Sędzia uniewinnił oskarżonych o brutalne napady

Sąd ich uniewinnił, choć – zdaniem prokuratury – torturowali swoje ofiary. Przypalali żelazkiem i podtapiali, miażdżyli palce młotkiem, grozili śmiercią, a nawet obcięciem palców dziecka. Trzeba się bać?

Takiego finału nikt się nie spodziewał. Po trwającym niecałe dwa miesiące procesie Sąd Okręgowy w Lublinie, w poniedziałek (2 marca), wydał wyrok w sprawie brutalnych napadów na mieszkańców Chełma i okolic. Maksym S., Oleksandr S. i Maksym F. zostali oczyszczeni z zarzutów, bo sąd uznał, że zebrane przez śledczych dowody nie potwierdzają ich winy.

Według oskarżenia trzej Ukraińcy mieli wraz z innymi nieustalonymi osobami uczestniczyć w napadach, do których doszło w 2018 r. w Ochoży-Kolonii, Okszowie i Chełmie. Za pierwszym razem sprawcy bili i podtapiali swoją ofiarę w wannie, a jeden z nich przyłożył mężczyźnie widły do brzucha, żeby się nie szarpał. Chcieli pieniędzy ze sprzedaży samochodów i prawdopodobnie myśleli, że mieszka tam właściciel komisu, znajomy ofiary. Za drugim razem byli już lepiej przygotowani i w nieco zmienionym składzie. Łamaną polszczyzną mówili do ofiary po imieniu, żądając pieniędzy. Bili gumowym młotkiem po stopach, przypalali ciało rozgrzanym żelazkiem. Z trzecim napadem ich brutalność jeszcze bardziej wzrosła. Weszli do domu w Chełmie, w którym był ojciec z kilkuletnim synem. Związali chłopca i nałożyli mu worek na głowę. Jego ojca skrępowali, zawlekli do łazienki, bili, podtapiali i przypalali mężczyźnie wrażliwe miejsca lokówką do włosów. Niecały rok później serce mężczyzny stanęło.

Za każdym razem nocą, w kapturach, rękawiczkach, z zasłoniętymi twarzami. Prawdopodobnie też – przynajmniej w drugim napadzie – mieli czymś nasączone ubrania, by zmylić policyjne psy. Wcześniej dokładnie obserwowali domy swoich ofiar.

Śledztwo półtora roku, ale policji i prokuraturze – co wytknął w ub. poniedziałek sędzia – nie udało się znaleźć żadnych dowodów, a tylko same poszlaki. Zebrano ponad 20 opinii biegłych, ale nie wniosły one nic konkretnego do sprawy. Zapis z kamery na sąsiednim budynku, porównywanie śladów opon, z ubrań, odcisków butów etc. Nic dokładnie nie pasowało. Jedynym dowodem, jakim dysponowało oskarżenie, było rozpoznanie głosów. Ale, jak powiedział sędzia, i ten dowód nie mógł zostać wzięty pod uwagę, bo policja przeprowadziła okazanie w sposób urągający wszelkim zasadom.

Policjanci zatrzymali w dwóch miejscach 10 Ukraińców. Nie mieli żadnych obciążających ich dowodów, więc na szybko zorganizowano eksperyment. Pokój w komendzie został przedzielony materacem gimnastycznym. Po jednej stronie znajdowali się poszkodowani, po drugiej zatrzymani w przypadkowej kolejności odczytywali wskazane zdania. W ten sposób ofiary wytypowały trzech z nich. Ale nie dość, że policjanci nie nagrali eksperymentu, a jedynie dołączyli do akt protokół z okazania, to zachowali się wbrew przepisom, które mówią, że okazanie musi być przeprowadzone w sposób wyłączający możliwość sugestii. Oznacza to, że głosy domniemanych sprawców powinny zostać okazane wśród innych podobnych głosów.

– Rozpoznanie drugiej osoby tylko po głosie, nawet jeśli jest to osoba najbliższa, którą znamy, jest czynnością bardzo trudną. Sąd, wierząc w szczerość świadków, nie przyjmuje tego dowodu, jako dowodu o charakterze niewątpliwym i stuprocentowo pewnym, który dałby podstawę do ustalenia, że te osoby uczestniczyły w tych rozbojach – uzasadnił wyrok sędzia Bartosz Kamieniak, podkreślając, że to, co przedstawiło oskarżenie, to jedynie próba pokazania, że Ukraińcy byli w Polsce, gdy dochodziło do napadów.

Obrona zapowiedziała, że gdy tylko wyrok się uprawomocni, będzie dochodzić odszkodowania za bezpodstawne dwa lata pobytu w areszcie. Od początku zresztą Ukraińcy utrzymywali, że są niewinni. Maksym S. zeznał też, że po zatrzymaniu policjanci bili go po piętach i polewali wodą, by wymusić przyznanie się do udziału w napadach.

Po ogłoszeniu wyroku sąd zwolnił całą trójkę z aresztu. Prokuratura natomiast zapowiedziała już apelację. Tylko czy coś to da? Kontrowersyjny wyrok to efekt zasady domniemania niewinności, która w Polsce obowiązuje na rzecz oskarżonego, a nie pokrzywdzonego. Ale co oznacza dla chełmian? Czy już powinni zacząć się bać? Ukraińcy zostali zwolnieni, nikt nie odpowiedział za serię brutalnych napadów, a cała Polska zobaczyła nieudolność organów ścigania. Dla przestępców brzmi to jak zachęta do dalszych rabunków. Czy pozostaje tylko czekać, aż rozochoceni zaatakują po raz czwarty, a potem kolejny i będą przy tym jeszcze brutalniejsi? Czym tym razem będą przypalać swoje ofiary i jak długo będą je torturować? Strach pomyśleć. (pc)

News will be here