), Ligienza (89 Buć), Przemyk (87 Kobylarczyk), Pląskowski (75 Pająk), Dziedzic (84 Piwowarczyk).
Sędziował: Przemysław Białacki (Kielce). Żółte kartki: Prytuliak, Banaszak (C), Pląskowski, Dziedzic, Nawrot, Mikołajczyk, Cyfert (P). Czerwona kartka: Koprucha (C) w 75 min. za faul. Widzów: 500.
Problemów kadrowych Chełmianki ciąg dalszy. Już po meczu w Ostrowcu Świętokrzyskim wiadomo było, że przeciwko Podhalu za kartki nie wystąpi Dawid Niewęgłowski. Na trzy dni przed meczem z zespołem z Nowego Targu uraz zgłosił Piotr Chodziutko. W dalszym ciągu kontuzje leczą Przemysław Kwiatkowski, Jakub Niewęgłowski, Michał Maliszewski i Michał Kowalczyk. Pierwszy z nich być może wróci do kadry meczowej już na spotkanie z Podlasiem. Drugi nawcześniej będzie gotowy na Resovię Rzeszów. Dwaj ostatni wznowią treningi w drugiej połowie października. Niestety, po meczu z Podhalem trener Artur Bożyk ma jeszcze większy ból głowy. Za cztery żółte kartki w najbliższym pojedynku będzie pauzował Przemysław Banaszak. Nie zagra również Damian Koprucha, który w sobotę ujrzał czerwoną kartkę za faul. Pociecha taka, że do drużyny wróci D. Niewęgłowski. Problemy kadrowe miały olbrzymi wpływ na grę chełmskiego zespołu w spotkaniu z Podhalem. Z konieczności na bokach obrony musieli zagrać ofensywni zawodnicy, Przemysław Koszel i Mateusz Kompanicki. Parę stoperów tym razem tworzyli Michał Wołos i Paweł Jabkowski.
Początek meczu dla gospodarzy był jednak obiecujący, bo już w 4 min. Banaszak znalazł się w dogodnej sytuacji strzeleckiej po zagraniu od Aleksieja Prytuliaka. Mimo ostrego kąta uderzył na bramkę w długi róg sprawiając golkiperowi gości sporo problemów. Później do głosu doszło Podhale i trzeba przyznać, że przez kolejnych 20 minut dyktowało warunki gry. Goście pod bramką Damiana Drzewieckiego stwarzali zagrożenie przede wszystkim po stałych fragmentach. Chełmscy defensorzy mieli problemy głównie z bitymi na krótki słupek rzutami rożnymi. Po jednym z nich piłkę niemal z linii bramkowej wybił Michał Kobiałka.
W pierwszej połowie Chełmianka stworzyła sobie jeszcze jedną dogodną okazję do zdobycia gola. W 32 min. do wrzuconej w pole karne piłki ruszył Hubert Kotowicz, ale zabrakło mu kilku centymetrów, by przerzucił futbolówkę nad wychodzącym z bramki Mateuszem Szukałą. Wszystko wskazywało na to, że do przerwy gole mimo wszystko nie padną. Niestety, w 42 min. po wrzutce z prawej strony celnym strzałem głową popisał się Artur Pląskowski i Podhale prowadziło 1:0.
Na drugą połowę gospodarze wyszli z zamiarem przejęcia inicjatywy i zdobycia wyrównującej bramki. Już w 46 min. ładnie z rzutu wolnego uderzył Kobiałka, ale Szukała był na posterunku. Wydawało się, że bramka na 1:1 to tylko kwestia czasu. Zamiast tego w 48 min. było jednak 0:2. Chwile nieuwagi chełmskich obrońców wykorzystał Sebastian Dziedzic. Chełmianka walczyła o kontaktowego gola, jednak w sobotę osłabiony kadrowo chełmski zespół nie miał za wielu piłkarskich argumentów. Banaszakowi, Michałowi Budzyńskiemu, czy Koszelowi pod bramką przeciwnika brakowało nie tylko skuteczności, ale także zimnej krwi. W dodatku od 78 min. miejscowi musieli radzić sobie w dziesiątkę, po tym, jak sędzia pokazał czerwoną kartkę Damianowi Koprusze za faul w środku pola. Decyzję arbitra można uznać za co najmniej kontrowersyjną, bo Koprucha i zawodnik Podhala w jednej chwili ruszyli do piłki, a chełmski gracz nie zaatakował jej wyprostowaną nogą. – Trafiłem na 100 procent w piłkę, a nie w nogi rywala! – zaklinał się po meczu wychowanek Hetmana Żółkiewka.
Nastawione na grę z kontrataku Podhale jeszcze kilkakrotnie zagroziło bramce Drzewieckiego, stwarzając dwie stuprocentowe sytuacje do podwyższenia wyniku. W obu chełmski bramkarz zachował się bardzo dobrze i obronił strzały zawodników gości.
Z porażki nie ma co jednak robić dramatu, bo w tej lidze, co pokazują wyniki (Soła rozgromiła faworyta do awansu Motor Lublin 6:0, Chełmianka wygrała w Oświęcimiu w drugiej kolejce 4:0), wszystko jest możliwe. Z całą pewnością gra Chełmianki wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby trener Bożyk miał do dyspozycji przynajmniej trzech czy czterech obecnie kontuzjowanych zawodników, zwłaszcza z defensywnego bloku. O tej przegranej trzeba jak najszybciej zapomnieć i udać się do Białej Podlaskiej po punkty. Mecz z Podlasiem w sobotę 7 października o 15.00. (s)

News will be here