Śmieci uderzą po kieszeni

Z 17 do 25 złotych od osoby wzrośnie w Świdniku od stycznia opłata za wywóz segregowanych odpadów komunalnych. Za śmieci niesegregowane świdniczanie zapłacą 50 złotych od osoby. Uchwały nie poparli radni opozycji, za co oberwało się im od władz miasta, że… „uchylają się od odpowiedzialności”


Decyzja zapadła na zwołanej na ubiegły poniedziałek nadzwyczajnej sesji-Rady miasta. Poprzedziła ją burzliwa dyskusja. – System gospodarowania odpadami komunalnymi powinien być finansowano samowystarczalny, tzn. dochody z tytułu gospodarowania odpadami komunalnymi powinny odpowiadać wydatkom ponoszonym na ten cel.

Podwyżka opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi jest niezbędna w celu zbilansowania kosztów funkcjonowania systemu, uwzględnionych w projekcie budżetu Gminy Miejskiej Świdnik na rok 2020 – brzmiało uzasadnienie projektu uchwały „W sprawie wyboru metody ustalenia opłaty i ustalenia opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi”, proponującej podwyżkę opłaty za wywóz śmieci segregowanych do 25 zł od osoby i karę za niesegregowanie odpadów w wysokości 75 zł od osoby. Obradująca przed sesją Komisja Budżetu Rady Miasta zaproponowała jej obniżenie do 50 zł.

Poczekajmy, poszukajmy…

Ze strony opozycji padła propozycja, by przełożyć debatę i głosowanie nad uchwałą na inną, zwyczajną sesję. – Nie było czasu na przeanalizowanie tego projektu, a podwyżka jest bardzo dotkliwa i dotyczy wszystkich mieszkańców. Przy tych wątpliwościach odłóżmy głosowanie nad tą uchwałą – proponował radny Waldemar Białowąs (KO). Nie spotkało się to jednak z akceptacją ze strony władz miasta.

– Mamy przygotowaną prezentację na temat tej podwyżki. Jeśli chodzi o sam wniosek dotyczący zmniejszenia kary, jest on do zaakceptowania – odpowiedział radnemu, Marcin Dmowski, wiceburmistrz Świdnika ds. inwestycji i rozwoju, przystępując do omawiania prezentacji wskazującej powody podwyżki (wzrost ilości produkowanych przez świdniczan odpadów z 11 tys. ton w 2018 roku do ponad 12,6 tys. ton w tym roku, wzrost ceny odbioru odpadów przez zakłady przetwórcze z 468 zł w 2018 roku do 626 zł w 2019 roku za tonę i zapowiadanych 756 zł w roku przyszłym, „unikanie” płacenia za śmieci przez niektóre osoby, które mieszkają w Świdniku, ale nie są w nim zameldowane, choć ten proceder udało się nieco ograniczyć dzięki zakupowi aplikacji GovTech, która wykryła już blisko 500 takich świdniczan i odzyskała ok. 150 tys. zł. Mimo tego i podniesieniu cen z początkiem 2019 roku (do końca 208 roku świdniczanie płacili 11 zł od osoby za śmieci segregowane i 14 zł za niesegregowane – przyp. aut) system gospodarki odpadami się nie bilansuje, a miasto nie stać i zgodnie z przepisami nie powinno, na dopłacanie do niego dopłacać.

– By nie było jakichkolwiek niedomówień lub sugestii, że władze miasta miały inne wyjście niż podwyżka, przygotowaliśmy dla porównania propozycje podwyżek i cenniki z innych miast. Niezależnie od barw politycznych rządzących działa tam ten sam mechanizm, co u nas i wszyscy podnoszą ceny, jak chociażby w Lublinie, gdzie przecież prezydent jest z PO – podkreślał M. Dmowski. – Na podnoszenie opłat ma również wpływ wzrost płacy minimalnej, wzrost cen energii elektrycznej, wzrost cen paliw – dodawał Waldemar Jakson, burmistrz Świdnika.

Do propozycji podwyżki ze zrozumieniem odnieśli się, będący w radzie w większości, radni z klubu burmistrza Jaksona. – System musi się bilansować i musimy się pogodzić z tym, że stawki będą coraz wyższe – mówił Marcin Magier. – Może na przyszłość trzeba się zastanowić, czy na terenie gminy lub powiatu nie trzeba np. budować sortowni śmieci czy spalarni?

– Gdybyśmy mieli na terenie miasta wysypisko śmieci, owszem nie musielibyśmy wozić odpadów 40 km do Wólki Rokitnickiej, co podnosi koszty, ale w Świdniku nie ma szans, by powstało wysypisko śmieci, sortownia lub spalarnia, bo ludzie będą protestować – dodawał jego klubowy kolega Aleksander Suski.

– Nadal uważam, że powinniśmy odłożyć głosowanie nad tą uchwałą, by autentycznie spróbować znaleźć jakieś rozwiązanie ograniczające wysokość podwyżki tej i tych możliwych w przyszłości, bo my tylko ciągle tylko słyszmy, że będziemy szukać takich rozwiązań – upierał się radny Białowąs, proponując, by rozważyć, czy podwyżki opłat za śmieci nie zneutralizować obniżeniem opłat za wodę i ścieki.

– Zastanawiam się również, czy najlepszym rozwiązaniem jest, że w Świdniku wywozem odpadów zajmuje się spółka Remondis, w której co prawda gmina ma ok. 48% udziałów, ale od sierpnia br. nie ma nawet swojego przedstawiciela w jej radzie nadzorczej, a tym samym nie ma teraz nad nią żadnej kontroli. W innych gminach wywozem śmieci zajmują się spółki komunalne należące w całości do gminy, nie nastawione na maksymalizację zysków. Może należy wziąć z nich przykład? – rozważał Białowąs.

Pozycja powinna być za?

– Bardzo się cieszę, że radny Białowąs zabrał głos – zareagowała Ewa Jankowska, sekretarz miasta. – Przytoczę artykuł z warszawskiej „Gazety Wyborczej” o podwyżce za śmieci: „W czwartek ratusz podał nieco szczegółów nowych opłat, a władze Warszawy zsynchronizowały ogłoszenie niepopularnej decyzji z władzami Gdańska, które też podnoszą teraz opłaty. Taka decyzja zapadła już wcześniej w Łodzi i Grodzisku Mazowieckim, gdzie opłata poszybowała do 25 zł za osobę, a burmistrz Grzegorz Benedykciński stwierdził, że to i tak niedoszacowana wartość”.

Rozumiem, że gdybyśmy znajdowali się w rządzonej przez prezydentów z Platformy Obywatelskiej Warszawie, Łodzi lub Lublinie, pan radny popierałby przedstawiane przez władzę argumenty, uzasadniające konieczność podwyżki. Ale z racji politycznych nie jest pan w stanie wysłuchać żadnego naszego argumentu, żadnej polemiki i żadnej prezentacji – stwierdziła sekretarz.

– Pani sekretarz, nie opieram swojego wywodu i opinii o uprzedzenia politycznej tylko uważam, że sprawa taka ważna dla mieszkańców wymaga dłuższej dyskusji i poszukania najlepszych rozwiązań – odpierał Białowąs.

– Nie spodziewałam, się, że przyzna mi pan rację – kontynuowała E. Jankowska. – Natomiast oczywistym jest to, że porównujemy się z innymi miastami. Miasto Świdnik akurat wykazuje się wyjątkową aktywnością w szukaniu rozwiązań bilansowania systemu i trudno mi sobie wyobrazić, że do pana ta informacja nie dociera.

Nie oczekujemy, że będziecie wspierać każdy nasz pomysł, w szczególnie przy takich trudnych uchwałach, ale widzimy dziś, że żaden argument nie jest w stanie do państwa dotrzeć – połajała radnych opozycji pani sekretarz, dodając, że przeniesienie głosowania na kolejną, budżetową sesję spowodowałoby przeciągnięcie się obrad w nieskończoność, a wspomniany przez radnego Białowąsa przykład gmin, gdzie wywozem odpadów zajmują się ich spółki, wcale nie oznacza, że jest taniej, o czym przekonali się ostatnio np. mieszkańcy Rumii na Pomorzu, gdzie miasto powołało taką spółkę, bo duże firmy mają zazwyczaj niższe koszty i są w stanie zaproponować samorządom niższe ceny.

Radnego Białowąsa przyparł również burmistrz Waldemar Jakson. – Chciałbym, żeby radny Białowąs podał, chociaż jeden przykład pozytywnego działania, a nie, że „tu jest źle, tu jest niedobrze, tu jest jeszcze gorzej, a lepiej by było, gdyby…”. Sam też wołałbym, żeby nie było tych podwyżek, bo sam muszę płacić. Jakie pan widzi konkretne rozwiązanie tego problemu tu, u nas, tylko takie realne? – pytał W. Jakson.

– Wiele razy już apelowałem o mniejszą agresję. W moich wypowiedziach nie ma żadnej agresji, a wręcz jest chęć współpracy, więc nie rozumiem, skąd ataki ze strony pani sekretarz, jeśli chodzi o opcję polityczną. Szukajmy razem rozwiązań i razem ponośmy za nie odpowiedzialność, ale w tej sytuacji kończmy tę dyskusję i podejmijmy jakąś decyzję – próbować przeciąć utarczkę Białowąs.

Dyskusja trwała nadal

– Oczywiście można dyskutować, ale w tej chwili musimy podjąć jakąś decyzje, żeby system się zamykał i bilansował. Co z tego, że wiele miast ma wysypiska śmieci, ale generalnie wszystkie samorządy są zmuszone podnosić ceny i uważają, że ten system wymaga reformy odgórnej, państwowej – kontynuował dyskusję W. Jakson.

– Oczywiście możemy debatować, zorganizować konsultacje społeczne na temat budowy ekologicznego przetwarzania odpadów, tylko że w tej chwili stoimy przed nowym rokiem i musimy spiąć budżet. Jest jeszcze kwestia dla mieszkańców, czy wolą płacić mniej i mieć spalarnię w mieście, czy płacić więcej, ale mieć czyste miasto – stwierdził M. Dmowski.

– Świdnik jest czystym miastem, bo bez oczyszczalni, sortowni, wysypiska i za to musimy płacić i tak to funkcjonuje od dawna. Dla mnie jest tylko jeden problem, bo jest to uderzenie w mieszkańców i nie zgadzam się z tym, aby jednorazowa podwyżka wynosiła aż tyle. Mówiłem już kiedyś, że nawet kosztem innych inwestycji czy usług można by rozłożyć tę podwyżkę i do stawki docelowej dojść w jakiejś perspektywie czasowej – włączył się do dyskusji radny Stanisław Skrok (KO).

– Osobiście również uważam, że gdyby była taka możliwość, lepiej byłoby podnosić stawkę opłaty stopniowo, ale zostaliśmy zaskoczeni aż takimi zmianami i wzrostem stawek na rynku i musimy jakoś zareagować, bo już nie możemy jak kiedyś dokładać z budżetu – odpowiadał mu M. Dmowski.

Ostatecznie uchwała została podjęta głosami radnych klubu burmistrza Jaksona przy głosach wstrzymujących się radnych Koalicji Obywatelskiej i sprzeciwie radnych Świdnika Wspólna Sprawa, co spotkało się z krytyką ze strony rządzących. – Zarządzanie miastem i zasiadanie w radzie nie jest tylko podejmowaniem przyjemnych uchwał, to także odpowiedzialność za losy mieszkańców – wytykał opozycji radny Magier. – A mi teraz przychodzi do głowy struś, który ucieka, chowa głowę w piasek i udaje, że go nie ma. Jeżeli jest się radnym, trzeba brać odpowiedzialność – wtórował mu A. Suski

– Proszę nas nie pouczać. Każdy radny może podejmować decyzje i głosować tak, jak uważa – ripostował Mariusz Wilk (ŚWS), dając do zrozumienia, że oczekiwanie strony rządzącej, że opozycja będzie brała na siebie odpowiedzialność za niepopularne decyzje władz miasta, jest co najmniej dziwne.

Dalszą polemikę przerwał przewodniczący rady Włodzimierz Radek, zamykając obrady. JN

News will be here