Psy jednak nie bezpańskie

Wataha zdziczałych psów, która terroryzowała mieszkańców Dołhobród (gm. Hanna), już nie jest zagrożeniem. Gdy do akcji wkroczyli dzielnicowy i gminny urzędnik, okazało się, że zwierzęta jednak mają właścicieli.

O sprawie pisaliśmy tydzień temu. Wataha złożona z kilkunastu psów siała popłoch wśród mieszkańców i innych zwierząt domowych. Na wieść o zagrożeniu gminne władze porozumiały się z policją i na miejsce został wysłany dzielnicowy, który praktycznie codziennie patrolował miejscowość. Do akcji namierzenia watahy została również zaangażowana Straż Graniczna, ale ani jej funkcjonariusze, ani policjant żadnych wolno biegających psów nie zauważyli.

Za to dzielnicowemu udało się ustalić, że żaden z wolno biegających psów nie był dziki i każdy miał właściciela. – Gdy rozeszła się wieść o tej niby dzikiej watasze i o tym, że gmina będzie wyłapywać psy, a dopiero później ustalać ich właścicieli i obciążać ich kosztami takiej akcji, nagle problem rozwiązał się sam – mówi Grażyna Kowalik, wójt gminy Hanna. –

Okazało się, że psy nie były bezpańskie, a osoby, które rozdmuchały aferę, doskonale wiedziały, do kogo one należały, ale nie chcąc się narażać sąsiadom, wolały o tym trąbić w mediach społecznościowych, niż zgłosić to w normalnym trybie. Wniosek z tego nasuwa się tylko jeden: gdyby każdy właściciel pilnował swojego psa, żadnego problemu by nie było – dodaje wójt. (bm)

News will be here