Świetne prowadzenie, dużo przestrzeni w kabinie, bogate wyposażenie i hybryda, dzięki której na samym prądzie można pojechać np. do pracy i wrócić. Mocną stroną Leona w kombi jest też jego świetny wygląd i atrakcyjna (w porównaniu do konkurencji) cena. Jednak, by jeździć ekologicznie i tanio, trzeba mieć dostęp do taniej energii, np. przydomowej instalacji fotowoltaicznej.
Nadwozie i wnętrze
Seat Leon nigdy nie był tak nudny i przewidywalny jak bliźniacze Golf i Octavia. Owszem, może jest nieco gorzej wyposażony, nie ma też tak mocnej wersji jak chociażby Golf R, ale ma coś zdecydowanie ważniejszego: charakter. Do gustu przypadł nam przede wszystkim tył z przebiegającą przez całą szerokość klapy bagażnika świetlną listwą łączącą lampy. Przód z długą maską i przymrużonymi reflektorami prezentuje się dynamicznie, a wręcz drapieżnie. Karoserię w rzadko już widywanym błękitnym kolorze osadzono na klasycznych 18-calowych felgach, więc całość prezentuje się naprawdę godnie.
Wnętrze Leona ma wiele cech wspólnych z Golfem, jak chociażby dotykowy włącznik świateł i wirtualne zegary, ale deskę rozdzielczą i np. boczki drzwi tak przemodelowano, że tego podobieństwa tak bardzo nie czuć. Centralnym elementem kabiny jest wyświetlacz pełniący rolę centrum zarządzania samochodem. Ma bardzo przejrzysty interfejs, ale brakuje fizycznych przycisków chociażby skrótowych. Mniejszy wyświetlacz znajduje się w miejscu zegarów. Można oczywiście zmieniać jego wygląd i funkcje, które wyświetla. Świetne są fotele z niską, ale bardzo wygodną pozycją za kierownicą, miejsca z tyłu jest całkiem sporo nawet na nogi, więc czwórka dorosłych będzie podróżować wygodnie. Bagażnik ma pojemność 470 litrów.
Silnik i skrzynia biegów
Pod maską testówki znajdziemy zestaw hybrydowy składający się z silnika benzynowego 1,4 TSI i elektryka oraz baterii o pojemności nieco ponad 10 kWh. Łączna jego moc to 204 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego, co przekłada się na bardzo przyzwoite osiągi, bo pierwsza setka pojawia się na liczniku po 7,7 sekundach. Testówka to typowa hybryda plug -in ładowana za pomocą kabla ze zwykłego gniazdka albo ładowarki, która daje możliwość jazdy na samym prądzie. Zasięgi nie są imponujące, bo w mieście da się w trybie zeroemisyjnym pokonać ok. 40 kilometrów. W trasie prąd szybko się kończy, a przez baterię Leon ma zmniejszony do zaledwie 40 litrów bak, więc zasięg wynosi zaledwie ok. 500 km. Zużycie paliwa w cyklu mieszanym to ok. 7 litrów benzyny.
Zawieszenie i komfort jazdy
Seatem jeździ się bardzo przyjemnie. Czuć, że pod nogą jest wystarczająco mocy, układ kierowniczy jest bardzo precyzyjny, a nastawy zawieszenia dobrane tak, by przewagę miała pewność prowadzenia, a nie komfort. W prezentowanej wersji zawieszenie zostało obniżone o 15 mm, co jeszcze bardziej wpływa na stabilność całego układu. Kto nie lubi sportowej jazdy, może wybrać np. tryb Comfort. Wyciszenie kabiny stoi na przyzwoitym poziomie, zawieszenie pracuje cicho, fotele są bardzo wygodne. Miejsca na tylnej kanapie może nie ma tyle, co w Octavii, ale pamiętajmy, że to w dużej mierze „wina” dodatkowej baterii.
Wyposażenie i cena
Najtańszy Leon w nadwoziu kombi kosztuje minimum 108600 zł z tym, że pod maską ma zamontowany zaledwie litrowy silnik benzynowy. Do testu dostaliśmy najmocniejszą i topową odmianę FR, która kosztuje 175700 zł. Auto miało m.in. tapicerkę ze skóry i alcantary, elektrycznie sterowany fotel kierowcy, system nagłośnienia BeatsAuto, podgrzewane fotele i kierownicę, aktywny tempomat, systemy bezpieczeństwa, LED-owe światła, bezkluczykowy dostęp do samochodu.