Niedawno czeska limuzyna przeszła facelifting, dzięki któremu jest jeszcze lepsza od poprzednika. Niezmiennym i największym atutem Superba pozostaje jednak wielkie i niezwykle komfortowe wnętrze. Do tego mamy sportowe osiągi i napęd na wszystkie koła, a wizyty na stacjach benzynowych nie rujnują naszego budżetu.
Nadwozie i wnętrze
Skoda Superb już nie tylko wymiarami i bogatym wyposażeniem aspiruje do klasy premium, ale też i stylistyką. Po niedawnym faceliftingu auto wygląda jak prawdziwa limuzyna, czyli dostojnie, choć nie ekstrawagancko. Prezentuje się bardzo okazale. Wielka w tym zasługa nie tylko odpowiednich proporcji, ale przede wszystkim postawienia na proste linie. A tych w nadwoziu Superba znajdziemy pod dostatkiem – takie właśnie przetłoczenie biegnie niemal przez całą długość auta – od przednich reflektorów po tylne lampy. Proste są linie nadkoli, ale rekord bije pokrywa silnika, gdzie mamy aż 6 przetłoczeń.
Całość świetnie uzupełniają reflektory, które kształtem przypominają cięty kryształ. Superb do miana prawdziwej limuzyny dorósł też i w środku. Spasowanie wszelkich elementów nie budzi większych zastrzeżeń, ale tak powinno być w każdym samochodzie tej klasy. Poza tym kokpit jest poukładany i ergonomiczny. Znalezienie właściwej pozycji za kierownicą nie stwarza najmniejszych problemów, choć w testowej wersji fotele nie miały pełnego sterowania elektrycznego. Właśnie w kokpicie widać najbardziej zmiany i nowości. Chyba wszystkie są in plus.
Nie ma już na przykład wielkich połaci deski rozdzielczej pokrytej tworzywem tzw. Piano black, na którym niemiłosiernie było widać odciski palców. Zastąpił je bardzo przyjemny w dotyku matowy materiał, na którym na pewno nie będzie widać nawet kurzu. Nowe są nawiewy i układ sterowania nimi w postaci zgrabnych pokręteł. Nowe są również trzy pokrętła do ustawień klimatyzacji i podgrzewania siedzeń. Na każdym jest niewielki wyświetlacz informujący o funkcji. Najciekawsze jest środkowe pokrętło, które można zaprogramować na kilka funkcji.
Z jego pomoca sterujemy głośnością systemu audio, zmieniamy ustawienia samochodu czy siłę nadmuchu. Fotele są bardzo wygodne, a podróżowanie na tylnej kanapie jest nawet lepsze niż z przodu. Superb mierzy niemal 5 metrów długości, więc z tyłu spokojnie można założyć nogę na nogę, a do tego jest jeszcze przepastny kufer. Pod względem pojemności i przestronności wnętrza ta Skoda jest prawdziwym mistrzem w tej kategorii.
Silnik i skrzynia biegów
Pod maską testowego modelu znalazła się topowa jednostka przewidziana dla nowego Superba, czyli uturbiony silnik benzynowy o pojemności 2 litrów, z którego wykrzesano aż 265 KM i to bez żadnego elektrycznego wspomagania. Napęd na wszystkie koła jest przekazywany za pomocą 7-stopniowej skrzyni DSG. Jak to jeździ? Fantastycznie, choć mocno sportowych wrażeń to auto nie daje. Sprint do setki trwa ledwie 5,4 sekundy, ale moc jest rozwijana niezwykle równomiernie i bez żadnych szarpnięć, dlatego nie czuć sportowego sznytu. A co najlepsze, układ ten potrafi być bardzo oszczędny, bo średnie spalanie w okolicach 8 litrów benzyny (przy normalnym użytkowaniu oczywiście) jest wynikiem świetnym jak na takie osiągi.
Zawieszenie i komfort jazdy
Na drodze Skoda zachowuje się bardzo stabilnie i przewidywalnie. Konsekwentnie trzyma się wyznaczonego toru jazdy, a to za sprawą świetnego zawieszenia, dużego rozstawu osi oraz napędu na wszystkie koła. Zaawansowana elektronika bacznie pilnuje, by samochód kierowany nawet przez niezbyt doświadczonego kierowcę nie wyrwał się z cugli i trzyma auto w ryzach nawet przy dynamicznym ruszaniu. Przy tym oferuje podwyższoną dawkę komfortu, bo jest świetnie wyciszone, ma znakomite siedzenia i dobry system audio.
Wyposażenie i cena
Nowy Superb kosztuje minimum 149900 zł. My jeździliśmy środkową odmianą o nazwie Selection, ale już bardzo bogato wyposażoną. Na jej pokładzie były m.in. kamery cofania, trzystrefowa klimatyzacja, podgrzewane fotele, cyfrowy zestaw wskaźników, reflektory LED, aktywny tempomat, a w opcji metalizowany lakier czy 19-calowe felgi. Za tak skonfugurowane auto zapłacić trzeba ok. 240 tys. zł.