Radne prawie rzuciły się sobie do gardeł

– Jestem szkalowana, kieruję sprawę do sądu – niemal krzyczała na ostatniej sesji rady gminy Maria Kubiak-Skórzewska. Radna przekonywała, że inna radna, Halina Wołoszkiewicz, uwzięła się na nią, prześladuje i oczernia. A poszło o pracę, którą w Bibliotece w Sawinie dostała córka Marii Kubiak-Skórzewskiej.

Temat nie jest nowy, pojawił się już na sesji rady gminy Sawin. Kiedy kilka miesięcy temu pracę w Bibliotece Gminnej dostała córka radnej Marii Skórzewskiej-Kubiak, nie spodobało się to innej radnej – Halinie Wołoszkiewicz. Pytała ona wówczas, jaki jest sens zatrudniania nowej osoby w Bibliotece, czy gmina nie ma przypadkiem innych, ważniejszych wydatków i dlaczego etat przypadł akurat córce radnej.

– Od tego czasu jestem bez przerwy atakowana przez radną Halinę Wołoszkiewicz – wróciła do sprawy na ostatniej, piątkowej sesji rady gminy Sawin, Skórzewska-Kubiak. – Szkaluje się mnie, znieważa. Często mam wrażenie, że radna weszła do rady nie po to żeby coś zrobić dla gminy, tylko po to, żeby rozliczać jedną radną, czyli mnie. To jest ewenement w skali kraju. Nie znam drugiego samorządu, żeby tak kogoś stale oskarżać, zwalczać. Praca mojej córki stała się solą w oku dla radnej Haliny Wołoszkiewicz – kontynuowała Skórzewska-Kubiak.

Według niej H. Wołoszkiewicz ma „dar konfabulowania”, a nawet wciągnęła w „swoją brudną grę moich 90-letnich rodziców”. – Według niej moja córka nie ma prawa pracować, mimo że jest młoda i ma tytuł magistra. Córka pracowała w różnych miejscach, na zastępstwach w szkole czy przedszkolu, teraz pracuje w bibliotece. Radna Halina Wołoszkiewicz bacznie obserwuje karierę mojej córki, wie o każdej zmianie jej pracy, co jest pretekstem, by mnie rozliczać i dręczyć – mówiła Skórzewska-Kubiak.

Radna stwierdziła, że żeby kogoś rozliczać trzeba „samemu być w porządku”, mieć „konkretne zarzuty”. – Czy córka radnej ma siedzieć w domu i iść po zasiłek do pomocy społecznej? – pytała.

Wywód radnej Skórzewskiej-Kubiak kilka razy próbowała przerwać przewodnicząca rady gminy Iwona Wołoszkiewicz. – Cały czas przypominam, by sprawy osobiste zostawiać w domu, nie wiem czy inni radni życzą sobie słuchania tego. To jest sesja, na której mamy poruszać tematy gminne. Nie wiem, dlaczego pani personalnie odbiera to, że tu chodzi o pani córkę. Wydaje mi się, że to było powiedziane ogólnie pod kątem zatrudniana – starała się tłumaczyć Halinę Wołoszkiewicz, przewodnicząca. – To, że pani to odczuła osobiście, to pani sprawa – dodała.

W pewnym momencie do dyskusji wtrąciła się H. Wołoszkiewicz. Radna stwierdziła, że poruszyła temat pracy dla córki Skórzewskiej-Kubiak w kontekście budżetu gminy – Nie było wtedy potrzeby zatrudniania (nowej osoby w Bibliotece – kg), a była potrzeba zakupu samochodu, remontów dróg – mówiła H. Wołoszkiewicz. W pewnej chwili panie zaczęły się przekrzykiwać, niewiele można było zrozumieć z tego, co mówią. Tym bardziej, że kłótnię stale starała się przerwać przewodnicząca, znana z donośnego głosu. – Informuję, że odbieram paniom głos. Jeżeli się panie nie dostosują, to wyproszę panie z sali, obie – wykrzyczała wręcz I. Wołoszkiewicz. Dopiero to uspokoiło zwaśnione radne. Skórzewska-Kubiak oznajmiła ostatecznie, że pozwie H. Wołoszkiewicz do sądu, bo czuje się przez nią szkalowana i oczerniana. Stwierdziła też, że z dniem 29 kwietnia rezygnuje z pracy w komisji skarg, wniosków i petycji, bo „nie ma tu współpracy”. (kg)

News will be here