Seat Leon FR 1,5 eTSI 150 KM

Najnowszy Leon wyraźnie odróżnia się od bliźniaczych Golfa i Octavii. Kształt nadwozia jest agresywny i dynamiczny, choć pod maską nadmiaru mocy wcale nie ma. Jego sportowy charakter drzemie jednak gdzie indziej.

Nadwozie i wnętrze

Po co kupować Leona, skoro to niemal to samo auto co Golf lub Octavia? Z jednego oczywistego względu – Seat nie jest tak nudny i przewidywalny jak wyżej wymieniona dwójka. Owszem, jest nieco gorzej wyposażony, nie ma tak mocnej wersji jak chociażby Golf R, ani bagażnika jak Skoda, ale ma coś zdecydowanie ważniejszego: charakter. Do gustu przypadł nam przede wszystkim tył z przebiegającą przez całą szerokość klapy bagażnika świetlną listwą łączącą lampy. Przód z długą maską przypomina bardzo najnowsze konstrukcje Mazdy, ale absolutnie nie jest to zarzut. Karoserię w krwistoczerwonym kolorze osadzono na 18-calowych felgach, więc całość prezentuje się naprawdę godnie.

Wnętrze nowego Leona ma wiele cech wspólnych z ostatnim Golfem, jak chociażby dotykowy włącznik świateł i wirtualne zegary, ale deskę rozdzielczą i np. boczki drzwi tak przemodelowano, że tego podobieństwa tak bardzo nie czuć. Centralnym elementem kabiny jest wielki wyświetlacz pełniący rolę centrum zarządzania samochodem. Ma bardzo fajny i przejrzysty interfejs, ale brakuje fizycznych przycisków chociażby skrótowych. Mniejszy wyświetlacz znajduje się w miejscu zegarów. Można oczywiście zmieniać jego wygląd i funkcje, które wyświetla. Świetne są fotele z niską, ale bardzo wygodną pozycją za kierownicą, miejsca z tyłu jest całkiem sporo nawet na nogi, więc czwórka dorosłych będzie podróżować wygodnie. Bagażnik ma pojemność 380 litrów.

Silnik i skrzynia biegów

Egzemplarz, którym jeździliśmy w czasie testu, był tzw. miękką hybrydą. Tradycyjny silnik spalinowy był wspomagany przez niewielką prądnicę. W pracę tego zespołu nie da się w żaden sposób ingerować, więc najlepiej o tym zapomnieć, choć nie jest to łatwe, bo auto po każdym odpuszczeniu gazu mocno zwalnia, rekuperując wytraconą wcześniej energię. Motor benzynowy o pojemności 1,5 litra i mocy 150 KM zestrojony z automatyczną skrzynią DSG „daje radę”. Sprint do setki trwa ok. 8,5 sekundy, zaskakuje niski apetyt na paliwo – ok. 6,5 litra na 100 km to – jak na tę moc – wynik świetny.

Zawieszenie i komfort jazdy

Wersja FR ma standardowo obniżone o 15 mm zawieszenie. Testówka oferowała dodatkowo możliwość indywidualnej zmiany jego nastawów, choć różnice między trybem Sport a Comfort nie są jakoś mocno wyczuwalne. Ale jest jedna rzecz, której Seat wstydzić się absolutnie nie powinien. To elektryczny układ wspomagania kierownicy, który nie tylko błyskawicznie reaguje na każdy, nawet najdrobniejszy ruch kierownicy, ale też bardzo fajnie informuje kierowcę o tym, co dzieje się pod przednimi oponami. To przekłada się na wielką frajdę z jazdy. Uśmiech nieco schodzi z twarzy kierowcy na nawierzchniach o gorszej jakości, bo wtedy twarde zawieszenie i tył osadzony na belce skrętnej nie radzą sobie z resorowaniem nierówności.

Wyposażenie i cena

Najtańszy Leon kosztuje niecałe 70 tysięcy. Centy wersji FR z automatyczną skrzynią, czyli taką, jak nasza testówka, zaczynają się od 101 500 zł. Co znalazło się na jej pokładzie? Bardzo dużo. Mamy trzystrefową klimatyzację, nawigację, wirtualny kokpit, adaptacyjne zawieszenie i takiż tempomat, zestaw czujników i kamer, kilka elektronicznych asystentów bezpieczeństwa, wielofunkcyjną kierownicę czy 18-calowe koła.

News will be here