Samorządowcy wskazują na kości

Samorządowcy PiS są przekonani, że znalezione na górkach szczątki należą do ofiar przeprowadzanych przez Niemców egzekucji podczas II wojny światowej, albo osadzonych w więzieniu na lubelskim zamku, których po wojnie zakatowali, albo stracili komuniści

– To są ludzkie kości – są przekonani lubelscy radni PiS i wicemarszałek województwa Sebastian Trojak wskazując na szczątki, znalezione w ubiegłym tygodniu na terenie górek czechowskich. Samorządowcy chcą, by sprawę zbadały IPN i prokuratura, a spółka TBV przerwała prowadzoną w tym miejscu budowę ścieżki i zrezygnowała z planów zabudowy części górek blokami. Inwestor odpowiada, że radni mijają się z prawdą, a prowadząca na jego zlecenie nadzór archeologiczny nad pracami firma Archee uważa, że kości są zwierzęce i daje do zrozumienia, że mogły zostać podrzucone.


Miejscy radni PiS: Tomasz Pitucha, Robert Derewenda i Piotr Breś oraz członek zarządu województwa lubelskiego Sebastian Trojak, w sprawie kości znalezionych 21 marca przez spacerowiczów, w miejscu prowadzonej na górkach budowy ścieżki terenowej, zwołali nazajutrz konferencję.

– Już wiele razy prosiliśmy IPN o gruntowne przeszukanie tego terenu. Również rok temu, gdy w wykopach tu prowadzonych pokazały się pierwsze ślady. Tych kości nie przynosi wiatr. Mam nadzieję, że teraz to rozstrzygną badania – mówił radny Piotr Breś. – Zmowa milczenia w tej sprawie musi zostać przerwana. Trzeba to wreszcie ustalić, w jakim zakresie grunt tutaj zawiera ludzkie szczątki – kontynuował, wskazując, że  mogą to być kości osób rozstrzelanych przez Niemców w masowych egzekucjach podczas II wojny lub szczątki  ofiar komunistycznego więzienia, które działało w Lublinie.

Breś wytknął miastu, że wydało pozwolenie na budowę w terenie nieprzebadanym archeologicznie i zaapelował do mass-mediów, by rzetelnie informowali o sprawie. – Nie możemy dłużej patrzeć na to, co spotyka tu nasze dziedzictwo. Pogrzebanym w tym miejscu ludziom należy się szacunek. Jak czuliby się przyszli mieszkańcy, jeśli się potwierdzi, że ich bloki stoją na grobach ofiar zbrodni wojennych? – pytał radny, zapowiadając złożenie wniosku do IPN i do prokuratury, by objęła ten teren śledztwem, a także do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, by jej inspektorzy ustalili, czy inwestor nie narusza tu zasad ochrony środowiska.

To bulwersująca kwestia

…bo deweloper zdawał sobie sprawę, jaki grunt kupuje – dodawał radny, historyk dr Robert Derewenda. – To był poligon z planem pod tereny zielone, a nie bloki mieszkalne. Inwestor musiał liczyć się z takim znaleziskiem, zwłaszcza gdy żyją świadkowie, którzy widzieli tutaj groby pomordowanych. To niedopuszczalne, by prywatny biznes stał się ważniejszy od uszanowania tych ofiar.

Wtórował mu członek zarządu województwa Sebastian Trojak. Jego zdaniem, obecne prace na Górkach nie przebiegają prawidłowo, nie mają odpowiedniego nadzoru. Pracownicy IPN, czy RDOŚ nie monitorują przebiegu tych prac – tak sami z siebie bez pism z interwencją czy telefonów.

– Europa wprowadza w swoich państwach tzw. Zielony Ład. A spójrzmy jak wygląda zielony ład po lubelsku – wskazywał na plac budowy. – Mamy prawo obawiać się, że dalsze budowy będą przebiegać jak w przypadku tych ścieżek. Tutaj załatwia się interesy. To sytuacja, w której deweloper dogaduje się z prezydentem. Zawierają umowę, w ramach której miasto otrzyma grunt pod park, gdy tylko zmieni plan zagospodarowania pod potrzeby właściciela. Zdrowie i życie mieszkańców nie podlega pod biznes. Ten obszar ma służyć tym wartościom, a nie zabudowie blokowiskiem – grzmiał marszałek.

Radni mijają się z faktami

…tak uważa spółka TBV, która jeszcze tego samego dnia wydała w tej sprawie oświadczenie. – „Słowa, które padły z ust uczestników tej konferencji są niezgodne z faktami i w sposób bezpośredni naruszają dobre imię spółki oraz ludzi w niej pracujących. W naszej opinii działania prowadzone przez uczestników konferencji, mające na celu zablokowanie budowy tej ścieżki bezpośrednio uderzają w interes mieszkańców Lublina, dla których ta ścieżka jest budowana. Nie możemy godzić się na takie działania ze strony lubelskich radnych i samorządowców – czytamy w oświadczeniu.

Dalej TBV przekonuje, że zawsze działa z zachowaniem najwyższych standardów przy realizacji swoich inwestycji, zarówno w zakresie prawa budowlanego, uwarunkowań środowiskowych oraz aspektów społecznych, a w przypadku budowy ścieżki terenowej, ze względu na teren, na którym prowadzone są prace, z własnej inicjatywy, złożyła do konserwatora zabytków wniosek o objęcie prowadzonych prac nadzorem archeologicznym i taki nadzór jest sprawowany i przypomina, że ważność pozwolenia na budowę ścieżki terenowej wraz z placem zabaw i obiektami małej architektury, co potwierdził w lutym br. swoją decyzją wojewoda Lech Sprawka.

– Stanowczo nie zgadzamy się z oskarżeniami, jakie padają z ust lokalnych polityków. Każde nasze działanie jest zgodne z obowiązującym prawem i udzielonymi spółce pozwoleniami, a celem jest stworzenie przestrzeni dostępnej dla wszystkich mieszkańców Lublina – kończy swoje wystąpienie zarząd TBV.

Do wtorkowej konferencji samorządowców PiS odnieśli się również archeolodzy z firmy Archee prowadzący nadzór nad prowadzonymi przy budowie ścieżki pracami. W przekazanej do mediów informacji wyrażają oni zdziwienie, że niektóre ze znalezionych kości wyróżniały się tym, że były pozbawione ziemi, wręcz umyte i leżały luźno na powierzchni, w miejscach gdzie roboty ziemne wykonano we wrześniu i październiku ubiegłego roku oraz przekonanie, że odnalezione szczątki są kośćmi zwierzęcymi, nie pierwszymi, jakie zostały odsłonięte podczas prowadzonych prac.

– Podsumowując dotychczasowe obserwacje, należy zdementować doniesienia medialne i niesprawdzone opinie o rzekomym niszczeniu mogił. Wykop pod budowaną ścieżkę ingerował w wierzchnie warstwy humusowe na głębokość około 30 cm, co nie stwarzało możliwości rejestracji w nich ewentualnych jam grobowych i szkieletów. Natomiast wykopy pod instalację elektryczną sięgające głębokości 70 cm również nie odsłaniały skupisk kości w układzie anatomicznym, wykluczając przy tym istnienie grobów na trasie budowy – przekonuje archeolog  Rafał Niedźwiadek, kierownik firmy Archee. MR, B

News will be here