Radny zrzekł się części diety

Na grudniowej sesji radni gminy Hańsk podnieśli sobie diety. Podwyżki wprawdzie nie były wielkie, ale spotkały się z ostrą krytyką ze strony opozycji. Szczególnie aktywny był Adam Szelągowski, który uważa, że podnoszenie uposażenia samorządowców idące w parze ze wzrostem niektórych podatków jest hipokryzją. Na znak sprzeciwu zapowiedział, że różnicę w wysokości swojego uposażenia będzie przekazywał na cele społeczne.

„Nie jestem radnym/radną dla pieniędzy” – takie tłumaczenie słyszymy najczęściej w rozmowach z samorządowcami, którzy tłumaczą się, dlaczego głosowali za podwyżką swoich diet. Zupełnie w drugą stronę poszedł radny gminy Hańsk Adam Szelągowski. Na ostatniej sesji usiłował przekonać swoje koleżanki i kolegów do głosowania przeciwko podwyżce, ale jego słowa okazały się głosem wołającym na puszczy i uchwała przeszła.

Teraz przewodniczący rady dostanie nie 1000 zł lecz 1300 zł miesięcznie, a radni, którzy nie są przewodniczącymi komisji, będą otrzymywać po 220 zł za każde spotkanie (wcześniej dostawali 150 zł). Niektórzy radni zasiadają w dwóch komisjach, więc ich diety się dublują. Tu mała ciekawostka – samorządowcy, którzy startowali w wyborach z komitetu PSL są członkami dwóch komisji, a radni z prawicowego Klubu Radnych Lepsza Przyszłość Gminy Hańsk działają tylko w jednej komisji.

– Myślę, że niejednokrotnie dałem się poznać jako osoba, która nie boi się wyrażać głośno swojego zdania, nawet mając świadomość, że opinia nie będzie pozytywnie przyjęta – mówi A. Szelągowski. – Dlatego powiedziałem jasno i bez żadnych wątpliwości, co myślę o podwyżce diet dla radnych, z których wielu sprawuje tę funkcję tylko po to, by podpisać listę obecności i zagłosować tak, jak wójtowi się podoba.

Oczywiście wywołało to wielkie wzburzenie na sali, zarzucano mi politykowanie i populizm, posypały się głosy krytyki, ale zdania nie zmienię. Podwyżka pensji wójta była niejako wymuszona przepisami ustawowymi i nawet gdybyśmy naszej uchwały nie przyjęli, to pensja wójta i tak by tyle wyniosła na mocy przepisów powszechnie obowiązujących. Jednak podwyżka diet radnych była kwestią dobrowolną i absolutnie nie musieliśmy takiej decyzji podejmować.

Tym bardziej, że na listopadowym posiedzeniu jako radni podnieśliśmy niektóre podatki w naszej gminie. Uważam, że w takiej sytuacji robienie sobie dobrze poprzez zwiększenie diety jest zwykłą hipokryzją. Dlatego wyraziłem swój stanowczy sprzeciw dla projektu tej uchwały, ale większość radnych nie podzieliła mojego zdania i podwyżki stały się faktem. W związku z tym, że nadal uważam, iż zwiększenie wysokości diet radnych w ogóle nie powinno mieć miejsca, deklaruję, że różnicę między nową a starą wysokością diety będę przekazywał na organizacje działające w naszej gminie – dodaje radny z Dubeczna.

A. Szelągowski w obecnej kadencji jest jedynym samorządowcem w powiecie włodawskim, który publicznie zadeklarował przeznaczenie części diety na szczytne cele. Godny przykład do naśladowania dał też radny powiatowy Piotr Gorgol, który za część swojego wynagrodzenia kupił rower dla podpopiecznej włodawskiego domu dziecka. (bm)

News will be here